Dalej czytamy: - Radni gminy wiejskiej na sesji w poprzednim roku ustalili, że od stycznia 2021r. mieszkańcy nie będą płacić za swoich pupilów. A w mieście ? Pomimo trzech prób obalenia tego bezsensownego podatku, nadal jest. W większości miast w Polsce włodarze, zauważyli, że zamiast mieć zysk z podatku za psy, w zasadzie wychodzą na „zero”. Fakt, że w różnych miastach kwota tej daniny jest różna. I tak w Szczecinie to 130zł, a u nas 96zł. Hm... ciekawostką jest fakt, że w tym roku płacimy za dwa lata z rzędu! Dlaczego? „Bo jest pandemia”, brzmiała odpowiedź. Co ma wspólnego pandemia z podatkiem za psa? No tego akurat nie wie nikt, dość, że kwota podwójna i jeszcze kwota upomnienia. Wiadomo, że powiadomienia trzeba wysłać, zatrudnić człowieka, który będzie zajmował się stricte tylko tym tematem. Ludzie, albo nie płacą, albo nie rejestrują w ogóle zwierzaka, albo rejestrują na „babcię czy dziadka”. Sam w sobie podatek jest źle widziany przez właścicieli psów. Problemem jest nieudolność w egzekucji tego podatku, ale również w rozumieniu samej opłaty. Być może gdyby podatek był zrozumiały dla właściciela psa, może i odpłatność byłaby inna. Trzeba by zainwestować w uświadomienie ludzi nie tylko o kosztach utrzymania zwierza, ale również w kwestii sterylizacji psów i kotów, czyli zmniejszenia populacji dzikich zwierząt, oraz obowiązkowo chipowanie. Podatek jest niezrozumiały, bo jeśli płacimy podatek od np.nieruchomości, to wiadomo, że taką nieruchomość mam, użytkuję, a co z psem? Właśnie, co z psem? Nie dość, że wszystko związane ze zwierzęciem jest kosztowne (wyżywienie, higiena, weterynarz, szczepienia), dodatkowo za wyprowadzenie bez kagańca czy smyczy, pogryzienie czy zanieczyszczenie i nie posprzątanie, grozi mandat, to jeszcze podatek jako danina na Urząd Miejski, który nie daje nam niczego, nie robi niczego dla naszych zwierząt. Właśnie, nic. Dawniej jeszcze były kosze na psie odchody, nawet dawano woreczki , nie wspomnę o jedynym w mieście wybiegów dla psów. Dziś poza wybiegiem nie ma nic. A podatek rośnie w zasadzie co roku, tylko nikt nie potrafi powiedzieć, za co? Niewiele tłumaczy to, że Urząd Miejski z tych pieniędzy partycypuje w kosztach w lokalnego przytuliska, ponieważ my jako mieszkańcy również dokładamy do tego schroniska, organizujemy zbiórki karmy, koców, pieniędzy. Poza tym nie widzieliśmy jakiejś większej akcji na rzecz przytuliska, spektakularnej, a takie tylko ileś tam procent z kwoty zebranego podatku, to raczej bierne podejście do problemu. To jest jedyny podatek, który nie dość, że za naszego własnego zwierza, którego sami sobie kupujemy, sami go utrzymujemy, no i sami sobie płacimy podatek. Czysty zysk! Jak tak świetnie wychodzi UM wymyślanie podobnych podatków, to proponuję następny, podatek od... butów! Albo od wdychania powietrza! Od wydychania również! Że bezsensowne? Pewnie! Tak samo jak od psów.
Reklama
W Oławie chcą zniesienia podatku od psów. Kto chce i dlaczego?
- Czym sobie zasłużyliśmy, my, mieszkańcy gminy miejskiej, że płacimy podatek, o którym mieszkańcy wiejskiej gminy już nie pamiętają. Chodzi, o tak prozaiczną „sprawę”, jaką jest podatek od psa - opublikowało dziś na swojej stronie stowarzyszenie "Wszystko dla Oławy". W ostatnich latach było już kilka prób zniesienia podatku od posiadania psa. W najbliższym czasie "wsłuchując się w głos mieszkańców" radni członkowie tego stowarzyszenia podejmą kolejną próbę. Jak uzasadniają swój apel? I przede wszystkim czy mają rację?
- 24.10.2021 19:39 (aktualizacja 28.09.2023 12:06)
- Źródło: Wszystko dla Oławy (FB)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze