Pani Monika już na początku jubileuszu, który odbywał się w oławskim USC, powiedziała, że opowiadał o miłości będzie mąż, bo... lubi dużo mówić. Jak to się zaczęło? To było 50 lat i 4 miesiące temu. Edmund pochodzi z województwa łódzkiego i przyjechał tutaj na staż. - Zdecydowałem się na Oławę, ponieważ kiedyś tutaj startowałem w zawodach lekkoatletycznych na stadionie miejskim - wspomina. - Przyjechałem. Miało być krótko, jeden roczek i czmych, miałem wrócić w rodzinne strony. Tak to sobie wyobrażałem.
Edmund sprawdził się na stażu, dobrze wywiązywał się z obowiązków, szybko awansował. - Od stażu to było kilka stanowisk - technik normowania, mistrz i kierownik - remontowało się sprzęt na siedem powiatów, robiło się remonty kapitalne, zostałem szefem i się troszkę przedłużyło... - mówi.
Pracował w Państwowym Ośrodku Maszynowym przy ul. Lipowej w Oławie i tu spotkał miłość życia. - Małżonka jest z samego Żywca, przyjechała tu do pracy i tak się szczęśliwie stało, że się spotkaliśmy w jednym zakładzie - mówi. - Przez pół roku trwało nasze narzeczeństwo. Ślub odbył się w katedrze w Żywcu.
Co urzekło go w pani Monice? - To była 20-letnia dziewczyna, bardzo ładna, nieraz na różnych imprezach mi troszkę zazdrościli - wspomina. - Poza tym uczciwa, prawdomówna, szczera i w ogóle z czasem okazało się, że ma masę dobrych cech .
A co pani Monika mówi o ukochanym?
- Oczarowało mnie to, że codziennie musiał się ze mną spotkać, był wręcz natrętny. W narzeczeństwie było super, chodziliśmy potańczyć, spotykaliśmy się ze znajomymi, chodziliśmy do kawiarni, często do Adrii. Edmund szybko się chciał żenić, nie było tak jak teraz, że niektóre narzeczeństwa trwają nawet kilka lat.
Jaka jest recepta, aby miłość przetrwała ponad pół wieku? - Trzeba się rozumieć, ważna jest tolerancja, jedno musi w różnych sytuacjach odpuścić, chociaż nie mieliśmy krytycznych momentów - podkreśla Edmund. - Nie lubię się gniewać, to nie w moim stylu, jeśli o coś się poróżnimy, to w tym samym dniu udaje nam się dojść do porozumienia.
Zgodnie mówią, że są szczęśliwi. Mają dwóch synów i dwoje wnuków. Ich małżeństwo od początku przebiegało spokojnie. - Już dwa miesiące po ślubie otrzymaliśmy mieszkanie w Oławie, bo byłem członkiem spółdzielni. To wygoda, wystarczyło je tylko umeblować - mówi pan Edmund. - Po roku urodził nam się syn, a później się kręciło. Teraz cieszymy się z rodziny. Czego im życzyć? Tylko zdrowia i spokoju.
Tekst i fot.: Agnieszka Herba [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze