Kilka dni temu oszukali mieszkańca wrocławskiego Psiego Pola. Mężczyzna przekazał im kilkadziesiąt tysięcy złotych. Prawdziwi funkcjonariusze zdążyli zadziałać, zanim przekazał kolejne pieniądze...
- Do policjantów z jednego z komisariatów we Wrocławiu zadzwoniła zaniepokojona kobieta - mówi asp. szt. Monika Kaleta z KWP we Wrocławiu. - Poinformowała, że jej ponad 60-letni syn nie wraca do domu i bardzo się o niego martwi. Dyżurny natychmiast skierował do działań funkcjonariuszy służby patrolowej, którzy zyskali informację, że mężczyzna mógł paść ofiarą przestępstwa na tzw. legendę. Mundurowi z Psiego Pola próbowali skontaktować się z mężczyzną, jednak jego telefon był cały czas zajęty. Jak się później okazało, przestępcy podtrzymywali z nim rozmowę telefoniczną, podczas której namawiali do przekazania im pieniędzy. Za ich namową wypłacał z kolejnych banków swoje oszczędności. Niestety, zanim prawdziwi funkcjonariusze skontaktowali się z pokrzywdzonym, wrocławianin przekazał oszustom kilkadziesiąt tysięcy złotych. Na szczęście dzięki dyżurnemu oraz patrolowcom nie stracił jeszcze większej sumy. Oszuści namówili go bowiem na zaciągnięcie wysokiej pożyczki. Jednak po rozmowie z wrocławskim dyżurnym, 60-latek w porę zorientował się, że wcześniejsze połączenia wykonywali przestępcy, którzy jedynie podawali się za policjantów. Dzięki temu mężczyzna nie przekazał oszustom wysokiej kwoty, którą chwilę wcześniej pobrał z banku w formie pożyczki. Aktualnie mundurowi prowadzą czynności mające na celu odzyskanie pieniędzy, które mężczyzna zdążył przekazać oszustom oraz zatrzymanie sprawców tego przestępstwa.
Przypominamy, że telefoniczni oszuści są naprawdę bardzo dobrze przygotowani do swojej „pracy”. Już na samym początku rozmowy starają się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie. Podają swoje imię, nazwisko, stopień służbowy, numer legitymacji, a nawet pokój i jednostkę, z której dzwonią! Twierdzą, że rozpracowują szajkę, która czyha na oszczędności rozmówcy, a ten musi im teraz pomóc.
Następnie wykorzystują techniki socjotechniczne. Przykładowo pytają, czy rozmówca zna jakieś numery alarmowe. Oczywiście każdy z nas kojarzy zarówno numer 112, jak i dawny 997. Kiedy ofiara potwierdzi i podświadomie nabierze większego zaufania do głosu w słuchawce jako przedstawiciela służb, wówczas przestępca prosi, aby wykręcić ten numer podczas rozmowy. Ofiara ma wtedy połączyć się z dyżurnym, aby uwiarygodnić dane rzekomego funkcjonariusza. Ale przecież wiemy, że żeby wykonać nowe połączenie, musimy zakończyć poprzednie.
Oszust stara się namówić swoją ofiarę do przekazania pieniędzy na rzekomą akcję policyjną. Często zdarza się, że przestępcy straszą, iż w przypadku braku współpracy, osoba może ponieść konsekwencje prawne, a cała rozmowa jest nagrywana i zostanie przekazana do prokuratury. Podkreślają, że ofiara za chwilę straci wszystkie pieniądze, że jej życie i zdrowie jest zagrożone i musi działać natychmiast bez konsultacji z kimkolwiek. I niestety, ale wiele osób ulega presji ze strony oszustów.
Nie dajmy się oszukać! Jak to zrobić? Jeśli dzwoni do nas ktoś podejrzany, wypytuje o adres, nasze pieniądze, wartościowe przedmioty należy natychmiast PRZERWAĆ POŁĄCZENIE! Dopiero wówczas należy zadzwonić na numer 112 i przekazać informacje na temat podejrzanego telefonu.
Nie dajmy się wciągnąć w rozmowę, ponieważ oszuści tylko na to czekają. Nasza reakcja powinna być natychmiastowa i zdecydowana! Chrońmy siebie i swoje oszczędności!
Napisz komentarz
Komentarze