Przypomnijmy, w 2015 roku prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w J-L wpadł na pomyśl postawienia budynku mieszkalnego na dość małym, zielonym terenie, graniczącym w bliskiej odległości z innymi budynkami mieszkalnymi oraz Publicznym Przedszkolem - płot w płot. W procesie budowy drzewostan zostałby w większości ścięty, na co nie chcieli wówczas i nie chcą teraz się zgodzić mieszkańcy pobliskich bloków. W owym czasie burmistrz miasta i gminy Jelcz-Laskowice, Bogdan Szczęśniak obiecał SM oraz mieszkańcom, że na tym placu budowy nie będzie. W zamian za to Spółdzielni Mieszkaniowej zostały przekazane za korzystną dla Spółdzielni sumę, tereny poza osiedlem Metalowców, co SM z radością wykorzystała, stawiając 5 nowych, dużych budynków mieszkalnych.
Po tej decyzji, panujący jeszcze w 2015 zarząd osiedlowy, po rozmowach z mieszkańcami Osiedla Metalowców, wypracował kilka projektów, jak zagospodarować ich zdaniem ten teren. Wszyscy jednogłośnie zgadzali się zarówno wtedy, jak i dziś, że teren ten jest idealnym miejscem rekreacyjno-wypoczynkowym, a jedyne czego mieszkańcy na nim by chcieli, to kilka ławek, stół z szachownicą i ogrodzenie, a nawet niewielki parking, który zająłby miejsce brzydkiego niszczejącego budynku, stojącego tuż obok placu. Niestety, raz za razem członkowie zarządu będący bez spowinowacenia ze Spółdzielnią, spotykali się z ciągłym odrzucaniem projektów i zamiataniem tej sprawy pod dywan. Ci, którzy z początkowym zapałem stali na czele, broniąc wspólnych ideałów, nagle w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach zaprzestawali wszelkich starań o ten plac, a kontakt z nimi zazwyczaj bez wyjaśnienia zostawał przerwany. Jeśli więc w dalszym ciągu popierają protest, to być może nie mogą mówić o tym głośno? Co jest tego przyczyną? Nie wiadomo. Możemy tylko to poddać swojej refleksji.
Kolejny zarząd Osiedla Metalowców składa się w większości z pracowników Spółdzielni Mieszkaniowej, co formalnie nie powinno mieć miejsca, według regulaminów które można przeczytać na stronie internetowej samej Spółdzielni. Jak też można się domyślić, po powrocie tematu sprzed lat związanego z budynkiem, Nowy zarząd prawie jednogłośnie poparł projekt, mając za nic zdanie większości mieszkańców i ich dobra własne.
300 podpisów, 2 lata, tuzin wysłanych pism kierowanych do gminy, Starostwa Powiatowego i wojewody, pokazały jak zdanie mieszkańców może być niczym w obliczu przedsięwzięcia jednego człowieka. Niejasności, jakie towarzyszą tej sprawie w kwestiach praw budowlanych, ochrony środowiska, widzimy nawet w tej chwili, chociażby poprzez brak zabezpieczenia drzewostanów i stawianie na placu materiałów budowlanych pomiędzy drzewami. Takie czyny podlegają dużym karom finansowym. Brak naniesionych drzew na dość niejasnym planie budowy jest dziwnym zjawiskiem, zważywszy, że z racji swojego wieku i prawa, wierzby te zasłużyły na to, aby je uwzględnić na każdym planie zagospodarowania tego placu.
Nienaniesienie drzewostanu sugeruję odbiorcom, że tych drzew po prostu tam nie ma, co jest wprowadzaniem w błąd przy podejmowaniu decyzji i orzekaniu w tej sprawie. Przedsięwzięcia jakich się dopuszczono przed ostatecznym wydaniem decyzji, co do placu przy Drzewieckiego, jest istnym ignorowaniem głosu sprzeciwu Osiedla Metalowców. Kilkanaście pisemnych próśb kierowanych do włodarzy na które odpowiedzi nigdy nie uzyskano jest po prostu niefachowym traktowaniem mieszkańców gminy, w tym swoich wyborców i spółdzielców. Takie momenty pozwalają nam, zwykłym ludziom i mieszkańcom Jelcza-Laskowic myśleć, że pewne kręgi są ponad wszelkim prawem, a my mieszkańcy osiedla, nie jesteśmy żadną stroną w sprawie.
Mieszkanka osiedla - nazwisko do wiadomości redakcji
Napisz komentarz
Komentarze