To najnowsza historia... Działo się to we wczesnych godzinach porannych. Funkcjonariusz z Komisariatu Policji Wrocław Krzyki wracał po służbie do domu. Zobaczył wypadek, w którym brały udział dwa auta. Zareagował natychmiast. Zabezpieczył miejsce, odłączył akumulator i polecił świadkom zadzwonić na numer alarmowy 112. Sam sprawdził funkcje życiowe oraz obrażenia kobiety zakleszczonej w skodzie, która potrzebowała natychmiastowej pomocy - uskarżała się m.in. na bóle w klatce piersiowej oraz głowy.
- Policjant, który posiada przeszkolenie z zakresu udzielania kwalifikowanej pierwszej pomocy, przebadał poszkodowaną przeprowadzając badanie urazowe - mówi sierż. szt. Rafał Jarząb. - Stwierdził obrażenia ciała i usiadł przy poszkodowanej na tylnej kanapie, stabilizował odcinek szyjny, jednocześnie zadbał o jej wsparcie psychiczne - utrzymując z nią ciągły kontakt. Był przy poszkodowanej kobiecie, aż na miejscu zjawili się ratownicy medyczni, którym przekazał informacje o jej stanie zdrowia. Nasz kolega zachował się w taki sposób, jak powinien się zachować każdy w sytuacji, gdy zagrożone jest zdrowie lub życie ludzkie. Poniżej przypominamy artykuł, w którym opisywaliśmy wszystkie wyczyny Michała Fuławki po służbie. A... było tego naprawdę sporo. Warto przeczytać
Posterunkowy Fuławka pracuje w policji od końca listopada 2020 (zaczynał w oławskiej KPP). Zanim dostał się do służby, też zdarzało się, że pomagał uczestnikom wypadków, czy przy zwykłych zasłabnięciach. Pierwsza sytuacja, kiedy zareagował poza służbą, zdarzyła się dwa dni przed Wigilią. Zauważył forda, którego kierowca łamał przepisy, dziwnie się zachowywał na drodze. - Podejrzewałem, że może być pod wpływem alkoholu, dlatego pojechałem za nim - mówi Michał. - Nagle skręcił w boczną uliczkę i zaparkował na całej szerokości chodnika. Chciałem podejść i zwrócić mu uwagę, ale zobaczyłem, że dziwnie się zachowuje, więc najpierw powiadomiłem służby, a kiedy były już w drodze, zablokowałem mu możliwość ucieczki. Kierowca był młody, na głowie miał kaptur. Kiedy Michał powiedział, że jest policjantem, mocno się zdziwił, ale nie był agresywny. Patrol przeszukał go i okazało się, że posterunkowy z Oławy miał nosa, bo znaleziono narkotyki. Kierowcę forda zatrzymano.
Kolejna sytuacja zdarzyła się w sylwestra przed godziną 20.00, tutaj adrenalina była większa. Wyglądało to trochę jak z filmu akcji. Kierowca audi wyminął trzy samochody stojące na czerwonym świetle, a na skrzyżowaniu uderzył w forda i zaczął uciekać. Michał widział to i ruszył w pościg. Jechał około 400 metrów. Audi zatrzymało się. Wyskoczyło z niego dwóch mężczyzn, kierowca szybko ściągnął tylną tablicę rejestracyjną i razem z pasażerem zaczęli uciekać w stronę lasu. Michał biegł za nimi i krzyczał "stój, policja!". Mężczyźni rozdzielili się i wbiegli do lasu, było ciemno. Młody policjant stracił z pola widzenia jednego z podejrzanych. Po 250 metrach w obawie o własne życie i zdrowie zrezygnował z pościgu. - Musiałem tak zrobić, ale nie tylko dla własnego bezpieczeństwa, chciałem jak najszybciej wrócić na miejsce kolizji, żeby ocenić sytuację i zobaczyć, czy są poszkodowani. Co prawda tutaj ludzie zareagowali, dobrze się zachowało parę osób, bo 3 pojazdy się zatrzymały i fajnie, że ktoś pomyślał, żeby pomóc, a nie tylko nagrywał, bądź robił zdjęcia, bo teraz to się często zdarza...
Michał sprawdził porzucony przez uciekinierów samochód. Od razu zorientował się, że prawdopodobnie jest kradziony, stacyjka była uszkodzona, nie było kluczyków, a sprawcy automatyczną skrzynię biegów zostawili na biegu "D". Żeby nie zacierać śladów, Michał ubrał rękawiczki, znalazł w aucie dowód osobisty, kartę bankomatową i rozbity telefon komórkowy. Dalsze czynności przejęli policjanci z Wrocławia, bo działo się to na ich terenie. Dwa tygodnie po tym młody policjant znów wracał z pracy i... znów był świadkiem, tym razem wypadku na autostradzie A4. Niemal na jego oczach volvo wbiło się w tył naczepy. - To działo się na przeciwnym pasie, więc żeby pomóc tym ludziom, musiałem najpierw dojechać do najbliższego zjazdu - mówi Michał. - Zajęło mi to około dwóch, może trzech minut. Niestety, nikt w tym czasie nie zatrzymał się, aby pomóc. Ruch był duży, to było przed godziną 16.00, ale wszyscy tylko omijali rozbite auta. Pasażer się wydostał, bo volvo uderzyło bardziej od strony kierowcy, jednak ten był uwięziony, pasy go blokowały. Poprosiłem kierowcę naczepy, aby zadzwonił po służby, szybko odłączyłem akumulator w rozbitym aucie, żeby nie doszło do pożaru i zająłem się poszkodowanym. Przebadałem go, sprawdziłem, czy nie ma poważnych obrażeń, odciąłem pasy i pomogłem mu wyjść na zewnątrz. Jaki Michał ma sposób na opanowanie emocji w takich trudnych sytuacjach? - To są ułamki sekund, kiedy trzeba podjąć decyzję - mówi. - Nie ma czasu na nerwy, samo wszystko idzie, człowiek ma już w głowie, co robić i nie myśli o tym, po prostu działa. Minęło zaledwie trzy dni od tego wypadku, 18 lutego posterunkowy znów wracał z pracy i... znów był to powrót z przygodami. Michał kolejny raz znalazł się w centrum wydarzeń, a chciał tylko zrobić podstawowe zakupy w drodze z pracy... Wizyta we wrocławskiej "Żabce" okazała się jednak sporym wyzwaniem, bo na zakupach był też awanturujący się klient i kiedy usłyszał, jak Michał mówi "proszę się uspokoić, jestem policjantem", dosłownie dostał szału. Tutaj naprawdę nie było czasu na zastanawianie. Mężczyzna rozrzucał towar po sklepie, był bardzo agresywny, krzyczał do policjanta "wypier..., zamknij mordę", nie reagował na żadne polecenia, nie miał zamiaru się uspokoić i nagle zaczął iść w stronę Michała. - Chciał mnie zaatakować - mówi posterunkowy. - Był większy ode mnie. W sklepie była tylko przestraszona ekspedientka. Ta była poważna sprawa. Nie było wyjścia ani czasu, trzeba było interweniować. Nie zdążył mnie uderzyć, obezwładniłem go i położyłem na ziemi. W tym czasie ekspedientka nacisnęła tak zwaną "napadówkę" i dość szybko zjawiła się firma ochroniarska. Powiadomiono też policję. Ten człowiek cały czas krzyczał i się szarpał. Za nic nie chciał się uspokoić. Pomógł mi ochroniarz, który założył agresywnemu kajdanki. - To nic niezwykłego - mówi. - Myślę, że każdy policjant, widząc takie zdarzenia, też by tak postąpił. Ja nie lubię się chwalić. Zresztą nie ma czym. Niesienie pomocy to podstawa w tym zawodzie. Przecież to jest w słowach przysięgi. Koledzy klepią mnie po ramieniu, mówią, że dobrze robię i oby tak dalej, że takich ludzi trzeba w policji, nikt szyderczo się z tego nie śmieje, więc fajnie, że koledzy mnie wspierają. Jestem pewny, że to moja droga. Czuję, że w policji zostanę.
Pod koniec 2021 roku posterunkowy Michał Fuławka udzielał pomocy poszkodowanej nastolatce. Opisywana historia miała miejsce na wrocławskich Maślicach. Tego dnia nie był w pracy, a w ramach wolnego popołudnia spędzał czas na terenie miasta. Kiedy przemieszczał się ulicą Brodzką zauważył, jak na przejściu dla pieszych, została potrącona młoda dziewczyna. Bez chwili zawahania opuścił swój samochód i podbiegł, aby sprawdzić czy nie potrzebuje pomocy. W tym samym czasie poprosił innego ze świadków o wykonanie połączenia na numer alarmowy powiadamiając o zdarzeniu, a sam zajął się oceną stanu poszkodowanej. Okazało się, że 13-latka została poważnie poturbowana, uskarżała się na bóle w różnych częściach ciała, dlatego najbezpieczniej było pozostać na miejscu i poczekać na przyjazd Zespołu Pogotowia Ratunkowego. Dziewczynka miała widoczne krwawiące otarcia, które zostały przez policjanta opatrzone.
Napisz komentarz
Komentarze