- Czy pani nowa książka, jest w jakiś sposób powiązana z poprzednimi?
- W "Uwikłanej pojawiają się elementy z poprzedniej historii, czyli z "Będziesz tego żałować". Są tamci bohaterowie, ale - jak to u mnie - nie jest to taki oczywisty ciąg zdarzeń, raczej oni tylko błyskają w tle. A historia jest nowa, mam też nową bohaterkę. W powieści jest zachowany klimat, znany w moich poprzednich książek, jest atmosfera osaczenia, znów mamy główną bohaterkę, która musi walczyć z falującą rzeczywistością, która mu się jakoś w niej odnaleźć i działać, żeby osiągnąć swój cel, żeby dowiedzieć się, jaka jest prawda na temat jej życia, jej przeszłości, co rzutuje na jej teraźniejszość.
- To będzie kolejna seria, jak choćby ta oławska?
- Jest to jednorazowa historia, osobna historia, lekko tylko powiązana z poprzednią. Lubię sobie tak mieszać, wprowadzić smaczki z poprzednich książek, ale to nie rzutuje bezpośrednio na głównego bohatera.
- Kim jest Zuza, pani nowa bohaterka?
- Zuza jest nowoczesną poetką działającą na Instagramie. Mamy teraz taki nurt artystów, którzy publikują w sieci zdjęcia swoich wierszy, czasem na jakimś ciekawym tle. Najczęściej to są króciutkie, kilkuwersowe utwory, traktujące o miłości. Zuza jest właśnie z takiego nurtu artystów. Pisze te wiersze na niebieskiej maszynie do pisania i raz w tygodni publikuje na Instagramie. A wszystko zaczęło się od epizodu w liceum, kiedy napisała miłosne wyznanie do swojego chłopaka. Zostało ono przez przypadek upublicznione, trafiło do internetu. Po pierwszym wstydzie, a nawet po zapaści się pod ziemię, Zuza podniosła się z tego i zrozumiała, że może to jest kierunek, w którym powinna podążać. Staram się w metaforyczny sposób pokazać przemianę mojej bohaterki.
- Która ostatecznie trafia w miejsca dla pani powieści klasyczne, czyli gdzieś pod las, w osamotnieniu, gdzie wokół są dziwne osoby, czai się jakaś tajemnica. I tam buduje pani napięcie, które musi się przy końcu rozwiązać.
- Tak.
- Zdradza pani, że najbardziej zagadkową postacią w powieści jest Juliusz. Nie mówmy, kim on jest, ale czy to w nim właśnie połączą się te wszystkie nitki, dające rozwiązanie historii? To dzięki niemu poznamy prawdę?
- Poniekąd tak, aczkolwiek najważniejszą rolę będzie tutaj jednak grała Zuza i jej wewnętrzne śledztwo. To wszystko, co będzie sobie układała z różnych elementów. Juliusz będzie dla niej od początku bardzo tajemnicza postacią, ale jak to się później rozłoży i gdzie tak naprawdę ta tajemnica będzie leżała, to się okaże. I Zuza do tego dojdzie.
- W książce jest sporo pytań. Wiemy, że ktoś wie więcej. Ktoś zna prawdę. Ktoś Zuzą steruje. Czyli jest coś albo ktoś, kto jest sprawcą tej historii. Czy na końcu dojdziemy do tej prawdy?
- Tak. I mam nadzieję, że to będzie duże zaskoczenie dla czytelnika. Po to buduję to napięcie, aby na końcu zaskoczyć. Starałam się w zakończeniu, gdy następuje ten twist i rozwiązanie całej tajemnicy, od razu pokazać, o co mi w powieści chodzi. To jest coś, przed czym chcę przestrzec wszystkie jednostki wysoce wrażliwe. Chciałabym im przekazać, aby zawsze walczyły o siebie i starały się mocno stąpać po ziemi, a przede wszystkim, aby miały w sobie wewnętrzną odwagę do życia, do przeciwstawienia się pewnym sytuacjom. Najgorsze w moich książkach jest to, że nie mogę mówić tak wprost, jaką tematykę poruszam, bo to ma się okazać dopiero na końcu. Nie mogę zdradzić tajemnicy. Nie chcę odbierać przyjemności czytelnikowi. To oczywiście mój celowy zabieg. Gdy sama czytam książki i gdy jestem na koniec zaskoczona i w tym samym momencie wypływa prawda o historii, pod wpływem tego zaskoczenia ona sięga głębiej. Bardzo to lubię. Jest satysfakcja, że dotarłam do końca, że dowiedziałam się, o co tu chodziło i teraz mogę na całą historię spojrzeć z zupełnie innej perspektywy.
