Zróbcie eksperyment. Weźcie kilkuletnie dziecko do zagrody alpak, a usłyszycie pierwsze "wow!". Gdy zwierzęta będą na tyle oswojone, że można je będzie dotknąć, a najlepiej objąć za długaśną szyję, usłyszycie ponowne "wow!". I tak już będzie dalej, bo tym pięknym, oryginalnym zwierzętom o wielkich oczach naprawdę trudno się oprzeć.
Bo tak
Są w naszym powiecie tacy, którzy do alpak podeszli w zupełnie niekomercyjny sposób. Mają, bo chcieli mieć. Dla siebie, choć nie wykluczają, że gdy zwierzęta bardziej się oswoją, pozwolą czasem dzieciom z okolicy na bliższy kontakt.
- Mamy 7 alpak, 5 samców i 2 samice, wszystkie trafiły do nas z hodowli aż spod Białegostoku - mówi pan Józef, mieszkający w jednej z podoławskich wsi. - Są bardzo przyjemne, takie flegmatyczne, a przez to uspokajające. Mamy je od niedawna, mniej niż rok, więc nie jesteśmy z nimi jeszcze na tym etapie, żeby się przytulać. Ich przysmakiem jest tarta marchewka, wtedy zawsze przychodzą do opiekuna. Zresztą generalnie są bardzo ciekawskie. Gdy dzieci podchodzą pod płot, one też się tym interesują, czasem całą grupą podchodzą.
Pan Józef przyznaje, że alpaki w naszych warunkach nie są drogie w utrzymaniu: - Pasą się na naszej łące, trzeba mieć też siano, suche wysłodki z buraków cukrowych moczymy i dajemy im do jedzenia, jest także na rynku specjalistyczna sucha karma dla alpak. Owszem, trzeba uważać na drzewka, bo ogryzają korę, liście i pędy, ale większych kłopotów z nimi nie ma. Na razie nie chorują i zdaje się, że generalnie alpaki są zdrowe. Raz do roku trzeba je strzyc, robimy z tego potem poduszki i kołdry.
Dodatek
- U nas alpaki były dodatkiem do rancza, chcieliśmy po prostu zwiększyć ofertę - mówi Marta Jakobsze-Kozłowska z Małego Rancza "Kaprysek" w Mościsku pod Jelczem-Laskowicami. A było do czego dodawać, bo na ranczu są już konie, jest kudłata krowa, kucyki, zakochany osioł, alpaki, świnki, kury, indyki, owca, kozy, papugi, gęsi, szop pracz, strusie...
Pani Marta przyznaje, że alpaki to zwierzęta wyjątkowo przyjazne, wdzięczne i niekonfliktowe. Dopiero przyparta do mury, gdy już nie ma wyjścia, alpaka ostrzega, że będzie pluć, a potem naprawdę pluje. I to zawartością żołądka, co nie pachnie zbyt ładnie.
- Alpaki w obronie własnej potrafią też kopać, ale u nas jeszcze nie zdarzyło się, aby któraś wyciągnęła tylną nogę do kopania - mówi pani Marta. - Jeszcze 2 miesiące temu alpaki chodziły u nas luzem między dziećmi, ale obgryzały rośliny ogrodowe, więc musieliśmy to ukrócić... WIĘCEJ O ALPAKACH PRZECZYTASZ W NAJNOWSZYM WYDANIU. Dostępne już teraz pod tym LINKIEM - koszt wydania 2.90 zł
Napisz komentarz
Komentarze