- Rodzice widzą, że coś złego dzieje się z dzieckiem, ale boją się z tym wyjść do ludzi, bo...
- Myślą, że dotyczy to tylko ich dziecka.
- Chodzi o wstyd?
- Czasem się wstydzą, czasem nie wiedzą, do kogo pójść, a czasem te objawy, które obserwują u dziecka, są też mylnie interpretowane, przypisywane dorastaniu.
- Mówią "to ci przejdzie"...
- Myślą, że to chwilowe. Owszem, tak się może dorastanie objawiać i to prawda, że dzieci, które dorastają, doświadczają zmian. Rodzice słyszą, że to normalne, że z nastolatkami są kłopoty, bo dojrzewają. Ale łatwo to zbagatelizować. Jest jeszcze jedno - i to obserwujemy u naszych pacjentów - rodzice często przypisują problem charakterowi dziecka, czyli np. nie wstaje z łóżka, bo jest leniwy, nie chce mu się, ale jak się weźmie do roboty, to wszystko przejdzie... Mówią mu, że trzeba być silnym, przełamać to i... będzie dobrze.
- Sformułowanie, które ma wszystko naprawić to "weź się w garść", ale wiadomo, że przy depresji to nie zadziała, to za mało.
- Nie tylko za mało! To jest przeciwko dziecku. Jeżeli rodzicie nie wiedzą, co się dzieje z dzieckiem, to ono tym bardziej nie wie! Nie jest dla niego jasne, co się stało, że funkcjonuje inaczej niż wcześniej. Nie wie, dlaczego boi się pójść do szkoły, dlaczego nie ma siły wstać, dlaczego najchętniej leży w łóżku...
- Po prostu nie chce się żyć.
- I to jest najtrudniejsze, z czym się mogą mierzyć rodzice, kiedy usłyszą od swojego dziecka, że "nie chcę żyć". Z naszych obserwacji wynika, że są dwa sposoby reagowania na to. Bywa, że dorośli są tym przerażeni i zrozpaczeni - trudno się dziwić, ale bywa też tak, że rodzic słucha tego i pewnie to jest sposób radzenia sobie z tym, ale zaprzecza. Nie chce dopuścić tej myśli. Mówi "co ty gadasz, jakie ty możesz mieć problemy, ja to mam problemy!". Więc to dziecko, zamiast dostać wsparcie, ma poczucie winy.
- Zamyka się jeszcze bardziej?
- Tak. Czuje, że na to, co mówi, rodzice nie mają gotowości, nie chcą tego przyjąć. I ja to też często słyszę w naszych gabinetach - dziewczynka powiedziała ostatnio "poczułam, że rodzice tego nie udźwigną, że to dla nich za dużo".
- Doskonale wiedziała, co się dzieje?
- Tak. Dziecko wie, że zostało z problemem. Dzieci widzą bardzo dużo, dużo więcej, niż nam się wydaje. I rzeczywiście wtedy zostają z tym same...
- O czym takie dzieci najczęściej mówią? Po czym poznać, że zaczyna dziać się coś złego?
- Powinniśmy być przede wszystkim czujni i być przy nich, żeby zaobserwować zmianę, bo dzieci doświadczają depresji inaczej. U dorosłego, kiedy wpada w depresję, najczęściej pojawia się triada depresyjna - myśli o sobie bardzo źle, o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wszystko widzi w ciemnych barwach. Najczęściej jest to po prostu bardzo głęboki spadek nastroju, który odbiera siłę. Oczywiście ta głębokość obniżonego nastroju może być różna, ale generalnie objawia smutkiem i brakiem siły. U dzieci też tak się może przejawiać, ale poza tym mogą dziać się inne rzeczy.
- Jakie?
- Dzieci, które mają głęboką depresję, mogą na przykład iść na imprezę i przez chwilę dobrze się bawić, przynajmniej sprawiać takie wrażenie i to całkiem skutecznie. Co więcej, ta choroba u dzieci nie musi manifestować się tylko obniżonym nastrojem i brakiem siły, a może wręcz odwrotnie - nadpobudliwością albo agresją. To może być wtedy mylone z buntem nastolatka.
- Jak nie przeoczyć momentu? Jak rozróżnić depresję od zwykłego buntu?
- Przy depresji są dodatkowe objawy. Wszelkie zmiany w rytmie dnia, kłopoty ze snem, dzieci mogą dużo więcej spać niż zwykle, ale może być też tak, że w nocy często się przebudzają, nie mogą zasnąć, są niewyspane. Wtedy rodzice mówią "pewnie siedziałeś z telefonem albo przy grach". Czasem rzeczywiście tak bywa, bo jak dziecko nie może spać, to próbuje sobie jakoś radzić. Depresja może się objawiać również zaburzeniami jedzenia, dziecko zaczyna jeść więcej niż zwykle, ale najczęściej nie ma apetytu. Dobrze jest się przyglądać nawykom. Temu co było i co jest. Często dzieci depresyjne się wycofują, np. z kontaktów rówieśniczych. Nie mają ochoty na spotkania, rozmowy. Jeśli jesteśmy blisko z dziećmi, to łatwo zaobserwować takie zmiany w codziennych upodobaniach i nawykach. I wszelkie warto skonsultować, bo to, owszem, może być związane z okresem dorastania, ale lepiej zadać specjaliście kilka pytań za dużo, niż coś przeoczyć...
- Niektórym się wydaje, że takie zmiany to nic, bo pewnie w końcu dziecku minie. Rodzice rozmawiają i wzajemnie się uspokajają, przyzwyczają, że dziecko zachowuje się inaczej, a później mówią "nie wiem, jak to się stało, nic nie zapowiadało tragedii". Widziałam statystki samobójstw i prób samobójczych (publikujemy je obok) - są przerażające.
- Te statystki to jeszcze nic, one są bardzo mocno zaniżone, bo większość prób samobójczych nie była zgłoszona do statystyk. Co więcej, w tej chwili jest taki kłopot z opieką psychiatryczną, że nawet dzieci po próbie samobójczej nie zawsze są przyjmowane w szpitalach.
- Ma pani przykład z naszego terenu? ROZMOWA W CAŁOSCI w e-wydaniu DOSTĘPNE TUTAJ
Reklama
To najtrudniejsze, jak rodzice usłyszą od dziecka "nie chcę żyć"
Samobójstwo próbowało popełnić 7-letnie dziecko. Wśród nastolatków takich prób jest coraz więcej. W czasie pierwszego roku pandemii aż u 44% stwierdzono objawy depresji. Według psycholog w każdej klasie jest uczeń, który się samookalecza. Coraz więcej młodych ludzi ma problem, żeby udźwignąć rzeczywistość. Z dr Anettą Pereświet-Sołtan, która w Oławie prowadzi poradnię dla dzieci i młodzieży, rozmawia Agnieszka Herba
- 20.02.2022 12:18 (aktualizacja 28.09.2023 17:02)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze