Koronawirus zaatakował go nagle, najpierw były typowe objawy grypowe - stan podgorączkowy, bóle mięśni, złe samopoczucie, po tym jeden dzień spokoju i... zaczął się silny kaszel, do tego zanik węchu i smaku. Lekarz już przy pierwszych objawach skierował Krystiana na test, który potwierdził zakażenie. W izolacji domowej spędził dwa tygodnie, później jeszcze walczył z ogólnym osłabieniem, ale ostatecznie po badaniach kontrolnych i testach potwierdzających, że wyzdrowiał, wrócił do pracy. - Najgorsze w tym wszystkim były duszności, skutki odczuwam do dziś, bo przy intensywnym ruchu gorzej się oddycha - mówi. - Chorowałem 26 dni, a ponieważ miałem skutki uboczne, skierowano mnie na oddział, gdzie zrobiono badania i prześwietlenie płuc. Na szczęście wszystko jest w porządku. Przykrym dodatkiem choroby była rwa kulszowa, która złapała mnie mimo, że nigdzie nie wychodziłem. Przekonałem się na własnej skórze, że przy covidzie odzywają się najsłabsze punkty organizmu. Przez tydzień brałem zastrzyki domięśniowe, aby rwa kulszowa ustąpiła.
Krystian mówi, że od początku trwania pandemii nie był sceptycznie nastawiony do koronawirusa, nie zgadzał się z mówiącymi, że to tylko zwykła grypa. - Dwa razy przechodziłem zwykłą grypę i to, co teraz mi się działo, na pewno było bardziej dokuczliwe. Mogę powiedzieć, że to jest grypa, ale zmutowana - wyjaśnia. - Od początku racjonalnie patrzyłem na sprawę, wiedziałem, że to nie żarty, poza tym zanim mnie to dopadło rozmawiałem z osobami, które to przechodziły.
Krystian doskonale wie, że ludzie słabsi, szczególnie z mniejszą odpornością starcie z koronawirusem mogą przegrać, dlatego pod koniec tygodnia, kiedy minie miesiąc od zakończenia leczenia, odda osocze. Zachęca do tego innych ozdrowieńców. - Nie zastanawiałem się ani chwili, wiedziałem, że jak tylko wyzdrowieje, to osocze na pewno oddam - mówi. - Mam na ten temat swoje zdanie, wiem, że trzeba pomagać i tyle. Ludzie się boją, nie wiedzą pewnych rzeczy, może za mało jest informacji na ten temat, niektórzy nie chcą wiedzieć, boją się konsekwencji, ale tak naprawdę trzeba wierzyć w to, co mówią specjaliści. A lekarze mówią, że jak przejdziemy tę chorobę to przez parę miesięcy jesteśmy odporni i wtedy trzeba pomóc innym. Oczywiście najpierw należy zrobić badania i lekarz stwierdzi, czy organizm jest już na tyle w dobrej formie, aby oddać to osocze. Ja będę to mógł zrobić już w najbliższy piątek.
Osocze ozdrowieńców to w tej chwili sprawa pilna. Powagi dodaje fakt, że nie każdy, kto wyzdrowiał, może oddać ten bezcenny płyn. Najpierw trzeba skonsultować się z lekarzem i zrobić badania. Osocze bardzo chciała oddać Dalia, mieszkanka naszego powiatu, ale przekonała się, że to nie jest takie proste... Pisała o tym w mediach społecznościowych: - Wiedziałam, że jako kobieta, która była w ciąży, muszę najpierw poddać się testowi na przeciwciała HLA (na wynik teraz czeka się długo, bo laboratoria są przeciążone, a bez tego ani rusz), więc pomyślałam, że oddam krew, bo mojej grupy w banku krwi teraz brakuje. No i co się okazało? Pierwszy raz w życiu mam za niską hemoglobinę (może być to objaw po covidzie). Nigdy mi się to dotychczas nie zdarzyło. Zawsze okaz zdrowia. No cóż, będę się odżywiać żelazem naturalnym i suplementami i wrócę za miesiąc Jak się okaże, że mój organizm w ciąży jakimś cudem nie wytworzył tych przeciwciał HLA, to będę mogła oddać i osocze, ale szanse są dość słabe, bo około 80% kobiet je wytwarza. Jak widzicie, mimo naszych najszczerszych chęci, niezwlekania po chorobie, nie możemy na razie nikomu pomóc. To nie takie hop siup! Tym bardziej próbujcie, jak możecie - oddać choćby krew.
Krystian Okolita jest honorowym dawcą krwi, życie ratował wiele razy, oddawał również szpik kostny i znalazł swojego genetycznego bliźniaka. - Biorę udział w tego typu akcjach, bo po prostu czuję taki obowiązek. Z tego samego powodu wstąpiłem do policji, żeby pomagać ludziom.
Wiemy, że nie tylko on z jednostki odda osocze. Na covid chorowali inni policjanci z komisariatu w Jelczu-Laskowicach i KPP w Oławie. Takich osób jak Krystian jest więcej. Policjanci przygotowują akcję, w której będą zachęcać do oddawania osocza.
Jak to zrobić?
Osocze pobierane jest metodą plazmaferezy od osób w wieku 18-65 lat. Krew rozdziela się na osocze i pozostałe składniki, które są przetaczane z powrotem do tej samej żyły. Pobieranie osocza nie boli, jest całkowicie bezpieczne i trwa od 30 do 40 minut. Jednorazowo pobierane jest nie więcej niż 750 ml osocza.
Jak działa terapia osoczem?
Zawarte w nim przeciwciała neutralizujące wirusa SARS-CoV-2 (który powoduje COVID-19) po przetoczeniu eliminują go z organizmu zakażonej osoby. Chorzy często nie są w stanie wytworzyć własnych przeciwciał lub wytwarzają je zbyt wolno. Podanie gotowych znacznie przyspiesza procesy obronne i pozwala skuteczniej walczyć z koronawirusem.
Gdzie się zgłosić, żeby oddać osocze? Do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu. Trzeba zadzwonić pod numer 71 371 58 24 lub 693 693 702 (od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-17.00) lub napisać maila na adres [email protected], podając swój numer kontaktowy. Oddać osocze mogą osoby, które przeszły koronawirusa i nie mają objawów od 28 dni
Agnieszka Herba [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze