Taksówkarz mówi, że jego pracownik został napadnięty wczoraj w nocy. - Mężczyzna, o którym pisaliście ostatnio, że zaatakował z nożem, jest już na wolności i wczoraj przed 23.00 zamówił taksówkę pod jeden z oławskich pubów - mówi właściciel firmy taksówkarskiej. - Gdybyśmy wiedzieli, że to on, to odmówilibyśmy kursu, bo ten człowiek jest nam znany, nie ma wstępu do naszych taksówek, ponieważ nie płaci za kursy - wyjeździł już około 2 tysiące złotych i do tej pory nie uregulował rachunku. Tym razem jednak zadzwonił z innego numeru telefonu, dlatego nie wiedzieliśmy, że to on. Taksówka przyjechała na parking na przy wieżowcu. To był kurs do Wrocławia. O godzinie 1.38 kierowca wysłał sygnał SOS z ul. Mierniczej we Wrocławiu.
Jak relacjonuje właściciel firmy, taksówką jechało trzech mężczyzn (jeden wsiadł na Traugutta we Wrocławiu), już w trakcie jazdy byli agresywni, ale najgorsze zaczęło się na Mierniczej. - uszkodzili taksówkę, kopali auto, połamali jeden telefon, drugi ukradli, zabrali też pieniądze i nie zapłacili za kurs. - Grozili też, że podpalą samochody mojej firmy - mówi oławianin. - Mam straty około 3 tys. złotych, bo auto jest uszkodzone. Kierowca zdołał uciec, jak oni wysiedli, mówił, że chcieli też ukraść taksówkę... Zdołał jednak odjechać. Jak wrócił do Oławy i dowiedziałem się, co się stało, to nie zastanawiałem się ani chwili, zgłosiłem to policji. Nie odpuszczę temu człowiekowi. Słyszałem też od klientów, że to nie pierwsza niebezpieczna sytuacja z jego udziałem.
Zdarzenie potwierdziła st. asp. Wioletta Polerowicz, wyjaśniła, że mężczyzna, który na początku grudnia dokonał rozboju z użyciem noża w Oławie, po zatrzymaniu i postawieniu zarzutów nie trafił do aresztu. Oławska policja wnioskowała o areszt, ale prokurator nie przychylił się do tego wniosku, więc do momentu rozprawy mężczyzna mógł przebywać na wolności. Jak widać, nie miał jednak zamiaru, oczekiwać na wyrok (za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi od 3 do 12 lat) w spokoju... Poszkodowany taksówkarz złożył zeznania na oławskiej policji, ale tę sprawę przekazano wrocławskim funkcjonariuszom, bo do ataku doszło na ich terenie. Po wczorajszej nocnej akcji mężczyzny jeszcze nie udało się zatrzymać. Przypomnijmy, że 35-latek został zatrzymany kilka dni temu po tym, jak 8 grudnia przy ul. Kutrowskiego, tuż przed godz. 3:00 zaatakował mieszkańca, stojącego przed salonem gier. PISALIŚMY O TYM TUTAJ Mężczyzna ukrywał się kilkanaście dni. Jak będzie tym razem? Czy uda się go szybko zatrzymać?
Napisz komentarz
Komentarze