Chorągiew tułaczy na swoim miejscu
Gdy po 1945 roku dowiedzieli się, że muszą opuścić rodzinne strony, zamiast zadbać o własny dobytek w sekrecie rozmontowali ołtarze główny i boczne swojego kościoła, organy, naczynia liturgiczne, a nawet chrzcielnicę, żyrandol i spory dzwon z 1765 roku. Przygotowali duże paki, do których zmieściły się wszystkie te przedmioty, na dworcu każdy dostał swoją i udawał, że wywozi ją jako własny bagaż.
Kiedy dotarli na miejsce, przechowywali paczki u siebie, bo miejscowy kościół ewangelicki w ostatnich dniach wojny czerwonoarmiści puścili z dymem. Oddali cenne pakunki dopiero po przewrocie październikowym w 1956 r., kiedy otrzymali zrujnowany kościół i wreszcie mogli urządzić swoją świątynię. Wszystko, co udało się wywieźć, zdobi dzisiaj kościół w Ligocie Książęcej (ok. 20 km od Oławy, to już powiat namysłowski), gdzie stanowi wyposażenie tamtejszego sanktuarium maryjnego z obrazem Najświętszej Panny Otyńskiej. Tylko ta historia wystarczyłaby na scenariusz świetnego i ważnego filmu. Ale jeszcze ciekawsze są losy przechowywanej w tym samym miejscu wyjątkowej chorągwi - z urodzenia jerozolimskiej, z ducha otyńskiej, z serca polskiej.
*
W klimat tej historii najlepiej wprowadzą nas pierwsze słowa oryginalnego dokumentu z tamtych lat, czyli "aktu fundacji i poświęcenia chorągwi rzymskokatolickiej parafii w Ottynii", znajdującego się w londyńskim Instytucie Polskim (przytaczam go, zachowując oryginalną pisownię): - Działo się w Świętym Mieście Jerozolimie w Roku Pańskim 1945, dnia 15 kwietnia, w szóstym roku zawieruchy dziejowej i nieznanego w dziejach ludzkości MĘCZEŃSTWA NARODU POLSKIEGO. Legalne WŁADZE RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ znajdowały się na wygnaniu w LONDYNIE. KRAJ jęczał pod okupacją wrogów, setki tysięcy obywateli polskich tułało się po całym świecie, a ARMIA POLSKA walczyła na wszystkich pobojowiskach świata za wolność Polski i uciemiężonych narodów. Na STOLICY APOSTOLSKIEJ zasiadał Jego Świątobliwość OJCIEC ŚWIATY PIUS XII, a Rzeczpospolitą włodarzył PREZYDENT WŁADYSŁAW RACZKIEWICZ. Premierem Rządu Polskiego był TOMASZ ARCISZEWSKI, Prymasem Polski Jego Eminencja Ksiądz Kardynał AUGUST HLOND (...), obowiązki Naczelnego Wodza Armii Polskiej pełnił Generał Dywizji WŁADYSŁAW ANDERS...
*
Początki opowieści sięgają jednak 1944 roku, kiedy to część oddziałów generała Andersa przebywała na Środkowym Wschodzie, w Palestynie. Grupka żołnierzy - głównie byli to mieszkańcy osady Polska Wola w województwie stanisławowskim - postanowiła ufundować dla swojego kościoła parafialnego w Ottynii (w okresie II Rzeczypospolitej była to Otynia) chorągiew "jako wiadomy znak wdzięczności dla Boga i Matki Najświętszej za wybawienie ich z piekła bolszewickiego" - jak napisali potem w akcie fundacji i poświęcenia chorągwi. W skład komitetu ufundowania chorągwi weszli kaprale Franciszek Kondrat, Zygmunt Piechowicz i Stanisław Krawczyk oraz starszy ogniomistrz Antoni Hołdanowicz.
- W Kairze kupiono atłas, a wykonanie całości zlecono misjonarkom, siostrom franciszkankom z Jerozolimy - mówił mi 20 lat temu ks. Józef Wojdak, ówczesny proboszcz kościoła w Ligocie Książęcej, wcześniej w latach 1972-78 pełniący posługę w oławskiej parafii Matki Boskiej Pocieszenia. - Zobowiązały się one zrobić chorągiew w ciągu trzech miesięcy. Jako główny element dekoracyjny wykorzystały motyw róż, ale nie są to kwiaty ogrodowe, tylko polne, mające przypominać żołnierzom tułaczom ich ojczyste strony. Takie fundowanie chorągwi przez żołnierzy to sprawa raczej wyjątkowa. Nie słyszałem o drugim takim przypadku.
Aby zebrać pieniądze na wykonanie, organizowano składki, sprzedawano cegiełki wśród żołnierzy i ochotniczek. Skarbnikiem komitetu ufundowania chorągwi został kapral Franciszek Kondrat, który jednak 8 sierpnia 1947 zmarł w szpitalu wojennym, nie pozostawiając żadnego rozporządzenia co do już zebranej gotówki. Spowodowało to pewne problemy z uregulowaniem należności siostrom misjonarkom. Po śmierci Kondrata komitet musiał prosić o wsparcie finansowe dowódcę jednostek wojska na Środkowym Wschodzie generała brygady Józefa Wiatra.
Podczas zbiórki pieniędzy pewien wachmistrz, zamiast normalnej gotówki, ofiarował jeden funt w złocie. Postanowiono zrobić z niego zakończenie drzewca. Siostra Łucja wykonała piękny pozłacany krzyż jerozolimski z kulą na końcu, który do dziś zdobi chorągiew.
W kwietniu 1945 w Jerozolimie, w Bazylice Grobu Bożego, poświęcono chorągiew, którą nazajutrz "złożono kolejno na Grobie Bożym, następnie na skale, na której stał krzyż Chrystusa Pana, potem na miejscu, gdzie stała Matka Najświętsza podczas męki swojego Syna, a w końcu na Kamieniu Namaszczenia", jak skrupulatnie zanotowano.
*
W ten sposób spełniło się pierwsze z marzeń żołnierzy tułaczy. Teraz jeszcze tylko trzeba było dostarczyć chorągiew do kościoła w Ottynii, a nikt wtedy nie przypuszczał, że historia tak okrutnie obejdzie się ze znaczną częścią Polaków, pozbawiając ich kraju urodzenia. Gdzie miała więc trafić chorągiew, której powstanie okupiono trudem i wyrzeczeniami? Fundatorzy postanowili, że musi trafić do wolnej Polski, a skoro na razie to niemożliwe, powinna wraz z żołnierzami wracać do Europy.
- Przypuszczam, że chorągiew trafiła do Anglii drogą wodną w roku 1947, gdy żołnierze wracali ze Środkowego Wschodu - mówił mi 20 lat temu Ryszard Dembiński, ówczesny prezes Instytutu Polskiego w Londynie. W tamtejszym muzeum zachował się list Antoniego Hołdanowicza do dowódcy Jednostek Wojska na Środkowym Wschodzie, w którym pisze m.in.: "Wobec wyjazdu ze Śr.Wschodu oddziałów JWSW do W.Brytanii, powinno się zabrać wspomnianą chorągiew, gdyż nie można pozostawiać tak cennej pamiątki ufundowanej za składek żołnierzy i ochotniczek...".
Dotarłem do Zofii Stadniczuk, córki kaprala Stanisława Krawczyka, jednego z fundatorów.
Napisz komentarz
Komentarze