Poznali się w Szkole Podstawowej nr 5, wtedy 12-letnia Wanda przeprowadziła się z rodzicami ze wsi do Oławy. Z Józefem chodziła do tej samej klasy.
- Siedzieliśmy nawet w jednej ławce - mówi małżonek.
- Miałam długie włosy, a on lubił mnie za nie ciągnąć, dokuczał mi - śmieje się Wanda. - Ale wtedy nie zwracałam na niego uwagi, nie interesował mnie. Po prostu był moim szkolnym kolegą.
Po podstawówce poszli do różnych szkół, ale on przychodził do brata i ojca przyszłej żony. Kręcił się w pobliżu, pomagał, jednak Wanda jakoś specjalnie się nim nie interesowała. Zaiskrzyło nagle, jak mieli po 18 lat, i błyskawicznie przeobraziło w głębsze uczucie. - Nawet nie wiem, jak to się stało! Bardzo szybko wzięliśmy ślub - mówi Wanda. - Miałam 19 lat, kiedy urodził się nasz syn.
Zgodnie twierdzą, że nie mieli wątpliwości, stając na ślubnym kobiercu, mieli je za to rodzice. - Martwili się, jak sobie poradzimy, że dopiero skończyliśmy szkołę, a pracy jeszcze nie mamy - mówi Józef. - Ale dzięki Bogu jakoś sobie poradziliśmy.
Co mąż najbardziej ceni w ukochanej? - Urzekła mnie w niej pracowitość, nie mogę nie wspomnieć o kuchni, bo świetnie gotuje. Moje ulubione danie to taki typowy niedzielny obiad - rosół, schabowy. Zresztą ja nie jestem wybredny, zjem wszystko co żona ugotuje
Jakie cechy docenia żona? - Opanowanie! - stwierdza bez namysłu. - Ja nieraz potrafię wrzeszczeć i pytam, czemu się nie odzywa, ale on doskonale wie, że jakby się odezwał, to ja bym miała znowu argument. Potrafi świetnie panować nad sobą. To jego wielki atut. Na pewno jest też pracowity, szanuje mnie, nigdy nic złego mi nie zrobił.
Jak u każdego, w ich wspólnym życiu też zdarzały się trudne momenty, ale bardzo dobrze sobie z nimi radzili. - Nie ma domu bez łomu, raz jest dobrze, raz jest źle, raz na wozie, raz pod wozem, ale udało się nam pokonać te gorsze chwile - mówi Józef. - Nasza recepta jest taka, żeby spokojnie do pewnych spraw podchodzić, ważne jest opanowanie.
- Gdyby on się odzywał i dawał ponieść emocjom, to pewnie w domu latałyby talerze - dodaje żona. - Ale on podchodził do tego spokojnie. Uważał, że gorsze chwile trzeba przeczekać. A czasem po prostu wychodził. Małżonkowie mówią, że nic by nie zmienili we wspólnym życiu. Są szczęśliwi. Zdrowie im dopisuje. Wolny czas spędzają na działce. Całe zawodowe życie Józef przepracował w Brochowie w lokomotywowni - był też maszynistą. Wanda była technikiem na Uniwersytecie Wrocławskim. Mają jednego syna i wnuka.
Medale z okazji 50-lecia małżeństwa przyznane przez prezydenta RP wręczyła wiceburmistrz Małgorzata Pasierbowicz. Państwo Zdunek - na wspólnym zdjęciu są z rodziną, wiceburmistrzem, kierownikiem USC oraz przedstawicielem starostwa, który na prośbę rodziny pojawił się na uroczystości. (GALERIA ZDJĘĆ PONIŻEJ)
Agnieszka Herba [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze