Miasto chwali się na FB nowymi tzw. stylizowanymi ławeczkami, która stawiane są w miejscach, jakie wskazali mieszkańcy w internetowej sondzie. Zauważyliśmy jednak, że coraz mniej na nich serduszek. Ta pierwsza ławka, specjalna, bo częściowo czerwona, postawiona z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ma 9 serduszek, w tym jedno wielkie, wośpowe. Propozycja ławeczki, która jeszcze w październiku stała w Rynku przy studni, miała serduszek 8, ale te stawiane obecnie mają już "jedynie" 4.
Fragment felietonu Jerzego Kamińskiego sprzed paru tygodni (gdy jeszcze serduszek było 8), na ten właśnie temat:
- Nie chciałbym nikogo urazić, zwłaszcza że nie wiem, kto jest autorem ławeczki, która mnie... razi. O gustach się nie dyskutuje, zwłaszcza że pewnie większości mieszkańców nowe ławeczki się spodobają, a nawet będą sobie przy nich i na nich robili zdjęcia. Gdy jednak cudzy gust wjeżdża mi w miejscu publicznym przed oczy, trudno się oprzeć. Gdy pojawiła się w Alei Serc, uznałem, że trudno, to takie wyjątkowe miejsce, więc może być wyjątkowa ławeczka, coś jak z lunaparku. Gdy jednak dowiedziałem się, że wkrótce podobne ławeczki, a właściwie wykonane w tej samej dziwnej estetyce (na szczęście bez kolorów, uff!), mają stanąć w paru innych publicznych miejscach, postanowiłem się wypowiedzieć publicznie. Najpierw pozytywnie. Ławki na pewno spełnią swoje główne zadanie, czyli wyjątkową fotogeniczność. I pewnie usiąść się na nich da. A skoro są funkcjonalne, to już jest dobrze. Nie są jednak ani ładne, ani oryginalne - w dziesiątkach polskich miast są podobne albo niemal identyczne. Po pierwsze razi nieproporcjonalność poszczególnych elementów. Po drugie - nadmiar serduszek. Jakby autor uznał, że jedno serduszko to za mało, by przeciętny mieszkaniec zrozumiał, że symbol ten wyraża miłość, więc dorzuca jeszcze siedem. Po trzecie - materiał i wykonanie. Ten rodzaj wykorzystania metaloplastyki często widziałem na wschodzie, gdzie z lubością wykonują w takiej manierze mnóstwo miejskich instalacji, potem je kolorowo podświetlają, a najlepiej niech światełka mrugają, by zaspokoić najbardziej podstawowe gusta. Ma się podobać wszystkim, czyli większości. I tak zapewne jest. Tak będzie też w przypadku oławskich ławeczek o estetyce rodem z Zenka Martyniuka. Czemu jednak nie sięgnąć do innych wzorców, lepszych, bardziej wysmakowanych, oryginalnych, żeby podnosić estetykę w miejscach publicznych, a nie ją obniżać?
Napisz komentarz
Komentarze