- W przestrzeni publicznej coraz częściej pojawiają się informacje, że w skutek pandemii wzrasta liczba osób nadużywających alkoholu, czy może pan to potwierdzić?
- Jest wiele różnych badań wykonywanych w różnych miejscach na świecie, a ich wyniki są często zaskakujące. Z jednej strony np. badania robione w USA wskazują, że tam spożycie alkoholu w czasie pandemii wzrosło o 14%, w Grecji o 20%, w Belgii o 30%. Ze względu na obecną sytuację te badania są jednak robione on-line albo telefonicznie, więc niekoniecznie na grupach reprezentatywnych. Takie badania były też robione w Polsce. Wynika z nich, że 30% osób w czasie pandemii zmieniło swój sposób picia w porównaniu z okresem poprzednim.
- Co to znaczy zmieniło?
- Spośród tych 30 % osób, 17 % pije mniej alkoholu w czasie pandemii, ale 13% pije go więcej. Wśród osób, które piją więcej są tacy, którzy robią to w sposób ryzykowny, czyli już przed pandemią pili nadmierne ilości alkoholu i "radzili" sobie ze stresem za jego pomocą. Teraz, gdy ten stres oraz poczucie niepokoju i inne czynniki wynikające z pandemii nasilają negatywne emocje, piją częściej albo spożywają jednorazowo nadmierną ilość alkoholu. Z jednej strony picie tzw. ryzykowne nie pociąga za sobą negatywnych konsekwencji, ale jeżeli te zachowania będą się powtarzały, mogą doprowadzić do tego, że konsekwencje się pojawią. Kolejnym etapem jest bowiem picie szkodliwe, a dalej uzależnienie. Wracając do pierwszego pytania - obecnie nie ma podstaw do tego, by stwierdzić, że Polacy podczas pandemii piją więcej alkoholu. Co ciekawe, jest grupa osób w wieku 18-24 lata, która od początku pandemii spożywa go mniej.
- To wynik izolacji?
- Tak, można wnioskować, że większość ludzi w tym wieku przed pandemią piła towarzysko. Obecnie takie spotkania są ograniczone. Nie ma życia akademickiego, restauracje i puby są zamknięte, więc okazji do spotkań i sięgania po alkohol jest mniej. Nie oznacza to jednak, że zupełnie przestali pić. Nie, chociaż z badań w kierunku spożycia alkoholu w czasie pandemii, zleconych przez jego producentów, które wykonano w dziewięciu krajach Europy, wynika, że ogólne spożycie alkoholu spadło. To, że kupujemy go mniej, potwierdzają także statystyki wykonane przez grupę "Nielsen", która jest globalną spółką zajmującą się analityką pomiarową i badaniami rynku konsumentów. Wzrosła jednak wartość sprzedaży alkoholu. To oznacza, że konsumenci kupują mniej napojów alkoholowych, ale za to droższe.
- Jaki wniosek można wyciągnąć z tych danych?
- Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Wiele raportów wskazuje, a organizacje - w tym WHO - alarmują, że przedłużająca się pandemia odbije się na zdrowiu psychicznym ludzi. Co do tego nie ma wątpliwości. Pokazują to badania wykonywane m.in. przez Amerykanów po niosących ogromne zniszczenia trzęsieniach ziemi, huraganach, zamachach terrorystycznych, jak ten na World Trade Center. Wtedy spożycie napojów alkoholowych zawsze wzrastało. Czy i jak bardzo zmieni to pandemia, oraz jaki będzie miało wpływ na ludzi, dowiemy się po jej zakończeniu. Wtedy wykonywanych będzie wiele badań pod różnym kątem, które pokażą nam, w jakiej kondycji jest także nasze społeczeństwo. Jedno jest pewne - osoby, które gorzej radziły sobie w sytuacjach trudnych, stresujących, i "pomagały" sobie za pomocą podpórek takich jak alkohol czy leki, będą sięgały po nie częściej.
- Czy takie badania pod kątem spożycia alkoholu w czasie pandemii były prowadzone w Oławie? ROZMOWA w CAŁOŚCI w e-wydaniu TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze