"Żywa Biblioteka" to projekt zapoczątkowany przez duńską grupę "Stop przemocy" w 2000 roku. Działa na rzecz praw człowieka poprzez prostą metodę dialogu z osobą, reprezentującą mniejszość, która na co dzień spotyka się ze stereotypami, dyskryminacją, uprzedzeniami i wykluczeniem społecznym. W praktyce polega to na tym, że można przyjść do określonego miejsca i "wypożyczyć sobie" na indywidualną rozmowę "żywą książkę", czyli taką osobę, z którą związane są stereotypy. "Tytuły" zmieniają się zależnie od kontekstu społecznego i od tego, z czym ludzie mają problem w danym miejscu i chwili.
Akcja wraca do Oławy po dwóch latach przerwy, spowodowanej pandemią. Kogo będzie można "przeczytać" tym razem? Oto lista potwierdzonych gości, wraz z krótkimi prologami:
* trzeźwiejący alkoholik - mężczyzna, który długo zmagał się z nałogiem. Od ponad 20 lat nie pije. Chce podzielić się swoim doświadczeniem - jak sam to określił - w ramach profilaktyki. Od wielu lat wspiera innych, zmagających się z nałogiem. Czuje się silny. Zaraża nadzieją, radością i entuzjazmem. Z natury bardzo otwarty i kontaktowy, ale – jak przyznaje – potrafi być asertywny i zdecydowanie odmawiać. Postanowił zostać Żywą Książką z przekonania, że pomoże to społeczeństwu stać się bardziej wrażliwym i tolerancyjnym; że będzie mniej agresji.
* wychowawczyni młodzieży niedostosowanej społecznie - pracuje z młodzieżą w ośrodku socjoterapeutycznym. Ma kontakt z młodymi ludźmi niedostosowanymi społecznie. Wierzy, że może im pomóc. Uważa, że Żywa Książka może zmienić postawy ludzi przez dostarczanie im rzetelnych informacji. Bierze udział w Żywej Bibliotece, bo chciałaby wpłynąć na sposób postrzegania przez społeczeństwo młodzieży z problemami.
* trzeźwiejąca alkoholiczka - dzieciństwa nie miała. - Po wyjściu z Domu Dziecka, bez wykształcenia - byłam odtrącana przez ludzi - mówi. - Mimo, że od wielu lat nie piję, są ludzie, którzy na mój widok odwracają głowę. Ciągle traktują mnie jak kogoś gorszego. Teraz - korzystając z własnego doświadczenia - chętnie pomagam innym w podobnych problemach, wskazuję, dokąd mogą się udać po wsparcie. Należę do Stowarzyszenia Abstynenckiego "Świeży Oddech" w Oławie, spotykam się też z innymi grupami wsparcia.
* wolontariuszka hospicjum domowego - jest otwarta i radosna, stereotypy wydają się być jej obce. Opieką nad chorymi zajmuje się od wielu lat. To jest jej posłannictwem i życiową misją. Do Żywej Biblioteki zgłosiła się, gdyż jej zdaniem ludzie ciężko i nieuleczalnie chorzy są w pewien sposób dyskryminowani. Lubi mówić, w rozmowie przytacza wiele bardzo ciekawych historii z własnego życia. Natomiast w posłudze człowiekowi choremu przede wszystkim słucha...
* osoba niewidoma - przyznaje, że w społeczeństwie ciągle pokutuje stereotyp osoby niewidomej jako niezaradnej, niezbyt rozgarniętej, w pełni zależnej. Nie uważa się za osobę dyskryminowaną, kwestia jej "odmienności" już nie stanowi dla niej problemu. Jest na tyle dostosowana społecznie, że ją akceptuje. Z wykształcenia jest psychologiem. Umiejętność słuchania przydaje się w jej zawodzie. Jako Żywa Książka chce przybliżyć zainteresowanym osobom specyfikę funkcjonowania osób niewidomych.
* rastafarianie - mówią o nas "rastawariaci". Pierwsze skojarzenie przeciętnego Kowalskiego, gdy słyszy o Rastamanie? Brudas w dredach, słuchający Boba Marleya i palący zioło. Czy faktycznie tak to wygląda? Usiądź z nami, pogadajmy, przełammy ten stereotyp. - Opowiemy ci o byciu Rastamanem we współczesnym Babilonie, o muzyce, życiu, wartościach, którymi się kierujemy - mówią. - Porozmawiamy o festiwalach i naszym codziennym życiu, przepełnionym wieloma pasjami i jedną miłością. Bless!
