Ze względu na ograniczenia wynikające z pandemii wczoraj i dzisiaj do świątyni mogła wejść ograniczona liczba osób. Ruchem kierowali wolontariusze z parafii. Zarówno podczas modlitw, jak i mszy pożegnalnych.
- Spotykamy się w tym pięknym kościele pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego, w parafii, która powstała z niczego na pustym osiedlu - przypomniał głoszący wczorajsze kazanie ksiądz Krzysztof z parafii pw. św. Apostołów Piotra i Pawła. - Do tego trudnego zadania przed laty przystąpił młody ksiądz Stanisław. Został mianowany, by zbudować nie tylko miejsce spotkań, ale kościół - wspólnotę ludzi, wspólnotę serc, która zagrzewała wszystkich w tym trudnym czasie, w latach 80. Zaczęła się ta trudna, ale wspaniała praca, która przyniosła efekty. Dzisiaj stoimy w tym pięknym kościele. Jesteśmy Bogu wdzięczni, że powołuje ludzi do tworzenia wspólnoty. Po to też daje kapłaństwo człowiekowi. Kapłaństwo nie może być tylko dla samego siebie. Zamysł Boży jest taki, by kapłan służył drugiemu człowiekowi. Nie samemu sobie, ale by był dla człowieka, z człowiekiem, obok człowieka, razem z nim się martwić i radował. Dzisiaj stajemy przed trumną człowieka, który potrafił wypełnić to zadanie, które mu Bóg powierzył.
Głoszący kazanie przypomniał też słowa zmarłego ks. Bijaka, który w 48. rocznicę swojego kapłaństwa mówił: - Jestem bogaczem Bożym. Nie przez funkcje i zaszczyt, a przez niezliczoną ilość ludzi pojednanych z Bogiem w sakramencie pokuty, błogosławieństw udzielonych młodym na nowej drodze życia, przez włączone do Kościoła przez chrzest święty dzieci i wiernych odprowadzonych na miejsce wiecznego spoczynku. Jestem Bożym bogaczem.
Wspominając zmarłego przypomniał, że jego droga współpracy z drugim człowiekiem rozpoczęła się od święceń kapłańskich, które przyjął w roku 1970 w Strzelinie. Tymczasem dzisiaj wielu jest tak przejętych jego śmiercią, że nie potrafi się cieszyć jak on, który zawsze witał kapłanów i przychodzących do świątyni uśmiechem, radością, dowcipem. Który potrafił dotrzeć i przełamać ten niewidzialny mur, który czasem tworzy się między wiernym a kapłanem, bo był człowiekiem otwartym i z każdym potrafił porozmawiać.
Ksiądz Krzysztof przytoczył też słowa oławskiego dziekana ks. Janusz Gorczycy, który ze względu na izolację wynikającą z covid-19 nie mógł uczestniczyć w mszy żałobnej: - Nigdy nie mogłem się nadziwić, jak wiele pogody ducha ma w sobie ten człowiek. W towarzystwie zadziwiał doskonałą pamięcią, opowiadając historyjki z seminarium. Potrafił żartować nawet z samego siebie. Miał uśmiech dla każdego. Nie przeszedł obojętnie obok nikogo, kogo znał, a znał niemal wszystkich swoich parafian. Czasem, gdy my księża utyskujemy na trudy życia, ksiądz Stanisław jawił się jako ten, któremu kapłaństwo nie ciąży, który cieszy się swoim powołaniem. To chyba najważniejsze przesłanie, które nam zostawił. Obyśmy my duchowni potrafili podjąć to przesłanie, aby kontynuować dzieło duszpasterzy oławskich takich jak ks. Tadeusz Pilawski czy Franciszek Kutrowski, a dziś do tej wspaniałej listy dopisujemy ks. Stanisława Bijaka. Prosimy Boga, aby obdarował nasze miasto kolejnymi ich następcami.
Głoszący kazanie, posiłkując się artykułem o księdzu Stanisławie Bijaku z "Głosu Apostołów", zacytował piszącego w niej Piotra Wróbla: - Do tego potrzebni są ludzie, dużo ludzi. I ksiądz Bijak ich zdobywał. Ale zdobył też coś więcej, stworzył wspólnotę parafialną tętniąca życiem. Umiał zjednywać sobie ludzi swoją prostotą, życzliwością i świętym gestem. Biła od niego autentyczna radość, którą potrafił zarażać innych. Lubił z ludźmi rozmawiać nawet o trywialnych sprawach. Dziękujemy za takiego proboszcza.
Napisz komentarz
Komentarze