17 maja przed Sądem Rejonowym w Oławie zeznawali ostatni wyznaczeni w sprawie świadkowie. Nie wszyscy stawili się przed sądem, bo nie wszyscy odebrali wezwania. Niektórzy nie mieszkają pod wskazanym adresem i nie ma z nimi kontaktu. Sąd za zgodą obu stron dopuścił jednak do ujawnienia bez odczytywania protokoły z ich przesłuchań prowadzonych podczas postępowania przygotowawczego.
Na rozprawie stawili się Marek K. oraz jego była żona, właścicielka jednej z firm, związanych ze zleceniami i przetargami organizowanymi przez gminę Oława w 2015 roku, za które wójt rzekomo przyjął korzyści majątkowe.
Oboje mają status podejrzanych w innej sprawie (nie ma jeszcze aktu oskarżenia). Zgodnie z przysługującym im prawem mogli więc odmówić składania zeznań przed sądem i oboje z tego prawa skorzystali. W tej sytuacji sąd odczytał wyjaśnienia złożone przez świadków podczas postępowania przygotowawczego, prowadzonego przez Prokuraturę Krajową.
Kobieta tłumaczyła, że nigdy nie składała żadnych ofert dla gminy Oława. Jeżeli już, robił to jej ówczesny mąż Marek K. Ona zajmowała się jedynie parkiem rozrywki, który prowadziła. Zapewniała, że nie zna osobiście Jana Kownackiego i nigdy nie była w Urzędzie Gminy Oława w sprawie żadnego przetargu. Nikomu też nie zlecała wykonania żadnych prac rozbiórkowych czy remontowych i nawet nie wiedziała, że jej firma coś takiego wykonuje. Pamięta, że w Marcinkowicach była prowadzona rozbiórka budynku, ale nie pamięta gdzie dokładnie i kto to robił. O tym, że robi to jej firma, dowiedziała się dopiero w momencie, gdy Marek K. kazał jej iść na odbiór. Była na miejscu rozbiórki, gdy budynek został już zburzony. Pamięta, że ktoś z gminy przyszedł odebrać pracę, ale nie pamięta, kto to był. Nie przypomina też sobie, by podpisywała jakieś dokumenty na tę okoliczność. Twierdzi, że wszystkim zajmował się jej były już mąż.
Kobieta przyznała, że przed zakończeniem małżeństwa była współwłaścicielem kilku spółek z ograniczoną odpowiedzialnością, w tym spółek założonych przez jej ówczesnego męża. Od lat prowadzi także własną firmę, która nie zajmuje się jednak remontami czy utwardzaniem dróg.
Po tym, jak okazano jej oryginał oferty na utwardzenie nawierzchni drogi stanowiącej własność gminy Oława, przyznała, że jest tam rzeczywiście pieczątka jej firmy, ale po przejrzeniu zawartości teczki zapewniła, że to nie ona wypełniała formularz ofertowy z marca 2015, podobnie jak pozostałe dokumenty. Podpis i parafki też nie są jej... ARTYKUŁ w CAŁOŚCI dostępny w e-wydaniu do kupienia TUTAJ - koszt 2.90 zł
Napisz komentarz
Komentarze