Skontaktowała się z nami mieszkanka Marcinkowic, która prosiła o anonimowość: - Od jakiegoś czasu wśród młodzieży dochodzi do patologicznych zachowań. Aby zaimponować w swoim środowisku, często wymyślają różne niebezpieczne zabawy. Jedno z dzieci testowało na znajomych urządzenia typu paralizator. "Zabawa" trwała już od około miesiąca. Poszkodowane dziecko ma na ciele kilka ran zadanych tymi narzędziami. Rany były na tyle widoczne, ze rodzice poprosili o wyjaśnienia rodziców sprawcy. Następnego dnia inne z dzieci, w ramach zemsty za ujawnienie sprawy, postrzeliło to samo dziecko z broni typu ASG, czyli repliki prawdziwego pistoletu, strzelającej plastikowymi kulkami za pomocą naboju gazowego. Pistolet był skierowany w twarz. Po kilku strzałach dziewczyna została zraniona w szyję, w okolicach tętnicy. Jej rodzice zgłosili sprawę na policję. Teraz rozpowszechniane są nieprawdziwe informacje po Marcinkowicach. Winą za zajścia zostało obarczone poszkodowane dziecko. Część młodzieży została zmanipulowana i uważa poszkodowaną osobę za donosicielkę. Czy rodzice tych chłopców naprawdę nie wyciągnęli żadnych wniosków? Obaj normalnie spotykają się ze znajomymi, wygląda to tak, jakby nic sobie nie robili z powagi sprawy. Przerażające jest to, że mówimy o osobach nieletnich. Skąd weszli w posiadanie broni?
Zareagowało również sołectwo, które na swoim profilu na Facebooku opisało sprawę: - Niebezpieczne "zabawy" naszej młodzieży. Niestety, w ostatnim czasie nasiliły się patologiczne zachowania wśród młodzieży z naszych miejscowości. Stopień rozzuchwalenia w ich poczynaniach osiąga już poziom noszący znamiona czynów zabronionych opisanych w kodeksie karnym. Jeśli wspólnie nie ukrócimy tego typu wybryków, to wkrótce może się to skończyć tragedią. Bardzo prosimy: reagujcie na każdy przejaw chuligańskiego zachowania, jeśli nie w sposób bezpośredni to przynajmniej poprzez powiadomienie odpowiednich służb. Rodzice, zwróćmy uwagę na swoje dzieci. Nie dopuszczajmy i nie tolerujmy takich zachowań!
Mama poszkodowanej potwierdziła nam, że doszło do zdarzenia. Najpierw jej córka kilka tygodni temu została zaatakowana paralizatorem przez 13-latka. Wtedy jeszcze sprawy jeszcze nie zgłoszono na policję. Jednak gdy inny 13-latek strzelał do niej 13 lipca z pistoletu ASG, rodzice stwierdzili, że tym razem nie odpuszczą. - Byliśmy na obdukcji, córka ma ślady na nodze i ręce od paralizatora - opowiada mama. - Porozmawialiśmy z rodzicami tego chłopca i w ten sposób planowaliśmy zamknąć tę sprawę. I pewnie tak by się stało, gdyby nie to, że we wtorek 13 lipca córka wyszła na dwór pojeździć na hulajnodze. Jechała obok szkoły w Marcinkowicach i jeden z chłopców (kolega tego, który użył paralizatora) zaczął ją gonić. Strzelił do niej cztery razy. Jeden strzał trafił w szyję. Miara się przebrała....WIĘCEJ O TEJ SPRAWIE w najnowszym wydaniu "POWIATOWEJ" e-wydanie dostępne TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze