Izabela Kadłucka - mieszkanka Chwałowic, biolożka, biegła sądowa w zakresie psychologii zwierząt Sądu Okręgowego we Wrocławiu i Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze, od dwóch kadencji (od 2017 r.) członkini komisji etycznej ds. Doświadczeń na Zwierzętach we Wrocławiu przy Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej Polskiej Akademii Nauk. Od 2012 roku prezeska Fundacji Ochrony Zwierząt i Środowiska "Lex Nova". W latach 2017-2018 członkini zespołu uczestniczącego w sejmowych i senackich pracach nad nowelizacją ustawy prawo łowieckie. Wniosła istotny wkład w osiągnięte zmiany legislacyjne w zakresie wprowadzenia w ustawie zakazu wykorzystywania żywych zwierząt w treningach psów łowczych i psów myśliwskich. Od lat pracuje na rzecz dzikich zwierząt i środowiska naturalnego w ramach koalicji zrzeszającej 40 organizacji pozarządowych i grup nieformalnych "Niech Żyją!". Doradczyni koalicji "Niech Żyją!" w zakresie psychologii i behawioru zwierząt, zajmuje się prawami zwierząt od 2010 roku. Dodatkowo ukończyła szkołę psychoterapii, a obecnie studiuje psychologię na II roku w 3,5-letnim, indywidualnym toku nauczania.
- Jak pani oceni obecny stan polskiej legislacji, jeśli chodzi o prawa zwierząt?
- W stosunku do innych krajów europejskich nasza ustawa nie wypada dobrze. Szczególnie regulacje dotyczące trzymania psów na uwięzi oraz hodowli zwierząt futerkowych, czy uboju rytualnego, powinny być zmienione. Druga kwestia to sposób respektowania tej ustawy przez funkcjonariuszy, prokuratorów oraz sądy. Bo ona w pewnych miejscach ma też bardzo dobre zapisy, jak chociażby ten, że zwierzęta należy trzymać zgodnie z potrzebami danego gatunku, rasy, płci i wieku. To tak naprawdę oznacza, że zwierzęta musimy trzymać w dobrostanie. Pies, który jest istotą bardzo inteligentną, towarzyską, stadną i społeczną, nie powinien być więc trzymany na łańcuchu i w izolacji - to nie jest zgodne z potrzebami jego gatunku. Bardzo często zdarza się, że policjanci nie są specjalistami, nie chcą wystawiać mandatów, bo nie mają taryfikatora i nie chcą kierować spraw do sądu. Mam wrażenie, że interwencje związane ze zwierzętami traktowane są trochę jakby były gorszej kategorii.
- Dlaczego tak się dzieje?
- Myślę, że to jest temat, nad którym można rozważać na bardzo wielu płaszczyznach. Począwszy od religii, przez tradycję traktowania zwierząt w konkretny sposób, po zmiany nastawienia, które na przestrzeni lat są zauważalne. Podejście do zwierząt bardzo łatwo dostrzec w języku, który jest odbiciem naszej mentalności. Jeżeli chcemy powiedzieć coś negatywnego, to bez problemu znajdziemy zwierzęce odniesienie. Ktoś uciekł jak szczur, jest głupi jak baran, uparty jak osioł. Język jest nośnikiem treści, więc to, że w taki, a nie inny sposób używamy porównań do zwierząt, ma to znaczenie.
Cały zapis rozmowy w najnowszym wydaniu Gazety Powiatowej nr 3/2021. Wydanie elektroniczne dostępne TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze