- Zanim opowiecie o randkach, które organizujecie innym, opowiedzcie, jak wyglądała wasza pierwsza randka.
Roksana: - Bez słów. Ale to nie była może jeszcze randka, tylko pierwsze spotkanie. Mieszkałam wtedy w Krakowie, Andrzej w Oławie, ale oboje pojechaliśmy do Jezuitów na rekolekcje o rozeznawaniu powołania. A u Jezuitów takie sesje są w milczeniu. Chodzi o to, żeby mieć głębsze refleksje, większe nastawienie na słuchanie...
- Skoro "rozeznawanie powołania", to znaczy, że myśleliście o wstąpieniu do zakonu, do seminarium?
R: - Byłam w jakimś zawirowaniu życiowym, więc przyjechałam z pytaniem: - Panie Boże, gdzie mnie chcesz?
Andrzej: - Ja też byłem wtedy na zakręcie i chciałem zapytać o dalszą drogę.
- To znaczy, że oboje spytaliście Boga, co dalej, o On zwrócił Was ku sobie...
A: - No nie (śmiech), chyba jednak zbyt świecko podchodzimy do życia.
R: - Mój mąż zachwycił się mną (śmiech).
A: - Zobaczyłem swoją przyszłą żonę. Siedzieliśmy razem na stołówce, a ona nalała mi fasolkę po bretońsku. To był ten moment, w którym zwróciłem na nią uwagę: - O, wow! To była jedna z nielicznych osób, które się wtedy uśmiechały.
- Czyli połączyła was fasolka po bretońsku? Rozumiem, że to dziś podstawowe danie w Waszym domu?
A: - Niekoniecznie.
R: - (szeptem) Raczej nie przepadamy.
A: - Wtedy miałem już Roksanę na końcu oka. Trudno tu jeszcze mówić o randce, ale wytrwaliśmy w ciszy, bo to jest bardzo głębokie i sensowne u Jezuitów. To była, pamiętam, sobota. I do niedzieli, do śniadania należało być w ciszy. Dopiero potem można było się odezwać.
R: - Z tego, co pamiętam, zaprosił mnie na ciastko.
- I co?
R: - Miałam taką wyrywną koleżankę, która od razu powiedziała: - Tak, pewnie, super, przyjdziemy.
A: - Roksana nie chciała, ale koleżanka zadecydowała za nie obie.
R: - Potem poszła do zakonu. Ale na te ciastka wtedy przyszłyśmy.
A: - Tak, byliśmy wtedy na delicjach szampańskich. Potem zaprosiłem Roksanę na spacer po Częstochowie. To już była pierwsza randka. Chodziliśmy po wałach, byliśmy w kaplicy.
R: - Była zima, więc jeszcze stajenka na Jasnej Górze stała, żywe zwierzęta. On ofiarnie niósł moje bagaże.
- Wiedzieliście już wtedy, że to jest randka?
R: - To takie enigmatyczne było, aczkolwiek Andrzej zaprosił mnie do znajomej w zakonie karmelitańskim i gdy nam otwierała drzwi, nazwała mnie jego dziewczyną. Zaczęliśmy się tłumaczyć, że jeszcze nie...
A: - Roksana wtedy jednak jakoś zwróciła na mnie uwagę. Potem się rozjechaliśmy. Ona do Krakowa, ja do Wrocławia czy Oławy. Wydawało się, że to jest koniec. Ona daleko, ja daleko. To, co dostałem, to jedynie maila. Późno wieczorem powiedziałem w domu, że poznałem fajną dziewczynę, ale jest z Krakowa, więc raczej nic z tego nie będzie. Historia dalej jest taka, że w poniedziałek poszedłem do pracy, do banku, a koleżanka przyszła do mnie z gorącą prośbą: - Andrzej, jutro muszę jechać do Krakowa na szkolenie, ale syn mi się rozchorował, więc czy mógłbyś za mnie pojechać? Nie można było koleżance odmówić. I we wtorek już jechałem do Krakowa, pisząc do Roksany, że chętnie bym się spotkał. Udało się. Spotykaliśmy się zresztą codziennie do czwartku. Wreszcie zadałem konkretne pytanie, czy myśli poważnie o mnie, czy jest sens, żebym przyjeżdżał... Roksana jakoś to zaakceptowała i... poszło.
R: - I tak do mnie przyjeżdżał, przyjeżdżał przez 1,5 roku, stojąc w Warsie, bo był tłok.
- Wam się udało. To teraz może o tych randkach, które organizujecie dla innych. Ile osób randkuje obecnie z Wami, a trwa właśnie druga edycja Randek Małżeńskich w wersji na kanale YouTube, bo wcześniej były w tzw. realu?
A: - Aktualnie mamy zapisanych około 2000 osób.
- Wiem, że można te randki oglądać także poza oficjalnymi zapisami.
A: - To prawda, każdy filmik jest dostępny w sieci przez 7 dni. Nie śledzimy statystyk tak dokładnie, bo chodzi nam o coś innego, ale tę pierwszą randkę obejrzało ogółem ok. 10 tys. osób. W całej poprzedniej edycji było ponad 120 000 wyświetleń filmów, ponad 4000 osób podało e-maila, 8700 pozytywnych komentarzy (podoba mi się) i ponad 100 świadectw i pozytywnych opinii. ROZMOWA W CAŁOŚCI w TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze