Początek późniejszej siedziby Jakuba Sobieskiego wiąże się z budowanym przez księcia Ludwika I tzw. zameczkiem myśliwskim (druga połowa XIV w.). Równocześnie istniał jeszcze stary zamek warowny, ale po zniszczeniu go w czasie wojen husyckich, ten nowy nabiera znaczenia i staje się siedzibą księcia. Rozbudowuje oławski zamek Fryderyk II, oddziela budowlę od miasta, umacnia ją czterema bastejami. Dalsza przebudowa zamku związana jest z osobą księcia Jerzego. Prace przeprowadzał włoski architekt - Bernardo Niuron pod koniec XVI w. Zamek od tej pory składa się z trzech części i ma tyleż kondygnacji. Ze starej gotyckiej budowli ostały się jedynie piwnice. Pozostała część nosi już znamiona renesansu. Przebudowie ulega też kaplica zamkowa. Dwudziestometrowa wieża dostaje hełm z chorągiewką, a potem również dzwony.
Wiek XVII to okres dalszej przebudowy zamku. Zajął się tym prawdopodobnie Carolo Rossi - kolejny włoski architekt. Całość nabrała teraz cech stylu włoskiego pałacu rezydencjalnego. Budynek zakończony został u góry tarasowym dachem z balustradami i ustawionymi na filarach wazonami. Rozpoczęto budowę wschodniego skrzydła zamku i zewnętrznej, dwupiętrowej galerii od strony dziedzińca. Na dachu założono prawdziwy (!) ogród. Niestety nie był to pomysł szczęśliwy, bo woda szybko zaczęła sączyć się na głowy mieszkańcom zamku. Ogród zlikwidowano, ale pozostała na jego miejscu wystawa egzotycznych kwiatów i innych doniczkowych roślin, co pozwalało na równie przyjemne spacery po zamkowym dachu.
Budowę wschodniego skrzydła zakończyła księżna Luiza (stąd nazwa gmachu). Jest to ten fragment zamku, którego rekonstrukcję możemy oglądać jeszcze dzisiaj. Tutaj właśnie znajdowała się Sala Książęca, wykorzystywana przy okazji uroczystych przyjęć i audiencji. Było to bezsprzecznie najpiękniejsze pomieszczenie tej części zamku. Wyobraźmy sobie wysoką salę z pięknymi złoceniami, wysokimi oknami, obrazami, efektownymi tkaninami i przede wszystkim z pięknymi posągami z białego marmuru. Zresztą jeszcze dziś sala ta (zwana Rycerską) ma coś z dawnego uroku.
Po przeciwległej stronie podwórza, obok wieży, była zamkowa kaplica. I tu ciekawostka. Księżna, chcąc się tam dostać, wcale nie musiała wychodzić na powietrze. Mogła pokonać tę trasę w linii prostej przez drewniane przejście (rodzaj ganku, korytarza), którym szybko można było dojść przed ołtarz.
Pod koniec XVII w. księżna zrezygnowała z zamkowych umocnień, oddzielających zamek od miasta. Zasypała także fosę i założyła tam barokowy ogród. Podobno robił na przybyszach, jak podają stare kroniki, ogromne wrażenie. Zgodnie z ówczesną modą, na terenie zamkowym powstaje równie efektowna pomarańczarnia.
Już za kilkanaście lat, po przejęciu zamku przez Jakuba Sobieskiego, następuje kolejna przebudowa. W miejsce pomarańczami pojawia się wozownia i pomieszczenia służbowe. Królewicz zmienia również wyposażenie wnętrz - sprowadza liczne rzeźby, bogatą bibliotekę, galerię obrazów i piękne wschodnie tkaniny. Okres panowania w Oławie Jakuba Sobieskiego jest jednocześnie czasem największego rozkwitu zamku. Dokonało się to z wielkim rozmachem. Obok wystroju, zachwycała zamkowa kuchnia, a właściwie aż trzy: polska, francuska i niemiecka. Obsługa była znakomita. Nie zabrakło specjalistki od drobiu, cukiernika, rzeźników, piekarzy. Była nawet osoba odpowiedzialna za srebra i nakrycie stołu. Oczywiście nie samą kuchnią żył dwór. Pracowali tutaj woźnice, łowczy, skarbnik, krawcy, szewc. Zatrudniono nawet odpowiedzialnego za bażanciarnię i zwierzyniec. Znaczna część obsługi mieszkała poza obrębem zamku, ale ktoś musiał go oczywiście cały czas pilnować. Gwardię przyboczną stanowił oddział janczarów, a potem dragonów ubranych na wzór szwedzki.
Po opuszczeniu zamku przez Sobieskich, rozpoczyna się powoli koniec świetności budowli. Zamek przejmują wojska pruskie. Dostaje go porucznik Ewald Krystian Kleit. Dawną książęcą rezydencję zamieniono na lazaret. Uruchomiono tutaj nawet piekarnię polową, a w ogrodach zamkowych hodowano jedwabniki. Zamek zaczął popadać w ruinę.
W początkach XIX w. skrzydło zachodnie sprzedano w prywatne ręce. Rozebrano środkową część, która najszybciej uległa zniszczeniu. W to miejsce zbudowano w 1833 -1835 kościół parafialny. Pozostawiono jedynie gmach Luizy, w którym zorganizowano szkołę podstawową. W dawnej kaplicy zamkowej (skrzydło północne) urządzono browar i w 1829r. rozpoczęto produkcję piwa.
II wojna światowa nie okazała się dla oławskiego zamku łaskawa. Budynki spaliły się. Odbudowano tylko gmach Luizy. Północne skrzydło, a właściwie jego ruiny, rozebrano w 1968r., a nie zabezpieczona wieża sama runęła w kilka lat potem.
Pozostały wspomnienia po dawnej świetności zamku, który żył przecież swoim niezwykle bogatym życiem. I nie dotyczy to tylko okresu Jakuba Sobieskiego. Przypomnijmy choćby taki epizod z wojny 30-letniej.
W 1634r. Oławę zajął oddział cesarskich żołnierzy pułkownika von Rostocka. Miasto miało ich żywić, utrzymywać, ale tego było mało. Von Rostock zażądał dla siebie i swoich oficerów sowitej zapłaty w talarach. Oławianie zmuszeni byli sprzedać nawet srebra kościelne. Von Rostockowi jednak jeszcze było mało. Zwołał mieszczan na zamek i zażądał złożenia przez nich przysięgi cesarzowi. Tego było już za wiele. W imieniu zgromadzonych wystąpił polski kaznodzieja Konstanty Ringius. Powiedział, że mieszczanie już złożyli przysięgę na wierność księciu i nie mają wcale zamiaru składać kolejnego ślubowania. Von Rostock zakipiał ze złości. Kazał jak najszybciej sprowadzić kata i ściąć niepoprawnego pastora. Zamek miał być niemym świadkiem tej egzekucji. Jak to jednak w bajkach bywa, za bohaterskim kaznodzieją wstawiła się piękna szlachcianka i uspokojony von Rostock darował Ringiusowi życie.
*
To tylko jeden z drobnych epizodów, które w jakiś sposób związane są z naszym zamkiem. Dziś współczesna historia dopisuje wciąż nowe. Jedno tylko je łączy. Zamek w dalszym ciągu jest główną siedzibą władz miejskich. Choć budowla już nie tak okazała i władza też jakby inna, ale to już temat zupełnie osobny.
opr. J. Kamiński
Tekst ukazał się w Wiadomościach Oławskich nr 9/1991
Napisz komentarz
Komentarze