Od niedawna Lokalna Grupa Zwiadowców Historii jest stowarzyszeniem, to otworzyło im wiele drzwi. Organizacja powstała 31 października 2019 roku. W grupie jest siedem osób, to inicjatywa oddolna. Zaczynali od kilku zdjęć. Gdy tworzyli profil na Facebooku, nie wiedzieli, czy się uda. Gdy się wierzy w to, co się robi, musi wyjść.
Piotr Kutela, lider Lokalnej Grupy Zwiadowców Historii, wierzy, że wskrzeszanie lokalnej historii ma sens dla przyszłych pokoleń i całej społeczności. Tak po prostu. Przeczytał wszystkie książki, jakie dotychczas ukazały się na temat historii Jelcza-Laskowic, Oławy i okolic. Ciągle jednak było mu mało i postanowił sięgnąć do ludzi, od nich zdobywać informacje. Okazało się, że są one niezwykle cenne, nie było ich w książkach.
Na początku był obóz
Zaczęli od obozu, filii Gross-Rosen na terenie Miłoszyc. Uznali, że to teren zapomniany, a jedyna mogiła w lesie to za mało. Pomyśleli, że warto byłoby postawić pomnik z tablicą upamiętniającą więźniów. Zrobili to. O tym ważnym wydarzeniu było głośno.
A wracając do ludzi, świadków historii, Piotr Kutela podkreśla, że jest ich w gminie Jelcz-Laskowice i okolicach coraz mniej. Dlatego warto się spieszyć, aby uwiecznić z ich opowieści to, co jest cenne.
- Zajmując się Gross-Rosen ruszyliśmy archiwa - opowiada Piotr Kutela. - Nawiązałem kontakt z muzeum Gross-Rosen, wyciągnęliśmy wiele eksponatów, które nam wypożyczono na wystawę. Powstała dzięki nam i naszej gminie, bo wydarzenie odbyło się pod patronatem burmistrza. Można ją oglądać w izbie muzealnej w zakładach Jelcz. Historia obozu i eksponatów jest bardzo ciekawa. Współpracujemy także z Archiwum Państwowym oraz z archiwami niemieckimi.
Jest radość, że stanął pomnik, że otrzymali od mieszkańca Miłoszyc unikalne eksponaty, że czegoś się dowiedzieli. Małe radości, ale duża wartość tego, co się dzieje. To buduje i daje energię. Piotr twierdzi, że więźniom pomnik się należał. Zwłaszcza że kiedyś przyjeżdżali i szukali śladów...
Od Nienackiego do lokalnych działań
To prawda, że formalnie zaczęło się od pomnika, ale tak naprawdę zaczęło się od pasji Piotra Kuteli. Jako dziecko zaczytywał się w przygodowych powieściach Zbigniewa Nienackiego, jako młody chłopak - w książkach Joanny Lamparskiej. Ulubiona książka Nienackiego to "Wyspa skarbów", od niej zaczął, potem były kolejne - o tajemnicach Fromborka, Templariuszach i wiele innych, w których Pan Samochodzik odkrywał to, co zakryte.
Czy sam odkrywa tajemnice? Oczywiście. Zaczął od poszukiwania tego, co kryje ziemia, chodził ze sprzętem po okolicznych lasach. Ale prawo się zmieniło i nałożyło wiele ograniczeń. Teraz, kiedy Lokalna Grupa Zwiadowców Historii stała się stowarzyszeniem, otrzymuje potrzebne zgody i wszystko odbywa się tak, jak powinno.
Co odkryli? Piotr mówi, że bardzo dużo przedmiotów pozostawionych przez więźniów miłoszyckiego obozu i że jeszcze sporo rzeczy tam leży. Zbierają także to, co rolnicy wydobędą. Piotra martwi, że teren, na którym stał obóz, jest prywatny, za kilka lat być może staną tam domy i niczego już nie da się uratować. Opowiada o śmietnikach obozowych, które były rozkopane, potem byli tam Rosjanie i przetrzymywali jeńców przez trzy lata.