* bezdzietna z wyboru - od około 30 lat odpowiada na pytania dotyczące decyzji pozostania bezdzietną. - Pytania zadawały mi bez pardonu osoby obce, rodzina i znajomi - mówi. - Myślę, że ludzie są ciekawi podjęcia takiej decyzji, może obecnie nieco częstszej niż kiedyś, ale jednak marginalnej. Chciałabym opowiedzieć o tym, dlaczego. I jeszcze pokazać, że mimo mojej "odmienności" społecznie nie różnię się od nikogo. Słyszałam już różne uwagi na temat mojej bezdzietności. Np. "Nie ma dzieci – tzn., że nie lubi dzieci." Albo: "Wybrała wygodne, egoistyczne życie dla nikogo." Czy też takie prognozy na przyszłość: " Nie będzie miał ci kto podać szklanki wody na starość.". Spotkałam się też z takimi negatywnymi reakcjami: "Czy wiesz, że moje dzieci będą na Ciebie pracowały?" Zupełnie nieuzasadnionymi - mam 30-letni staż pracy. Chętnie opowiem, dlaczego zdecydowałam się na życie bez dzieci.
* ekolog - jest prezesem Stowarzyszenia Ekologicznego "Etna". - W kontekście "Żywej Biblioteki" powiedziałbym, że główną dyskryminowaną grupą jest przyroda - przyznaje. - Ekolodzy również są często postrzegani jako dziwni, nawiedzeni, czasem źli. To po części wynika z konfliktu interesów, obrony własnego wygodnictwa, czy też uprzedzeń. Problemy ekologiczne to przykład niewygodnej prawdy, którą się manipuluje i od której się ucieka. Ekolog. Jak kojarzycie to pojęcie? Kim jest dla was taka osoba? Po czym ją poznacie? Jak się zachowuje? Wiele razy, kiedy ktoś z naszej organizacji się przedstawiał, słyszał pytanie: "Przywiązujesz się do drzewa?". To, czy akurat ten, czy inny stereotyp dominuje w postrzeganiu ekologów, zależy w dużej mierze od mediów i aktualnie gorących tematów. Stereotypy są nam potrzebne, ale są też zwodnicze. Nie każdy lekarz przeszczepia nerki, nie każdy ekolog protestuje na ulicach. Jakiego Ekologa przeczytacie? Myślę, że mam dość dobrą wiedzę na temat praw człowieka. Do Żywej Biblioteki zgłosiłem się powodowany ciekawością (pierwszy raz uczestniczę w takim projekcie). Spodziewam się, że po zakończeniu Żywej Biblioteki będę odczuwał satysfakcję i większą motywację do działania.
* epileptycy - małżeństwo, które należy do grupy wsparcia "Padaczka na lawendowej łajbie". - Jesteśmy założycielami tej grupy - opowiadają. - Obecnie działamy tylko w internecie, ponieważ nie było chętnych do spotkań w Oławie. Chorujemy na epilepsję dość długo. Na tyle, żeby zaobserwować, jak osoby chore na padaczkę są traktowane przez społeczeństwo. Ludzie boją się tej choroby. Tym samym jesteśmy traktowani jak trędowaci. Chcemy rozwiać obawy, obalić mity. Pokazać, że jesteśmy normalnymi ludźmi. Uważamy z mężem, że jesteśmy dyskryminowani przez swoje schorzenie. Potencjalni pracodawcy nie chcą zrozumieć tej choroby ani brać za nas odpowiedzialności. Tym samym nie dają nam, chorym, możliwości wykazania się i normalnego życia. Mąż jest typem samotnika. Jest to spowodowane schorzeniami, na jakie cierpi (depresja, epi, fobia społeczna). Natomiast ja uważam, że jestem osobą otwartą, a przynajmniej staram się taka być. Oboje z mężem potrafimy rozmawiać o chorobie. Robimy to chętnie. Nie wstydzimy się tego, że chorujemy. Raczej inni powinni się wstydzić tego, że nas źle traktują.
* wegetarianka - została nią z dość niestandardowych powodów - chciałaby się tym podzielić. - Jestem otwarta i chętnie o tym porozmawiam - mówi. - Chociaż ludzie często nie rozumieją mnie, wyśmiewają mój wybór i moją postawę (może w dużych miastach nie, ale w mniejszych miejscowościach). Nauczyłam się jednak nie przejmować tym. Zdecydowałam się zostać Żywą Książką, bo mam nadzieję, że ludzie zaczną zgłębiać problem głodu na świecie i będą żyć bardziej świadomie – nawet przy trywialnych sytuacjach zakupu kolejnego wielopaku, którego połowę wyrzucą. Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że wegetarianizm przyczynia się do zmniejszenia głodu na naszej planecie. Jest też wiele przesądów na temat diety wegetariańskiej: "brak białka w diecie", "to niezdrowe, jak można żyć bez mięsa?", "na pewno chorujesz, masz anemię, nie masz siły" itp. Uważam, że trzeba o tych sprawach mówić. Wierzę, że dużo można się nauczyć od innych osób. Trzeba tylko chcieć rozmawiać i cierpliwie wysłuchać ich racji.
* mama osoby niepełnosprawnej, pracująca z niepełnosprawnymi - w Oławie mieszka od 1977, jest urodzonym społecznikiem. - Działałam w związkach zawodowych, w izbie pielęgniarskiej - opowiada. - Mam niepełnosprawnego syna. Jako matka dziecka niepełnosprawnego jestem bardzo spełniona. Bardzo, ale to bardzo. Ja nie mówię, że jestem dobrą matką. Jestem matką nadopiekuńczą, czyli nie taką dobrą. Nie jestem zamknięta w domu z moim synem. Oboje mamy masę przyjaciół, i to sprawdzonych, bo od 40 lat. Marcin za nimi tęskni, dzwonimy, umawiamy się, spotykamy. Regularnie jeździmy na wieś. Tam są pozytywne emocje, wszyscy maja dla niego czas. On uwielbia pomagać, odżywa tam, spełnia się, bo uwielbia gospodarstwo. Obecnie – dzięki temu, że Marcin pracuje w Zakładzie Aktywności Zawodowej – nasza relacja weszła na wyższy poziom. Myślę, że teraz jest to relacja dwóch dorosłych osób. On też zauważył, że nie jestem młoda. Jeśli dźwigam torbę z zakupami, to mówi: "Mamo daj, bo ci za ciężko". Gdzie ja bym to wcześniej usłyszała! Aktywnie uczestniczy w życiu społecznym. Nieoceniona jest jej znajomość potrzeb dzieci. Działa na bardzo wielu polach, cechuje ją wyjątkowa postawa, empatia oraz ogromne zaangażowanie w organizację pomocy potrzebującym. Od 2003 roku mama jest prezesem Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom "Tęcza", któremu podporządkowała swoje życie prywatne, zawodowe i towarzyskie. Otrzymała najwyższe odznaczenie Towarzystwa Przyjaciół Dzieci im. dr. Henryka Jordana.
* osoba transpłciowa
- Od zawsze wiedziałem że coś jest ze mną nie tak, że nie jestem taki jak inni - mówi. - Pamiętam dobrze ten moment gdy pierwszy raz powiedziałem mamie, że jestem chłopcem. Mimo to moja przygoda z transpłciowością rozpoczęła się dużo później. Dlaczego? Opowiem wam o moim całym procesie transpłciowości, o tym kiedy doszło do mnie kim naprawdę jestem, o trudnym coming oucie. Opowiem o tym, jak co niedzielę zabierano mnie do kościoła z myślą, że się "nawrócę". Jak to jest być młodym dorosłym, który dopiero rozpoczyna swoją drogę? Wypożycz mnie, to się dowiesz.
* mama geja
- Kiedy zostajesz rodzicem chcesz aby twoje dziecko było zdrowe, szczęśliwe i było dobrym człowiekiem - opowiada. - Czas mija, a ty nie myślisz już o tym. Jesteś dumny z tego, iż obcy ludzie mówią ci jaki to jest młody i wyjątkowy człowiek a czasem nawet zastanawiasz się co takiego wyjątkowego w nim widzą... Mijają dni, miesiące, lata. Przychodzi kolejny wieczór, w tv leci jakieś reality show, jesteście razem w salonie i wtedy słyszysz coś, co w danym momencie wywraca do góry nogami cały twój wewnętrzny spokój... "mamo, jestem gejem". Słuchasz wtedy opowieści o poszukiwaniu swojej tożsamości, o próbach wyparcia, o informacjach szukanych w sieci... Słuchasz, patrzysz, kiwasz głową. Mówisz, że rozumiesz, a tak naprawdę nie wiesz co powiedzieć aby nie zburzyć zaufania, którym właśnie zostałaś obdarzona. Z drugiej strony myślisz, że to taka chwilowa fanaberia i za tydzień, dwa wszystko wróci do utartego schematu. Dziś wiem, że jestem wyjątkowa, bo dostałam od losu wyjątkowego, wspaniałego, mądrego i wrażliwego na krzywdę innych syna. Jestem mamą geja... Nie oceniaj nas, porozmawiajmy...
* katechetka
- Mam współlokatorkę katechetkę, informuje koleżanka w swojej pracy - mówi "Żywa Książka". - Pracownicy korporacji w zdziwieniu podnoszą głowy znad komputerów, krzycząc: "ty wynajmujesz mieszkanie z zakonnicą?". A ile razy w tygodniu jest w kościele? A zmusza cię, żebyś się z nią modliła? A chodzisz z nią na spotkania oazowe? Niektórzy się nie śmieją, po prostu pytają. Na teologię poszłam, bo chciałam. Jak zdawałam maturę, ten kierunek też był modny. Studia były ciekawe, bardzo uczyły życia. Na roku było nas prawie sto osób. Katechetami zostało może... piętnaścioro z nas. Pracuję w szkole. Uczę religii katolickiej. Czy ubieram się w spódnicę po kostki i bluzkę zapiętą pod samą szyję? Czy wakacje spędzam na pieszych pielgrzymkach? Czy mogę mieć męża i dzieci? Hmmm....ciekawe.
* Hindus
Indie to jeden z najbardziej różnorodnych krajów na świecie. Terytorium Indii jest ogromne i występuje na nim wiele stref klimatycznych, poczynając od lasów deszczowych a kończąc na pustyniach. - Chętnie opowiem ci o wielokulturowości mojego kraju i postaram przybliżyć różnorodność językową Indii - mówi. - Poznasz lokalne jedzenie, tradycyjne stroje i, co najważniejsze, miejsca o znaczeniu historycznym, których być może nigdy nie znałeś. Dowiesz się również o różnych starożytnych cywilizacjach, które istniały w tym kraju, gdzie najwcześniejsze ludzkie szczątki pochodzą sprzed 30 000 lat.
* aktywna seniorka - Od 1976 r. jestem związana z Ośrodkiem Kultury - opowiada. Prowadziłam grupy teatralne i warsztaty malarskie. W 2008 r. przeszłam na emeryturę, ale nadal pracuję ze słuchaczami Uniwersytetu III Wieku. W wieku 75 lat skończyłam kolejne studia - na Akademii Sztuk Pięknych. Jestem osobą otwartą, ale z dużą dozą krytycyzmu, gdyż całe życie jestem nauczycielem czegoś: literatury, teatru, malarstwa. By ktoś pokonał swoje ograniczenia, trzeba go otwierać na nowe możliwości. Może wówczas bardziej uwierzy w siebie?
* Latynoamerykanka - Nie mów po hiszpańsku. Unikaj spojrzeń. Nie wychylaj się. Nigdy nie czułam się tak obserwowana, tak egzotyczna, tak inna - opowiada. - Jako Latynoska, brunetka, a także singielka, czasami czuję się, jakbym była na celowniku. W Polsce wielokrotnie jestem najpierw "Peruwianką", a potem człowiekiem. Odkąd przyjechałem do Europy, zawsze jest coś, co mnie wyróżnia. W Hiszpanii mogłabym być dla niektórych Latynoską, która przyjechała "ukraść pracę", jak wielu innych moich rodaków; w Polsce kobietą, która przyciąga uwagę i którą wszyscy rozpoznają. Uczysz się poruszać w inny sposób, żyć z oczami na sobie i powtarzać historię swojego życia tysiąc razy za każdym razem, gdy cię o to poproszą... I ciągle się zastanawiam, czy to już rasizm, czy jeszcze nie...
Napisz komentarz
Komentarze