Reklama
- Liczba rozwodów w Polsce z roku na rok rośnie. W 2018 było ich o 2 tys. więcej niż rok wcześniej. Czy te statystyki potwierdzają się także w naszym regionie?
- Tak. Rzeczywiście coraz więcej ludzi się rozwodzi i zdecydowanie częściej są to osoby młode, ponieważ mają większą świadomość i łatwość w podejmowaniu takich decyzji. Młodzi ludzie, gdy w związku jest źle więcej uwagi skupiają na sobie. Na tym, żeby poprawić swoją jakość życia. A gdy już wejdą na wojenną ścieżkę z małżonkiem, przestaje się dla nich liczyć wszystko i są skupieni na sobie.
- Jakie są najczęstsze powody rozwodów?
- Różnica charakterów to zdecydowanie najczęstszy powód, jaki podają. Po pierwsze - dlatego, że najłatwiej to wykazać i nie trzeba przy tym zdradzać wielu szczegółów z życia. Po drugie - wynika to z tego, że obecnie ludzie bardzo często poznają się przez internet, media społecznościowe i pobierają się mając tylko pewne wyobrażenie o tej drugiej osobie. Gdy zaczynają wspólne życie, przychodzi codzienność, prawdziwe problemy i małżeństwo przestaje spełniać ich oczekiwania. Pojawiają się rozczarowanie, frustracje i decyzja o rozwodzie.
- A w tym wszystkim biorą udział dzieci.
- Wiele małżeństw podczas rozwodu jest tak skoncentrowanych na walce ze sobą, że zapominają o dzieciach, które dla mnie są priorytetem. Zawsze staram się tak prowadzić sprawę, żeby zakończyła się jak najlepiej dla dziecka. Oczywiście nie mogę działać wbrew woli mojego klienta, czy podejmować decyzji za niego. Ludzie mają jednak różne doświadczenia i nie zawsze widzą to, co ja, gdy emocje biorą górę. Często umyka im, że mając niepełnoletnie dziecko to nawet po rozwodzie będą musieli utrzymywać ze sobą kontakty, zwłaszcza w sytuacji, gdy obojgu zależy na dziecku i dobrych relacjach z nim. W takich sprawach dla mnie priorytetem zawsze jest to dziecko. Dorośli się pozbierają, ale dla dziecka to bardzo traumatyczne przeżycie i należy zrobić wszystko, by rozpad rodziny bolał jak najmniej.
- Stara się pani być pewnego rodzaju mediatorem, adwokatem dziecka?
- Trochę tak. Staram się uświadomić rodzicom, że po rozwodzie, dla dobra dziecka, nadal będą musieli ze sobą współpracować i zależy mi na tym, aby ta współpraca była jak najlepsza. Żeby mimo zaistniałej sytuacji potrafili ze sobą rozmawiać i podejmować wspólne decyzje. To często bardzo trudne, ponieważ niekiedy zacietrzewieni w spór, będąc zranieni w akcie zemsty na tej drugiej osobie nie potrafią znaleźć wspólnego języka co do kosztów utrzymania dziecka, kontaktów, pieczy i władzy rodzicielskiej. Dlatego trzeba to postępowanie w sprawie o rozwód tak poukładać, żeby ci ludzie umieli dojść do porozumienia, bo dziecko to nie przedmiot. Nie da się go przeciąć na pół.
- Wielu ludzi decyduje się na rozwód bez pomocy pełnomocnika. Uznają, że sami dadzą sobie radę. Dlaczego warto skorzystać z pomocy radcy prawnego?
- Ludzie nie myślą wielopłaszczyznowo o problemie, który ich dotyka. Co innego ja, bo jako pełnomocnik myślę o wszystkim. Nie wszyscy to wiedzą, ale rozwód jest drugą w kolejności, po śmierci, najbardziej stresująca rzeczą w życiu człowieka. Dlatego bardzo ważne jest, by idąc do sądu mieć u boku osobę, która racjonalnie ocenia sytuację. Wielu wydaje się, że wystarczą im informacje znalezione w internecie. Zapominają jednak, że one są ogólne. Ja, żeby robić to, co robię zawodowo, musiałam skończyć pięcioletnie studia i poświęcić prawie pięć lat na aplikację licząc łącznie z egzaminem wstępnym i zawodowym, nie mówiąc o zdobytym później doświadczeniu zawodowym. Nigdy nie zdarzyły mi się dwa takie same rozwody, bo każdy klient jest inny. Dlatego jeżeli nawet znajdziemy w internecie jakieś porady, to nie zawsze pasują one do danej sytuacji. Co więcej wielu klientów nie wie, jak je w praktyce zastosować i dlatego źle przygotowują dokumenty do sprawy rozwodowej. Wbrew temu, co niektórym się wydaje, do rozwodu trzeba się przygotować.
- Jak?
- Kiedyś przyszła do mnie klientka, która przez lata była ofiarą przemocy w rodzinie. Mąż ją bił. Po 30 latach, w tym kilku w separacji, mąż postanowił się rozwieść. Miał pełnomocnika, a ona uznała, że nie ma takiej potrzeby w sytuacji, gdy są dowody na to, że była ofiarą przemocy i nie będzie miała problemu z uzyskaniem rozwodu z orzeczeniem o jego winie. A to było dla niej bardzo ważne, ponieważ w wyniku przemocy, której doznała, nie mogła pracować i zarabiać na życie. Mąż przed sądem obiecał, że będzie jej płacił alimenty orzeczone wcześniej przez Sąd Rejonowy. Zależało mu jednak bardzo na tym, by sąd nie orzekał o winie. I tak się stało. Kobieta była przekonana, że skoro mąż obiecał jej alimenty przed sądem, to jest to wiążące i będzie otrzymywała od niego pieniądze. Rok później mężczyzna złożył pozew o zwolnienie go z obowiązku alimentacyjnego. Gdyby poszkodowana przyszła do mnie od razu, do tej sytuacji by nie doszło. Zgodnie z przepisami, gdy mamy orzeczenie o wyłącznej winie jednej ze stron, to małżonek niewinny może liczyć na alimenty, powiedzmy, że dożywotnio. W przeciwnym razie, gdy mamy rozwód bez orzekania o winie, jest to co do zasady maksymalnie pięć lat. Aby to wyegzekwować, trzeba o tym wiedzieć i przygotować odpowiednie dokumenty. Ona tego nie wiedziała, dlatego kolejny raz musi iść do sądu i walczyć o swoje. Podobnych przypadków jest bardzo dużo. Co więcej, czasem klienci działając samodzielnie tak bardzo sobie szkodzą, że później nawet prawnik nie może im pomóc. Rozwód bywa wojną, do której trzeba się dobrze przygotować, biorąc pod uwagę najgorszy scenariusz. To bardzo trudne bez pomocy fachowca.
- Czy ten najgorszy scenariusz jest najczęstszy?
- Tak. Bardzo mało jest osób, które chcą się rozwieść polubownie i o nic nie walczą, jakieś 20 procent na 100. Zdecydowana większość jest walecznie i bardzo emocjonalnie nastawiona do tematu. A emocje zawsze biorą górę i dobrze się to nie kończy. A wyroki sądu w części dotyczącej alimentów, pieczy czy władzy, trudno zmienić po miesiącu czy dwóch, zwłaszcza gdy w tym czasie nic się nie zmieniło. Przygotowując pozew rozwodowy trzeba wziąć pod uwagę wiele różnych czynników, zwłaszcza gdy staramy się np. o alimenty. Ludzie składając pozew o rozwód nie do końca są świadomi, co ich czeka. Czasem liczą na to, że jakoś się porozumieją, bo wstępnie coś ustalili. Proszą o przygotowanie pozwu, jak gdyby rozwodzili się za porozumieniem stron, a tu okazuje się, że druga strona ma zupełnie inne podejście do tematu.
- Jaki rozwód jest korzystniejszy? Za porozumieniem stron czy z orzekaniem o winie? Czy warto podejmować walkę?
- To zależy od tego, w czym jest problem, czy klient jest dobrze przygotowany i ma wystarczające dowody, by udowodnić winę drugiej strony oraz co chce osiągnąć orzeczeniem o winie. Jeżeli nie ma dowodów, a są powody do orzekania o winie, warto zaczekać, by je pozyskać. Warto też by dobrze się przygotować do sprawy i odpowiednio poukładać kwestie finansowe i rodzinne.
- Z reguły decyzja o rozwodzie to proces, który przez jakiś czas kiełkuje w człowieku. W którym momencie najlepiej zgłosić się do prawnika i dlaczego?
- Najlepiej przyjść do mnie jeszcze przed podjęciem ostatecznej decyzji, bo - jak mówiłam - do rozwodu trzeba się strategicznie przygotować. Od tego będzie zależał wynik sprawy. Muszę przyznać, że kobiety są bardziej skrupulatne w tym temacie i jeżeli coś ustalamy, one to robią, np. zbierają faktury. Mężczyźni podchodzą do sprawy i żony bardziej ufnie i nie zawsze stosują się do moich zaleceń, bo liczą na to, że wszystko się poukłada. Tymczasem klient, który do mnie przychodzi, musi mieć świadomość tego, że chcę dla niego jak najlepiej. Jego interes jest dla mnie najważniejszy. Jeżeli ze mną współpracuje, słucha, możemy dobrze przygotować się do takiej rozprawy. Ludzie często nie doceniają przeciwnika. Nie spodziewają się tego, że ich druga połówka może stać się ich przeciwnikiem. Że nagle osoba, z którą grały do tej samej bramki, stoi po przeciwnej stronie boiska i ma swój interes. Zaczynają kopać pod nimi dołki. Rozwody to sprawy nietypowe. Sąd rozstrzyga nie tylko o rozwodzie, ale też, jeśli są dzieci, o kontaktach, alimentach, władzy i opiece nad dzieckiem, ale też o sposobie korzystania z mieszkania. To szeroki zakres, bo tematyka ta poza oczywiście rozwodem jest przedmiotem osobnych spraw przed sądami rejonowymi i toczy się w osobnych procesach. Dlatego naprawdę warto najpierw skontaktować się z prawnikiem i skorzystać z jego pomocy.
- Rozwód to, mówiąc potocznie, "pranie brudów" przed sądem. Niektórzy o tym zapominają i ukrywają przed pełnomocnikiem pewne sprawy. Warto?
- Nie. Szczerość jest bardzo ważna. Ja nie oceniam moich klientów. Od 2008 roku współpracuje z MOPS we Wrocławiu, gdzie spotykam się z naprawdę skrajnymi przypadkami. Przerobiłam tam już wszystko i coraz mniej rzeczy mnie dziwi. Dlatego jestem bardzo daleka od oceniania kogokolwiek i tego np., że ktoś kogo zdradził i dlaczego, bo doświadczenie zawodowe nie raz mi pokazało, że w życiu bywa różnie i każdy ma swoją rację. Mnie interesuje określony stan i oczekiwanie mojego klienta. Ale żeby mu pomóc, musi być ze mną szczery do bólu. Klient jest dla mnie partnerem. Tak go traktuję i tego od niego oczekuję. Nauczyłam się nie łączyć pracy z emocjami. Zajęło mi to kilka lat i było ciężko, ale z doświadczenia wiem, że klient tego ode mnie oczekuje i tylko wtedy mogę profesjonalnie podejść do sprawy.
- Czy sprawa sądowa z udziałem pełnomocnika to usługa dla bogatych?
- Nie. Pamiętajmy, że sprawy sądowe to często być albo nie być. Owszem, dla niektórych jednorazowo to może być duży wydatek, chociaż to pojęcie względne. Zawsze można też się dogadać i rozłożyć płatność na raty. Można też szukać źródła finansowania na zewnątrz. Warto jednak pamiętać, że bez pełnomocnika możemy stracić więcej niż zatrudniając go. Jeżeli ktoś chce mieć dobrze rozwiązaną sprawę, to warto zainwestować i nie powinno się tego rozpatrywać w kategoriach za drogo czy za tanio. To walka o siebie, dzieci i przyszłość.
- Oprócz rozwodów Pani kancelaria zajmuje się wieloma innymi sprawami.
- Mamy bardzo szeroki zakres. Zajmujemy się prawem pracy - obsługujemy zarówno osoby prywatne jak i pracodawców. Bardzo szeroko prawem cywilnym - sprawami spadkowymi, konfliktami na tle wykonania umowy, pomagamy w zbyciu nieruchomości, sporządzaniu umów, prowadzimy spory o służebność, o zachowek. Częstym problemem w ostatnich latach są źle wykonane usługi, zwłaszcza w branży budowlanej, która jest obecnie bardzo specyficzna. Często prowadzimy też sprawy odszkodowawcze. To wynika z mojego doświadczenia w pracy jako prawnik w szpitalu przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Są to m.in. sprawy o błędy medyczne, które - muszę przyznać - bardzo lubię. Dużo jest też spraw przeciwko firmom skupującymi długi. Prowadzimy też pełny wachlarz spraw związanych ze spółkami i firmami.
- Zdarza się, że ludzie, gdy mają problem sądowy, szukają pomocy prawnika w dużym mieście, we Wrocławiu, bo wydaje im się, że dzięki temu będą lepiej obsłużeni albo bardziej anonimowi
- Tak, nieraz spotkałam się z taką opinią i zawsze mnie to dziwi. Tymczasem prawda jest taka, że sąd okręgowy np. w sprawach rozwodowych jest jeden dla okręgu i to, skąd jest pełnomocnik, nie ma znaczenia, bo i tak prowadząc np. sprawy rozwodowe jeździ do Wrocławia. Zdarza się też, że klienci z małych miasteczek wybierają prawników w odległych miejscowościach, bo - jak mówią - nie chcą, żeby ludzie z ich miasta wiedzieli, że mają jakiś problem. To nie tak. Nas obowiązuje tajemnica zawodowa. Ja nie zabieram nawet swojej pracy do domu. Nigdy nie rozmawiam o swoich sprawach z osobami postronnymi, nie wspominam o nich nawet na korytarzu sądowym, bo nie wiadomo, kto tam siedzi. Podobnie w kancelarii. Nigdy nie mówię o sprawach klientów przy otwartych drzwiach. U mnie każdy klient ma zapewnioną maksymalną dyskrecję i anonimowość. Często zastanawia mnie też, dlaczego ludzie nie przychodzą na konsultacje? Dzięki nim wiele spraw można rozwiązać zanim sprawa trafi do sądu albo - co gorsza - zapadnie wyrok. Dzięki temu można uniknąć wielu problemów albo rozwiązać je dużo taniej i szybciej. Dlatego jeżeli mamy wątpliwości, bo np. przepisy są niejasne, warto przyjść i się zapytać. Nigdy nie daję klientom złudnych nadziei. Jeżeli sprawa jest nie do wygrania, jasno to mówię, bez narażania klienta na niepotrzebne koszty. Nie warto też samemu bawić się w fachowca, bo to zwykle źle się kończy i ostatecznie nawet on nie jest w stanie pomóc.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze