Dzieci Agaty jadły posiłki w żłobku i przedszkolu w Marcinkowicach, te placówki (oraz kilka innych z Oławy i okolic) zaopatrywane były przez tę samą firmę cateringową. Maluchy Agaty mają 1,5 roku, 3 lata i niecałe 6. Każde zachorowało na salmonellę. To było tuż przed wyjazdem na wakacje. Zamiast urlopu była gorączka, (40 stopni), biegunka, krew w kale i masa nerwów. Jedno z dzieci trafiło do szpitala. Na szczęście antybiotyki pomogły. - Musiałam być z dziećmi jeszcze trzy tygodnie w domu - mówi kobieta. - Cały czas choroba dawała jeszcze o sobie znać. W tej chwili najmłodsze dziecko już wyzdrowiało, u córki czekam jeszcze na wyniki, ale ten średni syn nadal jeszcze się boryka z chorobą. To dziadostwo cały czas jest... Matka mówi, że to, co przeszła, było bardzo trudne. Nie raz płakała. Dodaje, że dyrektorzy placówek, do których chodzą jej dzieci, nie zamierzają tej sprawy tak zostawić. Będą się domagać sprawiedliwości. - Jak można było dopuścić do czegoś takiego, przecież to żywność dla dzieci - denerwuje się. - Tu chodzi o zdrowie i życie! To jest narażanie, trucie. To nie jest takie proste, żeby się pozbyć salmonelli. Teraz moje dziecko nie wiadomo jak długo będzie się jeszcze z tym borykało. Przecież teraz to jest trzymanie ścisłej diety. Ile jeszcze ja mam mojemu 3-letniemu dziecku dawać gotowane na parze posiłki?! Proszę spróbować wytłumaczyć trzylatkowi, że nie może jeść tego, co siostra i brat. To dodatkowy stres. Dobrze, że najgorsze minęło, ale to nie było łatwe.
Agata podkreśla, że jest mocno zdziwiona postawą firmy. Mówi, że ani razu nie zwrócili się do przedszkola i żłobka. - Nawet jeżeli by to zakażenie nie wyszło od nich, to tak czy inaczej są punktem, który łączy wszystkie placówki, w których zachorowały dzieci! Przecież z powietrza to nie przyszło, a oni się ani razu nie poczuli do tego, żeby zapytać się, czy wszystko w porządku, jak się dzieci czują ? Coś jest nie tak.
Z naszą redakcją skontaktowała się też Dominika, jej syn chodzi do prywatnego żłobka w Oławie. On i inne dzieci z tego miejsca też były chore. Zaczęło się od wysokiej gorączki, później bóle brzucha, biegunka. - Jestem oburzona tym, co się dzieje z tą sprawą - mówi matka. - W internecie pojawiły się nieprawdziwe informacje, jakoby kontrola nie wykazała nieprawidłowości i ta firma jest bez zarzutu! To bzdura. Kontrola wykazała wiele nieprawidłowości i sprawa została skierowana do prokuratury, dlatego nie było mandatu dla właścicieli. Widziałam protokół z kontroli sanepidu. Tam jest lista nieprawidłowości. Jestem zdziwiona tym, jak potraktowała nas właścicielka tej firmy, żadnych przeprosin, żadnego poczucia winy, a przecież nie trzeba wiele wysiłku, by połączyć fakt zachorowania dzieci uczęszczających tylko do placówek z tym cateringiem.
Rodzice mówią, że zakażonych było ponad 100 dzieci, a około 20 przebywało w szpitalu. Kontrola sanepidu wykazała między innymi, że próbki żywienia nie były przechowywane zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, czyli przez 72 godziny. Podczas kontroli pracownik sanepidu pobrał próbki, ale z piątku, a dzieci zatruły się w środę i czwartek. A tych próbek jedzenia już nie było. Kolejną nieprawidłowością wykrytą przez sanepid był brak aktualnych orzeczeń lekarskich personelu tej firmy. - Mam nadzieję, że rzetelnie zajmiecie się tą sprawą - dodaje matka.
Co na to sanepid? - W związku z wystąpieniem ogniska zbiorowego zatrucia pokarmowego wśród dzieci uczęszczających do 9 żłobków i przedszkoli na terenie powiatu oławskiego, PPIS w Oławie podjął niezwłocznie tj. w dniu otrzymania zgłoszenia o zdarzeniu (26 lipca 2020 r.) wszystkie niezbędne czynności wynikające z obowiązujących przepisów oraz skierował, w 12 sierpnia, do Prokuratury Rejonowej w Oławie, zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - informuje Anna Ulicka, zastępca dyrektora PPIS w Oławie
Przygotowujemy do gazety obszerny artykuł na ten temat, dlatego prosimy o kontakt osoby, które mogą udzielić informacji związanych ze sprawą zatruć w przedszkolach i żłobkach na terenie powiatu oławskiego. Prosimy również o kontakt innych rodziców dzieci, które były chore. Najlepiej pisać na maila [email protected] lub przez wiadomości prywatne na Facebooku: www.facebook.com/WiadomosciOlawskie/
Dzwoniliśmy też dziś do firmy cateringowej, aby zapytać o stanowisko w tej sprawie, ale telefon podany w internecie był wyłączony. Wysłaliśmy więc maila. Czekamy na odpowiedź.
Napisz komentarz
Komentarze