- Podczas przeszukania domu policjanci znaleźli 2 893,43 kg ziela i 0,36 g żywicy - mówi prokurator Monika Rakus z Prokuratury Rejonowej w Strzelinie. - Ta ilość narkotyków była podstawą do zastosowania 3-miesięcznego aresztu wobec 18-latka. Postawiono mu w sumie 20 zarzutów w związku z posiadaniem, handlowaniem i uprawą marihuany. Sprawa jest specyficzna, ponieważ chłopak rozprowadzał narkotyki także wśród nieletnich, a to zgodnie z przepisami prawa jest traktowane jako przestępstwo szczególnie szkodliwe, tylko za ten czyn może być skazany na nie mniej niż 3 lata więzienia.
Podczas przesłuchania chłopak przyznał się do uprawiania i sprzedaży marihuany. Twierdzi, że wszystko, co znaleziono w jego domu, wyhodował i wyprodukował sam. Według prokuratury te informacje są jednak niespójne z innymi dowodami, dlatego też podejrzewa, że chłopak nie tylko uprawiał, ale też kupował ziele. 18-latek trafił do aresztu pod koniec lipca. Śledztwo wciąż jednak trwa, bo - jak mówi prokurator - sprawa jest rozwojowa. Na razie nie wiadomo, kiedy akt oskarżenia trafi do sądu.
Susz, który znaleziono w domu młodego mężczyzny, wart jest ponad 100 tys. zł. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, marihuanę uprawiał w domu, gdzie mieszkał razem z rodzicami i rodzeństwem. Do tej pory prokuratura nie postawiła jednak nikomu z nich zarzutów. Matka chłopaka od wielu lat pracowała w Urzędzie Gminy w Domaniowie. Zdaniem mieszkańców, którzy proszą o zachowanie anonimowości, trudno uwierzyć, że nie wiedziała albo nie domyślała się, czym zajmuje się jej syn i skąd ma pieniądze, zwłaszcza że nie pracował. Jeszcze bardziej bulwersujące jest ich zdaniem to, że 18-latek, który dopiero kilka miesięcy temu uzyskał wiek pełnoletni, sprzedawał narkotyki osobom nieletnim, a ona przymykała na to oko.
Sekretarz Gminy Domaniów Dorota Sala, która jest też kierownikiem urzędu gminy, mówi, że o sprawie dowiedziała się po powrocie z urlopu, na początku sierpnia. Nie mogła od razu porozmawiać z urzędniczką, ponieważ ta była na zaległym urlopie. Gdy wróciła, sekretarz poprosiła ją na rozmowę przy świadkach, bo - jak mówi - plotki krążyły po wiosce i urzędzie, więc trzeba było je zweryfikować. Urzędniczka potwierdziła, że policja zatrzymała jej syna i że było to w jej domu. Zapewniła jednak, że jej nie postawiono żadnych zarzutów i w stosunku do niej nie jest prowadzone żadne postępowanie. Obiecała też, że jak coś takiego będzie miało miejsce, to powiadomi urząd jako pracodawcę. - Po tej rozmowie znów poszła na urlop, ale w piątek 16 września złożyła wypowiedzenie umowy o pracę za porozumieniem stron - mówi sekretarz i dodaje, że nie pytała urzędniczki, czy ta wiedziała, czym zajmuje się jej syn i czy faktycznie uprawia w domu marihuanę. Sekretarz nie wie też, co zdecydowało, że kobieta właśnie teraz złożyła wypowiedzenie.
Informacji o tym, że policja znalazła prawie 3 kg marihuany w domu gminnej urzędniczki, nie chce komentować wójt gminy Domaniów Wojciech Głogulski. Dodaje, że pewne decyzje już zapadły, a "ta pani" nie jest już pracownikiem urzędu. Podjęła decyzję, którą on zaakceptował...
*
Więcej na ten temat w aktualnym wydaniu "Gazety Powiatowej" - do kupienia na terenie powiatu oławskiego lub TUTAJ:
Napisz komentarz
Komentarze