- Skąd zwierzęta w twoim życiu?
- Były od zawsze. Rodzice wychowywali mnie w taki sposób, żebym była związana ze zwierzętami, żebym wiedziała, że trzeba je szanować. W domu, w Ratowicach, gdzie teraz mieszkam z mamą i bratem, zawsze mieliśmy zwierzęta. Bywało, że ja też "coś" przyniosłam z ulicy, ale rodzice nie wściekali się o to. Wychowywana byłam w miłości do zwierząt. Zawsze miałam koty. 14 lat temu adoptowaliśmy suczkę Olę ze schroniska we Wrocławiu. Niestety, już odeszła. Pół roku temu adoptowałam od pana Polita psiaka, którego nikt nie chciał. Spędził w przytulisku w Zakrzowie półtora roku, jest po przejściach, ma wybite oko, ogon obcięty, bliznę na szyi i bardzo boi się mężczyzn. Trochę pracy musieliśmy w niego włożyć. Nazywa się Mały, ma jakieś 7-8 lat. Oprócz niego mam jeszcze 3 koty.
- Skoro masz tyle własnych, to skąd pomysł, aby jeszcze innym zwierzętom pomagać?
- Działa na mnie, jak jakiś zwierzak jest chory, potrzebuje pomocy. Nie potrafię przejść obojętnie. Zawsze staram się coś zrobić.
- Można też skupić się na pomaganiu ludziom, którzy tego potrzebują.
- Można, ale wybrałam zwierzęta, bo... one nie mają głosu i nie potrafią same poprosić o pomoc. Człowiek może się zwrócić do jakiejś organizacji, do innych, a zwierzę nie powie, że coś boli, że jest źle. My musimy być ich głosem i wziąć za nie odpowiedzialność
- Gdzie pracujesz na co dzień?
- Na hali sportowej w Siechnicach jako recepcjonistka, ale jednocześnie robię kurs w kierunku treserki psów i behawiorystki. Miał to być kurs stacjonarny, ale wiadomo, pandemia, więc jest online.
- Co ci da ten kurs?
- W przyszłości chciałabym pracować jako behawiorystka, ale ten kurs daje mi też dużo, jeżeli chodzi o pracę w oławskim przytulisku. Jeżeli przyjeżdża jakiś problemowy psiak albo agresywny, to już wiem, jak z nim pracować.
- Do przytuliska musisz przyjechać z Ratowic, czasem nawet w niedzielę rano, kiedy znajomi jeszcze cieplutko śpią. Bywa, że jest zimno lub pada. Jakieś poświęcenie w tym jest. Co ci do daje?
- Sprawia mi to dużą radość, satysfakcję. Czuję się naprawdę super po takich dwóch godzinach tutaj. Kocham zwierzęta i pracę z nimi, więc dla mnie to jest czysta przyjemność, gdy mogę pomóc im nawet tylko swoją obecnością.
- Wielu naszych czytelników niedawno wzruszało się twoją bajką o Rico, cudownym psie, który po 6 latach wreszcie znalazł swój dom. Internauci udostępniali to sobie. Było mnóstwo lajków, uśmiechów. Skąd pomysł, aby w ten sposób, czyli za pomocą bajek, opisywać historie bezdomnych psów i szukać dla nich domów? ROZMOWA W CAŁOŚCI w e-wydaniu "Powiatowej" dostępne TUTAJ - koszt e-wydania 2.90 zł