Julia Krzyżanowska chodzi do 8 klasy Szkoły Podstawowej nr 3 im. Orląt Lwowskich w Oławie. Przedtem krótko uczyła się w oławskiej "ósemce", a wcześniej we wrocławskich szkołach. Parę lat temu przeniosła się do Oławy, gdzie mieszka z mamą. W konkursie fundacji Olgi Tokarczuk zajęła drugie miejsca za opowiadanie pt. "Dom".
- Trzeba było napisać o wielodzietnej rodzinie czarodziejów, która nigdzie na ziemi nie może zagrzać miejsca - opowiada Julia. - Czyli coś jakby z Harrego Pottera.
Przyszło kilkaset prac, także z zagranicy. Z powodu pandemii wyniki ogłaszano na facebookowej stronie fundacji.
- To taka trochę śmieszna historia, bo akurat byłam z koleżanką poza domem, kiedy rodzice zadzwonili do mnie z informacją, że oglądają i że ja też muszę. Bo ja oczywiście zapomniałam. Gdy w transmisji wyczytali, że zajęłam drugie miejsce, telefon się rozdzwonił. Pierwszą moją reakcją chyba był szok, ale taki szok w dobrym znaczeniu. Raczej nie jestem osobą wybuchową, nie jestem zbyt spontaniczna, więc to było coś w rodzaju "wow, to się stało, naprawdę". Tak szczerze to nie spodziewałam się, nie sądziłam, że będzie nagroda. Stwierdziłam, że to jest jednak coś. Gdy poparzyłam na te wszystkie wiadomości, w których ludzie mi pisali, że jest sukces, pomyślałam właśnie to "wow, to dosyć niesamowite". Ale z takim jednak spokojem. Dopiero godzinę później, jak wróciłam do domu, gdy zobaczyłam, że rodzice się ucieszyli, było świętowanie...
Nagrodą dla Julii była książka "Prowadź mój pług przez kości umarłych", oczywiście z autografem noblistki, do tego list gratulacyjny, bardzo osobisty, dotyczący pracy Julii, poza tym czytnik e-booków.
- Jak widać nagrody wybitnie literackie - podsumowuje Julia i od razu dodaje, że najważniejsza z tego wszystkiego jest książka. Jeszcze jej nie czytała, choć ekranizację w postaci filmu Agnieszki Holland "Pokot" oglądała i bardzo jej się podobała. Tym chętniej sięgnie po oryginał. Ostatnio zaczęła czytać "Czułego narratora" Tokarczuk, którego dostała w świątecznym prezencie. Julia przyznaje, że jest napisany zbyt ciężkim językiem jak dla nastolatki. - Trzeba znać dużo trudnych słów i twórczość noblistki, żeby to wszystko zrozumieć - mówi.
- Jest fantastyczną córką - mówi krótko jej mama Agnieszka . - Zupełnie inną dziewczyną niż jej rówieśniczki. Ma wiele pasji. Wyróżnia się na tle rówieśników. Potrafi się cieszyć, choć nie zawsze to po niej widać.
Największą pasją Julii są książki, czyta wiele i z przeróżnych gatunków. Z jednej strony pozycje typowo rozrywkowe, jak romanse czy fantasy (np. seria "Saga Zmierzch"), obowiązkowo ulubiony Dan Brown ("Kod Leonarda da Vinci" oraz "Anioły i demony"), z drugiej strony sięga po literaturę piękną.
- Rzadko kto w moim wieku lubi czytać Mickiewicza czy Sienkiewicza - przyznaje. - Ja tak. Inwokację znam niemal na pamięć.
Sama pisze od dawna. To był jej pierwszy poważny konkurs. W pisaniu - jak mówi - uwielbia to, że może coś wymyślać: - Piszę na bardzo różne tematy, co tylko mi przyjdzie do głowy. Mam bujną wyobraźnię, jestem marzycielką... WIĘCEJ o sukcesie Julki przeczytasz w e-wydaniu. Artykuł w całości TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze