Ola Rożniatowska, Honorata Trzebuniak, Martyna Maciejczyk, Maja Kułakowska z Zespołu Szkół im. Zjednoczonej Europy w Oławie biorą udział w olimpiadzie ogólnopolskiej "Zwolnieni z teorii". Ale nagrody nie mają dla nich znaczenia. Celem jest stworzenie projektu, który choć częściowo rozwiąże jakiś problem społeczny. Impuls do działania dała dziewczynom nauczycielka. - Namówiła nas pani Elżbieta Wilgosz od podstaw przedsiębiorczości - wyjaśnia Ola. - Powiedziała o konkursie, o tym, że naprawdę warto wziąć w tym udział. Całkowicie się zaangażowałyśmy, weszłyśmy w to totalnie, nie wiedząc, co nas tak naprawdę czeka.
Zadanie projektowe jest podzielone na kilka elementów, pierwszym był wybór problemu społecznego, który warto rozwiązać. To nie było łatwe. Uczennice intensywnie myślały, co w Oławie można zmienić, ale nie chciały powielać żadnych lokalnych akcji, tylko stworzyć coś, czego w tym mieście jeszcze nie było. - Wpadłam na pomysł ze skrzyneczkami - mówi Ola. - Trochę szukałyśmy, co jest takim ważnym problemem społecznym, o którym mało się mówi, zastanawiałyśmy się, co możemy dać ludziom od siebie, co naprawdę komuś pomoże...
Ola nie ukrywa, że opierała się też na własnych doświadczeniach, bo miała zaburzenia odżywiania i problem z samoakceptacją. Przekonała się, że dorastanie bywa trudne. - Podrzuciłam pomysł koleżankom i one powiedziały "tak, to jest to". Wiemy, że naprawdę dużo dziewczyn potrzebuje wsparcia. Nasz projekt skierowany jest głównie do młodych mieszkanek Oławy.
Podstawowym zadaniem jest zorganizowanie miejsc, w których będą dostępne darmowe środki higieniczne używane podczas menstruacji. Uczennice mają już listę takich punktów i napisały do odpowiednich ludzi. - Chcemy, żeby skrzyneczki były w szkołach podstawowych i średnich, instytucjach użytku publicznego, takich jak urząd miejski, "Termy Jakuba", Centrum Sztuki, ratusz. Chodzi o to, żeby młode osoby mogły bez problemu skorzystać z takiej pomocy.
Niektórzy, słysząc o akcji ze skrzyneczkami, nie dowierzają, że to w ogóle potrzebne: - W Oławie?! To, że gdzieś w Bieszczadach dziewczyny muszą siedzieć w domu, bo nie mają dostępu do takich środków, to jestem w stanie zrozumieć, ale tutaj? - skomentował czytelnik.
Inny na lokalnym portalu dodał: - Dziewczyny nie mogą sobie kupić podpasek i tamponów w sklepie? Dlaczego mamy im to sponsorować?
Odpowiedź jest bardzo prosta - nie mają pieniędzy...
- Wiem, że są w Oławie takie dziewczyny z tak trudnych rodzin, że naprawdę nie mają dostępu do takich środków, jest to bardzo utrudnione - mówi Ola. - Znam takie osoby. Zostają zupełnie same z problemem. Często są to patologiczne rodziny, tam się wydaje bardziej na używki, a nie na podstawowe środki higieniczne. Ja i koleżanki z projektu mamy już prawie 18 lat i możemy nawet pójść do pracy, ale nie każdy ma takie szczęście jak my, że ma dobre rodziny, które nas wspomagają. Nie każda dziewczyna ma też taką mamę, ciocię, koleżankę czy babcię, która jej przekaże odpowiednią wiedzę na ten temat. Więcej o akcji dziewczyn przeczytasz w e-wydaniu - dostępne TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze