Wojna to coraz bardziej odległe wydarzenie, a jednak przypominanie o okrutnym początku krwawych zmagań wciąż nie jest łatwe. Z biegiem lat nie zapominamy, ale czujemy obowiązek opisywania i uzupełniania tej historii do końca, bo wiemy, że przeszłość przemija niezwykle szybko.
Oławskie wydarzenia z września 1939 są mniej znane - w powszechnej świadomości utrwalono inne miejsca zmagań. Przyjęto, że pierwsze były Westerplatte, bombardowanie wiślanych mostów kolejowych w Tczewie, a przede wszystkim krwawe bombardowanie Wielunia. Pamiętamy o tym, ale też wiemy, że to nie wszystko, że było nieco inaczej. Najprawdopodobniej pierwszą jednostką, która 1 września 1939 roku, atakując Polskę, przekroczyła na niebie nasze granice, był pułk ZG 76 i jego trzy eskadry myśliwców, które przed świtem 1 września 1939 wystartowały z podoławskich Marcinkowic.
Pierwsze minuty
Wciąż odżywa spór o porę i miejsce rozpoczęcia wojny. Kto był pierwszy nad Polską? Stukasy z Elbląga czy oławskie messerschmitty? O godzinie 4.40 niemieckie bombowce nurkujące junkers Ju 87 (Stuka), po starcie z lotniska pod Elblągiem, bombardowały przyczółek mostu kolejowego przez Wisłę w Tczewie. Niemcy chcieli przerwać kable przygotowane do wysadzenia przeprawy i uratować most dla swoich celów. Bombardowano również pobliski dworzec kolejowy i koszary. Niemcy nie osiągnęli celu. Wprawdzie zniszczyli kable, ale pomimo ataku polscy saperzy w porę wysadzili most.
Najbardziej znane jest Westerplatte - tu nie ma żadnych wątpliwości, ostrzał naszej placówki rozpoczęto o godzinie 4.45.
Najwięcej kontrowersji wzbudza ustalenie godziny bombardowania Wielunia. Po latach badań uznano, że według czasu polskiego nalot na Wieluń odbył się o godz. 5.40, a start (do Wielunia) bombowych stukasów był o 5.02. Według znanego historyka Mariusa Emmerlinga, wszystkie dokumenty Luftwaffe są czasowo spójne ze sobą i z czasem panującym w Polsce - według nich nalot na Wieluń odbył się o godz. 5.30. Podobnie katowicki oddział IPN potwierdza, że nalot na Wieluń zaczął się godzinę po ataku na Westerplatte. Kto więc był pierwszy?
Powietrzne przekroczenie ówczesnej granicy pod Tczewem miało miejsce około 4.30.
Atakująca Grupa I/StG 1 wystartowała z Elbląga o 4.10. Tego ranka panowały trudne warunki pogodowe. W czasie zbierania formacji i przebijania się przez mgłę utracono jeden z samolotów, stukasa, który uderzył w ziemię. Załoga poniosła śmierć.
W tym samym czasie myśliwce z Marcinkowic, startując po 3.00, już po 25 minutach (przy prędkości przelotowej ok. 350 km/h) osiągnęły rejon Gliwic, gdzie przekroczyły granicę II RP. Tak więc one mogły być pierwsze. Ważna jest też godzina świtu (w Oławie 5.06) - bombowce, szczególnie nurkujące, do swojego dokładnego ataku potrzebowały światła dnia, a nie planowano nocnego ataku. Co innego myśliwce, te mogły być jak najwcześniej nad terytorium Polski i szukać zdobyczy.
Eskadra Wolfganga Falcka (2 Staffel) była pierwsza, rozpoczęto wojnę pomimo innych rozkazów i założeń planu ataku na Polskę. Jak do tego doszło? Skąd ten pośpiech i wyprzedzenie oficjalnej godziny rozpoczęcia wojny? Obszerny materiał o tych wydarzeniach publikujemy "Powiatowej", artykuł w całości przeczytasz w e-wydaniu: TUTAJ
Przemysław Pawłowicz
Napisz komentarz
Komentarze