- W jakim stanie gminę pozostawił Henryk Kuriata?
- Nie chciałbym się tutaj przerzucać odpowiedzialnością. Jestem w tej chwili wójtem, odpowiadam za gminę, kiedyś przestanę sprawować tę funkcję i mam nadzieję, że mój następca będzie do tego podchodził podobnie. Osoba, która przede mną pełniła obowiązki wójta, prawdopodobnie była tu za krótko, by w pełni poznać gminę. Pewnych problemów mogła więc nie rozumieć, ale to już jest przeszłość, więc nie ma o czym mówić.
- Od lat trwa dyskusja na temat tego, jak powinna wyglądać organizacja sportu w gminie Oława. Za czasów Jana Kownackiego większość budżetowych pieniędzy na ten cel trafiało do LZS-u, za czasów Henryka Kuriaty - do PGRS-u. Jak to będzie wyglądało teraz?
- W naszej gminie sport kojarzy się głównie z piłką nożną, ale nie powinniśmy zapominać o tym, że gmina po raz kolejny zdobyła puchar Dolnośląskich Igrzysk LZS. Niewątpliwie sport zawsze był dla nas ważny i nie chcę, żeby to się zmieniało. W ten sposób kształcimy młodzież. To dobrze, gdy jest ona wysportowana, dlatego będę robił wszystko, bo odciągać dzieci od komputerów, komórek i tabletów. Niebawem ogłosimy konkurs dotyczący finansowania sportu, za mną spotkanie z przedstawicielami wszystkich klubów. Radni podjęli decyzję, że stawka z 800 tys. zostanie podniesiona do 1 mln złotych. Uważam, że to dobry kierunek. Jak podejdziemy do tego organizacyjnie? W konkursie może wystartować każdy. Najważniejsze, żeby rozliczenie finansów było przejrzyste. Z Powiatowo-Gminną Radą Sportu sytuacja wciąż jest niejasna, nie wiemy dokładnie, w jaki sposób były wydawane pieniądze w roku 2020 i 2021, więc z pewnością do takich sytuacji w przyszłości nie możemy dopuścić.
- Są jakieś nowe informacje na temat śledztwa prokuratorskiego dotyczącego działań PGRS-u?
- Nie, przez cały czas zbierane są dowody. Jako radny podpisałem się pod wnioskiem do prokuratury, który dotyczył nieprawidłowości w roku 2020 i mogę powiedzieć, że już jako wójt również dokonałem zgłoszenia do prokuratury, tyle że w kontekście 2021 roku.
- W powiecie oławskim, szczególnie poza gminą Oława, jest pan kojarzony jako społecznik, angażujący się w różne akcje charytatywne, m.in. działając z Heroiczną Ekipą Lokalnej Pomocy czy Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Czy po objęciu stanowiska wójta zmieni się coś w kwestii tego typu działań?
- Myślę, że urodziłem się społecznikiem. Większość akcji charytatywnych w okolicy była bliska mojemu sercu, w wiele z nich się angażowałem i wciąż angażuję. Kiedyś z Elą Wojdyłą, potem z HELP-em, WOŚP-em czy jeszcze przy innych okazjach. To ważna część mojego życia i to, że zostałem wójtem, niczego nie zmienia. Na pewno z tego nie zrezygnuję. Wciąż chcę wspierać różne inicjatywy - prywatnie, ale też jako wójt. Nasze gminne szkoły przyłączyły się do współpracy z Hospicjum Bonifratrów we Wrocławiu, co bardzo mi się podoba. Nie sądzę, bym kiedykolwiek się z tego wyleczył. Można być wójtem-społecznikiem. Nieraz jest tak, że wracam z pracy do domu, przebieram się i jadę pomagać innym. Jestem z tego dumny.
- Nie boi się pan, że ten pozytywny wizerunek społecznika zostanie zburzony? Wszystkich spraw od ręki załatwić się nie da, a mieszkańcy z pewnością będą oczekiwać, że skoro wójt zawsze jest taki chętny do pomagania, to i ich problem rozwiąże.
- Przede wszystkim wójt nie powinien być sztywniakiem, schowanym w urzędzie, tylko musi stać blisko ludzi. W pracy formalnie jestem do 15.30, ale to nie oznacza, że jeśli ktoś przychodzi z problemem, to zostanie odprawiony z kwitkiem. Każdego staram się traktować z pozycji człowieka, a nie funkcji, którą sprawuję. Oczywiście, że zdarzą się takie sytuacje, w których nie będę w stanie pomóc, ale na pewno będę się starał. Doba trwa tylko 24 godziny i nie zmienię tego, nawet jeśli dla mnie to za mało. Chcę też podkreślić, że w tym momencie najważniejsze jest dla mnie dobro gminy, więc nie pójdę na charytatywny festyn, gdy nie będę miał przekonania, że sprawy w urzędzie mają się dobrze. A co będę robił w wolnej chwili, to już inna kwestia. Na pewno wciąż chcę poświęcać się społecznie.
- Poprowadzi pan WOŚP w 2023 roku?
- Nie i jeśli już doszukiwać się zmian, to można wspomnieć właśnie o tej. Będę wspierał sztab swoją wiedzą i doświadczeniem, ale finału nie poprowadzę. Jeżeli chodzi o inne imprezy, to mam świetnego następcę Marcina, który z pewnością sobie poradzi.
- W jakim stanie jest gminny budżet?
- Dobrym, choć oczywiście tak jak wszystkie samorządy mierzymy się z kryzysem energetycznym. Nikt nie zgłosił się do przetargu, ale niewątpliwie musimy zapewnić w budżecie znacznie większą sumę niż dotychczas.
- Dla samorządów ustalono jednak maksymalną stawkę opłaty za energię elektryczną.
- Co nie zmienia faktu, że płaciliśmy 54 grosze za kilowatogodzinę, a w tej chwili zapłacimy 75. Podwyżka i tak więc nas dotknie. Mamy około 270 punktów odbioru energii, każdy ma swoje zużycia, więc zastanawiamy się, gdzie ewentualnie moglibyśmy zaoszczędzić. Zaczęliśmy od wymiany lamp w naszych obiektach na ledowe, co pozwoli nieco zmniejszyć zużycie energii. Inwestujemy też w ledowe oświetlenia ulic, więc na pewno idziemy w dobrym kierunku.
- W pewnym momencie ogłosiliście, że oświetlenie będzie w określonych godzinach wyłączane, ale z tego pomysłu bardzo szybko się wycofaliście.
- Przyznaję, że popełniliśmy błąd, ponieważ brak oświetlenia dotyczyłby także chociażby dzieci, które bardzo wcześnie ruszają do szkoły. A to oczywiście miałoby wpływ na mniejsze bezpieczeństwo, więc nie była to dobra decyzja. Mieszkańcy sugerowali, że moglibyśmy to zrobić między 24.00 a 2.00 w nocy, ale tak naprawdę to też mogłoby być problematyczne w kontekście rozwoju ewentualnych kradzieży w tym czasie. Przeanalizowaliśmy to raz jeszcze i tak, jak wspomniałem wcześniej, większość lamp mamy ledowych, więc nie oszczędzilibyśmy w ten sposób zbyt wiele. Gra nie była warta świeczki.
***
Napisz komentarz
Komentarze