Prokurator Generalny uznał wyrok Sądu II instancji utrzymujący w mocy karę 25 lat pozbawienia wolności wobec Ireneusza M. oraz obniżający karę z 25 do 15 lat pozbawienia wolności wobec Norberta B., za niesłuszny z powodu rażącej łagodności orzeczonych nim kar, wniósł o jego uchylenie i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania w zaskarżonej części.
Zbrodnia z lat 90.
Jak wynika z ustaleń śledztwa, 31 grudnia 1996 roku około godz. 19 pokrzywdzona Małgorzata K. w towarzystwie koleżanki Iwony K. wyszły z mieszkania położonego w Jelczu-Laskowicach. Obie udały się na dyskotekę sylwestrową do klubu „Alcatraz” w Miłoszycach.
W klubie pokrzywdzona przebywała w towarzystwie Iwony K. oraz innych koleżanek i kolegów. O północy Małgorzata K., tak jak inni uczestniczy dyskoteki, wypiła szampana. Po spożyciu tego alkoholu bardzo źle się czuła, nie była w stanie swobodnie się poruszać i wysławiać. Jeden z jej nowo poznanych kolegów - Krzysztof K., podjął decyzję o odprowadzeniu jej do domu. Przed budynkiem dyskoteki podszedł do nich mężczyzna, który przedstawił się jako „Irek”, powiedział, że jest bratem Małgorzaty K. i pomoże odprowadzić ją do domu. Z uwagi na swój stan Małgorzata K. nie reagowała na to, co wokół niej się działo. Obaj mężczyźni, podtrzymując pokrzywdzoną, ruszyli w kierunku ulicy Kościelnej w Miłoszycach. W pewnym momencie mężczyzna, który przedstawił się jako „Irek”, nakazał Krzysztofowi K. powrót na dyskotekę informując go, że skoro jest bratem pokrzywdzonej, to sam odwiezie ją do domu. Do mężczyzny podtrzymującego Małgorzatę K. podszedł drugi młody chłopak i obydwaj poprowadzili ją na teren posesji Józefa R.
Na terenie posesji doszło do zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem Małgorzaty K. Oskarżeni po dokonanym gwałcie pozostawili Małgorzatę K. nagą z poważnymi obrażeniami wewnętrznymi na kilkustopniowym mrozie. Na skutek wychłodzenia i wykrwawienia spowodowanego doznanymi obrażeniami Małgorzata K. będąca pod wpływem środka, który połączony z alkoholem działa jak „pigułka gwałtu”, pozostawiona naga na mrozie, po długotrwałej agonii zmarła.
Sąd Najwyższy zajmie się sprawą
Prokurator Generalny nie zgodził się z rozstrzygnięciem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu i złożył do Sądu Najwyższego kasację w tej sprawie, zaskarżając wyrok sądu odwoławczego w części dotyczącej orzeczenia o karach.
Zarzucając rażącą niewspółmierność kar, Prokurator Generalny podkreślił, że Sąd II instancji dokonał nieprawidłowej oceny okoliczności obciążających, jak też w nienależyty sposób je ocenił. Podkreślił, że wyjątkowo wysoki stopień społecznej szkodliwości czynu przypisanego oskarżonym i bardzo duży stopień ich zawinienia, przejawia się w podjęciu zamachu na wolność seksualną i życie, zaledwie 15-letniej pokrzywdzonej, która ze względu na stan psychofizyczny była całkowicie bezbronna i niezdolna do podjęcia jakiejkolwiek obrony.
Zwrócił uwagę na to, że sprawcy mieli nad pokrzywdzoną olbrzymią przewagę. Działali oni wspólnie i w porozumieniu oraz z co najmniej dwoma innymi mężczyznami, a zamach na wolność seksualną oraz życie i zdrowie ofiary został dokonany w sposób drastyczny i okrutny. Sprawcy poprzez brutalne działanie doprowadzili do rozległych obrażeń ciała u małoletniej.
Wyjątkowo niskie pobudki
Jak wskazano w kasacji, sprawcy działali z wyjątkowo niskich, zasługujących na szczególne potępienie pobudek i motywacji nastawionej wyłącznie na zaspokojenie prymitywnego popędu płciowego, dla którego nie zawahali się poświęcić życia bardzo młodej pokrzywdzonej. W brutalny sposób dokonali na niej gwałtu. Ponadto poniżyli ofiarę, celu jej uprzedmiotowienia jako kobiety. Następnie pozostawili nagą i krwawiącą pokrzywdzoną w agonii, w miejscu ogólnie niedostępnym, na wielostopniowym mrozie. Podkreślono, iż świadczy to o całkowitej obojętności sprawców wobec losu ofiary, jak też o braku jakiejkolwiek refleksji po dokonanej zbrodni. Nie podjęli oni bowiem jakichkolwiek działań, które mogłyby zapobiec jej śmierci. W kasacji wskazano, że świadczy to o głębokiej demoralizacji, pozbawionych hamulców moralnych, zdeprawowanych i bezwzględnych sprawców.