- A może pani zdradzić chociaż to, czy ta ostateczna odpowiedź kryje się w głowie Zuzy, czy raczej w świecie zewnętrznym?
- W świecie zewnętrznym. I to jest ważny punkt tej powieści.
- Zuza pisze wiersze, a pani?
- Od czasu do czasu. W tej książce może bezpośrednio nie pojawiają się moje wiersze, ale to przecież ja je napisałam, choć dostosowałam do możliwości i charakteru Zuzy. Bo to jednak Zuza jest ich autorką.
- Ale pani jest autorką Zuzy.
- No tak. Jednak oczywiście musiałam twórczość Zuzy tak ukształtować, aby pasowała do bohaterki.
- A te pani wiersze pisane nie na potrzeby powieści?
- Mam kilkanaście. Myślę, że będę je sobie tak zbierała przez całe życie. Raczej ich nie publikuję, chociaż na potrzeby promocji nowej książki zdarzyło mi się coś tam wrzucić jako swoją poezję. Podpisałam imieniem i nazwiskiem. Pisanie wierszy jest bardzo trudne, trzeba złapać moment czystej weny. Nie umiem podchodzić do tego jak do rzemiosła pisarskiego, że siadam, czekam, zaczynam pisać, mój umysł zaczyna funkcjonować inaczej, wchodzę w taki specjalny stan... W poezji tak się nie da. To wiersz łapie mnie, a nie ja łapię wiersz. To wiersz mi w pewnym momencie wypływa, a ja go tylko zapisuję. Potem ewentualnie jeszcze tylko trochę go doszlifuję.
- Wróćmy na prozy. Pani nowa książka będzie też w postaci audiobooka?
- Tak. Jest właśnie nagrywana. Czyta ją aktorka Anna Szawiel, znana choćby z "Historii Roja".
- Swoich fanów nie musi pani przekonywać do nowej powieści. W mediach społecznościowych dają wyraz temu, że czekają na każdą nową książkę, komplementując panią, z góry obdarzając pełnym zaufaniem. Jak zachęciłaby pani do swojej nowej powieści kogoś, kto nie czytał ani jednej pani książki?
- Stawiam w swojej twórczości na autentyczność i to, co staram się przekazywać w każdej historii, to prawda o człowieku. Wiadomo, że generalnie po to jest literatura, aby pisać prawdę o człowieku, aby jej poszukiwać, ale ja staram się tej prawdy dotykać, doprecyzowywać poprzez wyraziste opisy stanów emocjonalnych w różnych chwilach. Choćby poprzez pokazywanie, jak człowiek reaguje w różnych momentach na różne sytuacje, na niepokój. Uważam, że w ten sposób docieramy do najciekawszych informacji na temat ludzkiej natury. Ważny jest też aspekt psychologiczny, który staram się zgłębiać w każdej historii. Relacje emocjonalne, walka o siebie... Wydaje mi się, że w moich książkach pokazuję trochę inne oblicze kobiecej siły. To nie zawsze musi być takie wprost, nie zawsze trzeba być szefową w korporacji, stąpająca po drogim parkiecie w luksusowych szpilkach... Nie chodzi mi o tę siłę zewnętrzną. Nie trzeba epatować siłą. Prawdziwa siła dla mnie to jest energia, która płynie z wewnątrz. Moją bohaterką może być zwykła kobieta. Chcę pokazywać spójne kobiety, które cały czas walczą o siebie. Do końca. Zawsze na to stawiam.
- Czym się ta książka różni od poprzednich? Jest wyjątkowa, bo...
- Na pewno jest wyjątkowa ze względu na to, kim jest Zuza. Jest jeszcze bardziej wrażliwa niż moje dotychczasowe bohaterki. Gdy pisałam tę postać, czułam, że Zuza podchodzi do świata w bardziej metaforyczny sposób. Opisuje rzeczywistość z lekkim przyjemnym dystansem, odwołując się do różnych porównań literackich. Rozbrzmiewają w niej takie ładne sformułowania... To mi się samo nasuwało. Oczywiście, aby zabrać się za tę powieść dużo czytałam o poetach, ich życiorysy, np. Rafała Wojaczka. Jakoś to wszystko gdzieś we mnie buzowało, a potem chciałam nakreślić właśnie taką bohaterkę i taki bardziej poetycki obraz rzeczywistości. Oczywiście, jak to u mnie, jest niepokój, jest zagrożenie, jest wartka akcja, ale z drugiej strony jest metaforyczne ujęcie, poetycka fala... Tak. "Uwikłana" różni się przede wszystkim nową bohaterką i poezją, która przelewa się ze strony na stronę.
Napisz komentarz
Komentarze