Akcja prowadzona w ramach projektu promocji rodzicielstwa zastępczego "Mama i tata najpiękniejsze słowa świata", którego inicjatorem jest Michał Sikorski, pedagog rodzinnej pieczy zastępczej PCPR w Oławie
- Macie państwo swoje dzieci w wieku szkolnym. Co zdecydowało, że postanowiliście zostać rodziną zastępczą i dlaczego zawodową?
ŻM: - Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę ze sporą gromadką dzieci. Już jako mała dziewczynka wspominałam o piątce, chociaż obecnie mam ich już więcej. W 2016 zainspirowana najbliższym otoczeniem postanowiłam wziąć udział w szkoleniu na rodzinę zastępczą. Ponad rok dojrzewaliśmy z mężem do decyzji, aż w końcu nadszedł dzień, w którym powiedziałam: - Jak nie teraz, to kiedy? Otworzyliśmy drzwi na nowe wyzwania. Nasza rodzina powiększyła się o trzy osoby. Wychodzę z założenia, że jeżeli coś robić, to dając z siebie wszystko, dlatego też pełne poświęcenie sprawiło, że jesteśmy rodziną zastępczą zawodową.
- Dla kogo rodzina zastępcza jest zawodem? Czy któreś z państwa zrezygnowało z pracy na rzecz opieki nad dziećmi?
- Bycie rodziną zastępczą zawodową nie oznacza rezygnacji z pracy. Owszem, nie pracuję w zawodzie wyuczonym, ale z dziećmi i dla dzieci, a nowe wyzwanie było jak dodatkowy etat w pracy. Z ośmiogodzinnego systemu pracy zrobił się 24-godzinny. Nasze życie jest pełne wszystkiego: nauki, rehabilitacji, obowiązków domowych, wizyt lekarskich, nieprzespanych nocy... Każdy dzień jest inny i na pewno się nie nudzimy.
- Czy przed podjęciem decyzji u tworzeniu rodziny zastępczej pytaliście państwo o opinię własne dzieci? Jak one na to zareagowały?
- Cieszyły się, że będą miały z kim się bawić. Były bardzo podekscytowane. One tak jak my lubią nowe wyzwania. Ich reakcja była naprawdę bardzo pozytywna.
- A jak obecnie odnoszą się do tej sytuacji? Nie są zazdrosne?
- Zazdrość jest im obca. Z przybranym rodzeństwem spędzają dużo wolnego czasu i mogą na siebie liczyć.
- Czy rodzina i znajomi też wspierali waszą decyzję?
- To właśnie najbliższe otoczenie dało nam motywację i chęć do działania. Pomoc drugiemu jest chyba wpisana w nasze geny - szacunek, dobroć, zrozumienie słabszego - tak zostaliśmy wychowani.
- Co jest najtrudniejsze w byciu rodzicami w takiej rodzinie? Czy udaje się wam jednakowo traktować wszystkie dzieci?
- Najtrudniejsza jest nauka życia. Dzieci, które do nas przyszły, mają już wspomnienia i przeżycia, o których niekoniecznie chcą pamiętać. Uczymy się więc żyć razem, od początku dając im poczucie bezpieczeństwa. Wspólnie zapełniamy nasze karty wspomnień, żeby w przyszłości mogły powiedzieć, że dzieciństwo było najlepszym okresem w ich życiu. Wspólne wyjazdy, święta, urodziny... Tak, wszystkie dzieci dzieci traktujemy jednakowo jak członków rodziny.
- Czy przybrane dzieci też mówią do was mama i tata?
- Starsze mówią do mnie ciociu, ale na dzień matki traktują jak mamę. Zasypują laurkami i życzeniami. Na męża mówią Bubu. Któreś z młodszych tak go kiedyś nazwało i już tak zostało. Maluchy mówią mama i tato. Nasza najmłodsza pociecha jako pierwsze słowo powiedziała tata.
- Jak długo jesteście rodziną zastępczą?
- Od 2018 i od tego czasu mamy te same dzieci. Jeden z naszych wychowanków jest już pełnoletni i się usamodzielnił.
- Wiele osób, które rozważa albo już podjęło pierwsze kroki, by zostać rodziną zastępczą, zastanawia się, co jest najtrudniejsze?
- Powiększając rodzinę byliśmy świadomi tego, że problemy będą. Mniejsze lub większe, ale będą. Najtrudniejsze są początki, bo dzieci stopniowo przyzwyczaja się do nowej sytuacji. My uczyliśmy się jak pogodzić obowiązki i pracę domową, by znaleźć czas dla każdego z nich. Z biegiem czasu wszystko się ułożyło, stało naturalne i teraz nawet nie czujemy, że mamy tak dużą rodzinę.
- A co sprawia wam najwięcej przyjemności? Jak spędzacie razem wolny czas?
Na to pytanie wyjątkowo odpowiadają dzieci: - Gdy pada deszcz często razem gramy w gry planszowe. Przy ładnej pogodzie dużo czasu spędzamy na świeżym powietrzu. Mamy przydomowy ogródek, a tam: basen, boisko do gry w piłkę nożną, siatkówkę i koszykówkę. Lubimy też wspólne wyjazdy, podczas których zwiedzamy okoliczne zamki i dowiadujemy się ciekawych rzeczy.
- Zapewne macie też domowe obowiązki?
- Mamy. Pomagamy w przydomowym ogródku warzywnym, w sprzątaniu domu tak samo jak inne dzieci w innych rodzinach. Nie sprawia nam to problemu, a jak coś komuś nie pasuje, to najwyżej wymieniamy się między sobą zajęciami, żeby wszystko było zrobione i ciocia była zadowolona.
- W naszym powiecie jest deficyt rodzin zastępczych. Wy macie kilkuletnie doświadczenie. Jak zachęcilibyście innych do podjęcia takiego kroku?
ŻM: - Każdy nasz dzień jest inny, pełen niespodzianek. Uśmiech i szczęście dziecka jest nagrodą za pracę, w którą wkładamy cale nasze serca. Pierwszy krok dziecka, pierwsze słowo, każda samodzielnie podjęta słuszna decyzja umacnia nas w przekonaniu, że nasza też była słuszna i nigdy jej nie żałowaliśmy
- Macie za sobą procedurę ustanowienia rodziny zastępczej i wiecie, jak to wygląda od strony formalnej. Czy jest w niej coś, co może zniechęcać potencjalnych kandydatów i wpływać na niską popularność rodzicielstwa zastępczego?
- Aby zostać rodziną zastępczą, trzeba przejść kilka etapów. Kandydaci są sprawdzani, oceniani. Przechodzą przez kilka stopni szkolenia. Na niektóre czeka się jednak dość długo i to może mieć wpływ na rezygnację kandydatów.
Jeśli chcesz wesprzeć rodziny zastępcze z naszego powiatu lub też chcesz zostać rodzicem zastępczym, skontaktuj się z nami pod nr tel. 71 303 62 95. Dzieci czekają właśnie na Ciebie
OPR(WK)
Napisz komentarz
Komentarze