Prawomocny wyrok w sprawie zbrodni miłoszyckiej zapadł w grudniu 2021 roku. Sąd Apelacyjny zmienił wtedy wcześniejszy wyrok z Sądu Okręgowego we Wrocławiu w ten sposób, że Norbertowi Basiurze (wyraża zgodę na publikację nazwiska i wizerunku) w miejsce kary 25 lat więzienia, wymierzył karę 15 lat pozbawienia wolności. Wyrok 25 lat dla Ireneusza M. utrzymał w mocy. Apelacje składali - prokurator oraz obrońcy obu oskarżonych. Zdaniem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu wszystkie apelacje okazały się niezasadne.
Dlaczego jednak sąd zmniejszył wyrok Basiurze?
Sąd Apelacyjny uznał, że utrzymanie w mocy orzeczenia o karze 25 lat wobec tego oskarżonego "byłoby rażąco niesprawiedliwe jako nie dające się pogodzić ze społecznym poczuciem sprawiedliwości z powodu wieloletniego zachowania Norberta Basiury po popełnieniu przestępstwa". Już Sąd Okręgowy dostrzegł dużą różnicę w zachowaniu oskarżonych przez 24 lata po popełnieniu przestępstwa, jednak - zdaniem Sądu Apelacyjnego - "niezasadnie zbagatelizował jej znaczenie dla wymiaru kary". Tu sąd przypomniał, że Ireneusz M. po popełnieniu zbrodni zmienił zachowania "popełniał kolejne przestępstwa w szczególności przeciwko wolności w życiu seksualnym i odbywał za nie kary pozbawienia wolności, jest osobą znacznie zdemoralizowaną, nie przestrzegającą aprobowanych społecznie reguł współżycia, ma cechy osobowości psychopatycznej". A to znaczy: silne skoncentrowanie na zaspokajaniu własnych potrzeb, brak empatii, skłonność do instrumentalnego traktowania innych, płytkość uczuć, deficyt lęku, impulsywność, słaba kontrola zachowań, brak wyrzutów sumienia, potrzeba stymulacji. Do tego dochodzą cechy sadystyczne, czyli skłonności do poniżenia i upokarzania, czerpanie przyjemności z cierpienia innych. Zdaniem biegłych zagrożenie popełnieniem przez niego czynów z użyciem przemocy jest bardzo wysokie.
Natomiast oskarżony Narbert Basiura po popełnieniu poważnej zbrodni - jak wylicza sąd - "przez bardzo długi czas przestrzegał porządku prawnego, założył rodzinę, pracował jako strażak w Jednostce Ratownictwa Gaśniczego, prowadził ustabilizowany tryb życia, przestrzegał zasad współżycia społecznego". - Oskarżony przestępstwo popełnił w młodym wieku (18 lat), kiedy jego osobowość się dopiero kształtowała - czytamy w uzasadnieniu. - Czas, który zyskał, wykorzystał na zmianę zachowania, zmianę zasad, którymi kieruje się w życiu. Truizmem jest stwierdzenie, że w sprawach podobnych do tej, gdzie od daty czynu do daty orzekania upłynął długi okres, ocenie podlega czyn sprawcy, odległy w czasie, i sprawca, który często jest już "inną osobą", której sposób życia, właściwości, warunki osobiste istotnie się zmieniły. Stopień demoralizacji tego oskarżonego jest więc istotnie mniejszy, szansa na skuteczne oddziaływanie resocjalizacyjne znaczna, a ryzyko ponownego popełnienia przestępstwa niewielkie. Wzgląd na zabezpieczenie społeczeństwa przed zachowaniami oskarżonego godzącymi w dobra chronione nie wymaga, inaczej niż w wypadku Ireneusza M., sięgnięcia po karę szczególną o charakterze eliminacyjnym.
Sąd Apelacyjny uznał, że odpowiednią do stopnia karygodności czynu oskarżonego Norberta Basiury oraz stopnia jego winy będzie 15 lat pozbawienia wolności. Sąd nie odniósł się do zachowania Norberta Basiury przed sądem i w toku postępowania, a co podnosił prokurator - że oskarżony nigdy nie przyznał się do winy, nie wyraził skruchy, nie przeprosił, nie współpracował z organami ścigania, nie wskazał współsprawców, za to zmieniał zeznania, utrudniając sądowi ustalenie faktów.
Napisz komentarz
Komentarze