- Bardzo was proszę o choćby małe symboliczne wpłaty na moją zbiórkę - mówi Marta. - Dla Was jest to mały gest, a dla mnie całe moje życie. (...) Błagam Was, ja nie chcę umierać, chcę wrócić do mojej rodziny, do normalnego życia. Wiem, że mogę na Was liczyć, bo już raz to pokazaliście. A jeśli ktoś nie może mnie wesprzeć wpłatą, to proszę chociaż o udostępnienie. Gdzie tylko się da! Wiecie, że bez Waszej pomocy, ja i moja rodzina jesteśmy bezsilni. Dlatego błagam Was o pomoc. Ja naprawdę chcę żyć. Każda wpłata daje mi nadzieję na to, że uda się zebrać te pieniążki... bardzo Was proszę. Ja nie chcę umierać....
To tylko fragment wypowiedzi Marty z nagrania. Zachęcamy Was do obejrzenia całości i wpłacenia choćby symbolicznej złotówki, która pomoże jej wyzdrowieć. Jeśli nie możecie tego zrobić, udostępnijcie ten apel w mediach społecznościowych. Niech dotrze do jak największej liczby osób!
Wpłacać można TUTAJ
*
14 lutego na Muzycznej Plaży i na terenie OSP w Wójcicach odbędzie się charytatywny kiermasz, z którego dochód w całości zostanie przeznaczony na terapię ostatniej szansy Marty Zakowicz
O dostarczanie ciast na kiermasz organizatorzy proszą wszystkich mieszkańców, którzy chcą pomóc Marcie. Ciasta można dostarczyć do siedziby Fundacji Ewy Naworol (ul Kasztanowa 9 Jelcz-Laskowice), w piątek 12 lutego w godzinach 8-17, w sobotę 13 lutego w godzinach 9-14, kontakt tel. 784-443-255. Także do Studia Reklamy WENA w Oławie, w sobotę, 13 lutego, w godzinach 9-12, kontakt tel. 501-355-291.
*
Marta Zakowicz przeszła już chemioterapię, miała podane dwa niezwykle kosztowne leki i przeszczep szpiku. Niestety, rak nie daje za wygraną i nie reaguje na żadną metodę leczenia. Ostatnią szansą na pokonanie ostrej białaczki limfobistycznej jest nowoczesna terapia CAR-T, której koszty są astronomiczne. By żyć, pilnie potrzebuje pomocy!
Nastoletnia Marta pochodzi z Bystrzycy. Jest śliczną, uśmiechniętą i pogodną dziewczyną. Lubi chodzić do szkoły i spędzać czas ze znajomymi. Jak wielu jej rówieśników, chętnie ogląda seriale, a niedawno zaczęła interesować się makijażem. - Była prawdziwym okazem zdrowia, rzadko chorowała i zwykle dobrze się czuła - opowiada jej mama, Barbara. - Aż nagle zaczęła czuć się gorzej - pojawiło się osłabienie, zmęczenie, bardzo zbladła. Pewnego dnia zasłabła w szkole, więc szybko po nią przyjechałam i pojechałyśmy do lekarza pierwszego kontaktu.
Szczegółowo ją przebadano, po czym jasnym stało się, że będzie musiała się zmierzyć z ostrą białaczką limfoblastyczną. To był początek problemów. Kolejne pojawiały się wtedy, gdy okazywało się, że różne metody leczenia nie działają. W czerwcu Marta przeszła przeszczep szpiku. Musiała stawić czoła powikłaniom, osteoporozie i zapaleniu kości. Była tak osłabiona, że przez pewien czas nie mogła chodzić. Z upływem czasu nabierała jednak sił i jej wyniki się poprawiały. W lipcu opuściła szpital, wreszcie mogła zobaczyć swoją malutką siostrę Julię. Czuła ogromną motywację, by szybko wrócić do pełni zdrowia. Chciała jak najszybciej stanąć o własnych siłach. Choć była osłabiona, starała oddawać się pasjom i nadrabiać zaległości w nauce. Opiekowała się siostrzyczką, rysowała, a nawet nagrała piosenkę o walce z chorobą. Szybko robiła postępy, jej organizm się regenerował i w końcu mogła poruszać się sama.
Dobry okres przerwał ból w kostce. Zaczął jej doskwierać w październiku, ale nikogo to nie martwiło. Myśleli, że to zwykłe nadwyrężenie, które mogło się pojawić w trakcie ćwiczeń z rehabilitantką. Niepokój pojawił się wtedy, gdy boleć zaczęło również kolano. Pewnego dnia do tego stopnia, że trzeba było wezwać pogotowie. Marta dostała leki, które uśmierzyły ból i można było odnieść wrażenie, że wszystko wraca do normy. Miesiąc później podczas rehabilitacji w Kudowie Zdroju noga znów dała o sobie znać. Wykonano zdjęcie rentgenowskie i skierowano pacjentkę do Przylądka Nadziei. Tam kolejny szereg badań, a potem... druzgocące wyniki. W szpiku znów pojawiły się komórki rakowe. Póki co ich namnażanie hamują leukocyty dawcy. Rak jednak wrócił i znów trzeba mu stawić czoła. Co gorsza, choroba nie reaguje na żadne dotychczasowe metody leczenia. Ostatnią szansą jest terapia CAR-T, z której skorzystała już czwórka dzieci z nawracająca białaczką. Niestety, koszty CAR-T to prawie 1,5 miliona złotych. Rodziny nastolatki po prostu na to nie stać.
Fundacja "Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową" wraz z Siepomaga.pl po raz kolejny organizują zbiórkę na leczenie Marty. Każda złotówka, każde dobre słowo, każde udostępnienie w mediach społecznościowych - to wszystko jest teraz na wagę złota. Marta walczy z chorobą i z czasem. Aby terapia zadziałała skutecznie, powinna się rozpocząć w ciągu miesiąca. To może być dla nastolatki miesiąc ostatniej szansy. Dlatego teraz jak jeszcze nigdy wcześniej, potrzebuje naszej natychmiastowej pomocy.
Napisz komentarz
Komentarze