Brak rokowań na poprawę
Zwrócono również uwagę na to, że Sąd nie uwzględnił w sposób należyty właściwości i warunków osobistych oskarżonego Ireneusza M., postrzeganego w środowisku lokalnym jako osoba agresywna i wulgarna. Zaznaczono, że po dokonaniu tej zbrodni, był on wielokrotnie karany za przestępstwa z użyciem przemocy, a szczególności przeciwko wolności seksualnej, co świadczy o rażącym lekceważeniu obowiązujących norm i zasad przez tego niepodatnego na jakiekolwiek działania resocjalizacyjne oskarżonego. Powyższe okoliczności oraz wydane do sprawy opinie biegłych wskazują również na to, że Ireneusz M. nie rokuje na poprawę w przyszłości.
W kasacji zaakcentowano, że orzeczone wobec sprawców tej brutalnej zbrodni kary są rażąco łagodne i nie spełniają wymogów prewencji indywidualnej, jak też przeczą względom na społeczne oddziaływanie kary, nie czyniąc zadość potrzebom w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. Nie są one również w stanie zrealizować prewencyjnej funkcji kary w zakresie zabezpieczenia społeczeństwa przed zagrożeniem, jakie stwarza pobyt na wolności oskarżonych. Przemawia to za potrzebą orzeczenia wobec Ireneusza M. kary dożywotniego pozbawienia wolności, a wobec Norberta B. kary 25 lat pozbawienia wolności.
Dlatego też Prokurator Generalny wniósł o uchylenie wyroku w zaskarżonej części i przekazanie w tym zakresie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu we Wrocławiu, w postępowaniu odwoławczym.
*
Przypomnijmy, że kasację w sprawie Norberta B. (na jego korzyść) już wcześniej złożyła obrończyni mecenas Renata Kopczyk. Zdaniem obrony sam ślad DNA, jeśli uznać, że faktycznie należy do jej klienta, to za mało, aby uznać, że to on jest odpowiedzialny za śmierć ofiary gwałtu. Nawet gdyby dowieść, że doszło do gwałtu z jego udziałem, to nie znaczy - zdaniem obrony - że Norberta N. można uznać za mordercę. Nie ma świadków tego, że to on pozostawił krwawiącą Małgosię na mrozie, że był tam na miejscu zbrodni. A zarzut gwałtu, gdyby tylko on się ostał, uległ już dawno przedawnieniu.
Skarga zarzuca też procesowi, że skład sędziowski zarówno w pierwszej jak i w drugiej instancji był nieprawidłowy, bo zasiadali w nim sędziowie wybrani przez tzw. neo-KRS, co może mieć wpływ na zachowanie bezstronności i niezależności. Przypomnijmy, że ten zarzut pojawiał się już wcześniej w przypadku sędziego Pawła Pomianowskiego z Sądu Okręgowego we Wrocławiu, który wydawał pierwszy wyrok w tej sprawie. Sąd Apelacyjny uznał wtedy, że nie można tu jednak mówić o tym, aby sposób wybrania sędziego miał mieć jakikolwiek wpływ na jego bezstronność czy niezależność.
Obrona podnosi też we wniosku kasacyjnym to, że sąd nie przesłuchał Iwony - najbliższej koleżanki Małgosi, która była ofiarą bestialskiego gwałtu w noc sylwestrową z 1996 na 1997 roku. Iwona przebywa poza granicą Polski, zaś przesłuchania jej przed sądem, na miejscu, chciała obrona oraz chcieli obaj oskarżeni. Sąd uznał, że jej zeznania przed prokuratorem muszą wystarczyć. Przypomnijmy, że Iwona przyjechała z Małgosią do Miłoszyc i to ona zabrała po zabawie jej kurtkę, po czym spokojnie wróciła z nią do Jelcza-Laskowic, nie szukając koleżanki. Dlaczego? Właśnie to m.in. chciała precyzyjnie ustalić obrona.
Ostatnie zarzuty w skardze kasacyjnej dotyczą badań DNA - samej procedury badania, jakości śladów, wniosków biegłych, przechowywania dowodów - pisaliśmy już o tych zarzutach wielokrotnie.
Napisz komentarz
Komentarze