Kocha historię
Znów wracając do świadków, to członkowie Grupy dotarli do wspomnień więźniów obozu i jeńców wojennych. W planach jest wznowienie książki o obozie "Aż stali się prochem i rozpaczą" Andrzeja Bułata. Pracują nad tym, prawa do książki po śmierci autora ma jego córka i pierwsze rozmowy już mają za sobą. Piotr mówi, że pracują też nad innymi wydawnictwami. Nie trzeba być historykiem, aby kochać historię. Piotr jest cukiernikiem z wykształcenia, choć nie pracuje w zawodzie. Mówi o sobie, że jest pasjonatem historii i chciałby, żeby kiedyś w przyszłości mógł się poświęcić tylko jej. Marzy mu się w Jelczu-Laskowicach archiwum życia społecznego gminy Jelcz-Laskowice, takie jak w Oławie. Tego mu brakuje i mógłby się tym zająć. Pomysły? Tak, niejeden.
Bezcenne wspomnienia
Piotr dużą wagę przywiązuje do promocji lokalnej historii. Uważa, że to ważne. Tak czuje i wie, że nie tylko on. Wspomnienia ludzi są bezcenne i Piotr chciałby je zachować dla kolejnych pokoleń. Instytut Pamięci Narodowej co roku organizuje konkurs "Świadkowie historii". Grupę Piotra za ich działania i zapał zgłosili do niego miejscowi nauczyciele.
- Prawdopodobnie dostaniemy nagrodę, ale przez pandemię wszystko się zatrzymało - mówi Piotr. - Co się odwlecze, to nie uciecze i już się cieszymy.
Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku Piotr chodził po terenie obozu. Niewielu interesowało wtedy to, co tam było. Znajdował wtedy mnóstwo przedmiotów. Teraz z kolegami ze stowarzyszenia odkupują cenniejsze pamiątki: monety, numery więźniów, łyżki, drewniaki, kubki oraz przedmioty zrobione przez więźniów. W zbiorach mają tabliczki więźniów żydowskich. Eksplorują także teren byłej fabryki Kruppa, znaleźli 200 sztuk tabliczek pracowniczych. To, co znajdują przekazują do izby muzealnej albo do IPN.
- Udało się uratować historię obozu, zajmujemy się teraz innymi tematami - opowiada Piotr. - Porządkowaliśmy teren zamku i postawiliśmy na razie drewniane tabliczki, jeżeli dostaniemy dofinansowanie chcemy zrobić coś większego.
No i jeszcze kamień pamiątkowy. Odwzorowali napis, upamiętniający 25. rocznicę powstania Jelczańskich Zakładów Samochodowych. Kolejna akcja, kolejne działania.
Kresy... piękne opowieści
Dlaczego to, co robią, jest ważne? Czy w ogóle to jest ludziom dzisiaj potrzebne? Zdaniem Piotra - z pewnością. Uważa, że to jedno z zadań żyjących - przekazywanie lokalnej historii nowym pokoleniom. Mówi, że ciągną ludzi za język, zbierają strzępki informacji, szukają źródeł, aby informacje były potwierdzone, pomagają im dawne lotnicze zdjęcia. Gdy w szkołach nie uczy się historii regionalnej, oni chcą ją przekazywać i pokazywać, czerpiąc od ludzi.
I dlatego spotykają się także z mieszkańcami pochodzącymi z Kresów Wschodnich Rzeczpospolitej, którzy przyjechali na te ziemie po II wojnie światowej. To historie, o których trzeba mówić, i które powinno się pamiętać. Piotr poznał wiele osób z Biskupic Oławskich, interesują go losy repatriantów z Wicynia. Kresowe, często piękne i wzruszające opowieści, dobrze byłoby spisać dla kolejnych pokoleń. Tematów do odkrywania jest jeszcze więcej.
***
Stowarzyszenie, którego liderem jest Piotr Kutela, skupia swoje historyczne poszukiwania w gminach Jelcz-Laskowice i Czernica. On sam interesuje się także archeologią i innymi pokrewnymi tematami. Przyznaje, że jest zbieraczem, ale ukierunkowanym, tu niespodzianki nie ma – historycznie! Kolekcjonuje stare żelazka na dusze, radia lampowe, przedwojenne rowery, militaria, monety, stare zegary, pocztówki, butelki, maszyny do szycia.
*
Tekst jest częścią projektu "Jelczańskie HIStorie", zrealizowanego przez Miejsko-Gminne Centrum Kultury.
Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze