Jelcz-Laskowice
- Dla mnie to jest fenomen - stwierdził niedawno burmistrz Bogdan Szczęśniak podczas nagrania dla Jelcz-Laskowice TV. - Ośmioletnia dziewczynka ściga się na motocyklu, którego prędkość dochodzi nawet do 100 kilometrów na godzinę. A gdy ją spytałem, co zrobi, jak się przewróci, odpowiedziała "wstanę i będę szybciej jechała". To mnie bardzo urzekło! Trudno nie czuć się podobnie już po kilku minutach w towarzystwie Latiki. Dziewczynka urodziła się w Anglii, ale mieszkała tam bardzo krótko. Potem z rodzicami wróciła do Polski, konkretnie do Jelcza-Laskowic, gdzie żyje do dziś. Uczy się w drugiej klasie Publicznej Szkoły Podstawowej nr 2, ale do tego jeszcze wrócę.
Przyzwyczajona do upadków
Z Latiką i jej tatą Sebastianem umawiam się za Oleśnicą, nieopodal miejscowości Cieśle, przy zjeździe z drogi ekspresowej S8. To tam jest tor, na którym trenuje, gdy pogoda dopisuje. Jeszcze z drogi widzę, jak kręci efektowne kółka. Przejeżdżam przez pobliską stację benzynową, parkuję i spostrzegam, że dziewczynka leży na ziemi, obok jej motocykl.
- Nie jest to najlepszy moment, bo akurat mieliśmy małą kraksę - mówi Sebastian, gdy wychodzę z samochodu. - Dosyć mocny upadek.
Zdarzenie nie widziałem, ale motocyklistka podnosi się i podchodzi jakby nigdy nic się nie stało. Chwila na dojście do siebie i... rozmawiamy. Zaczynam od tego, co wydarzyło się kilka minut wcześniej.
- Na każdym treningu muszę się wywalić. Nie ma takiego treningu, na którym się nie przewrócę. Zasada jest prosta. Jeśli się nie wywaliłam, to jeździłam za słabo, zbyt wolno.
Tak, słyszę to od ośmiolatki. Szybko się orientuję, że to prawdziwa fighterka, ale dopytuję, czy nie boi się podejmowania ryzyka. W końcu ta prędkość sparaliżowałaby niejednego dorosłego.
- Nie, najbardziej to boję się łyżew, bo kiedyś, jak jeździłam, to złamałam na lodowisku rękę. Wywrotek na motocyklu się nie boję. Czasami wywalę się mocniej, ale przecież będę żyła. Przed chwilą wywaliłam się trochę mocniej i teraz boli mnie w lewej nodze. Ale daję radę, bo to jest tak, że chwilę mnie poboli, a potem wstaję i jest lepiej. Przyzwyczaiłam się.
- Jakby miała ochraniacze, to może by ręki na tych łyżwach nie złamała - wtrąca jej tato. - Ale z Latiką tak już jest, w domu siedemnaście kasków, każdy w innym kolorze, a jak kiedyś przewróciła się na deskorolce, to akurat żadnego na sobie nie miała. Na motocykl wsiada jednak zawsze zabezpieczona. Ma odpowiedni strój i wiele elementów, które chronią ją w trakcie upadku. Dlatego najczęściej kończy się na krótkim bólu... Obszerny artykuł o Latice przeczytasz w e-wydaniu artykuł w całości TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze