W minionych latach w całej Polsce, z tzw. "dołów śmierci", wydobywano szczątki bezimiennych bohaterów polskiego podziemia. Dzięki badaniom DNA, pobranych w czasie ekshumacji i badań, wiele rodzin może poznać prawdę i po latach dokonać godnego pochówku najbliższych. Nasz bohater, w przeciwieństwie do tysięcy niezłomnych, spoczywa w spokoju na oławskim cmentarzu, wyjątkowo i szczęśliwie ma swój grób.
Nasz oławski bohater, w przeciwieństwie do tysięcy niezłomnych i wyklętych, spoczywa w spokoju, wyjątkowo i szczęśliwie ma swój grób. Nasz "wyklęty" dowódca WiN walczył na Lubelszczyźnie, przetrwał wojnę i stalinowski terror z lat pięćdziesiątych, a jednak nikt w Oławie o nim nie słyszał. Służby PRL potrafiły skutecznie zamykać usta, ukrywać przeszłość i fałszować historię. Miał pozostać nieznany i zapomniany. Bez wątpienia spośród wszystkich weteranów i bohaterów, pochowanych na terenie naszego powiatu, jest żołnierzem niezłomnym o najwyższym stopniu wojskowym, a jego życie to niezwykły przykład długiej i ofiarnej służby dla niepodległej Rzeczypospolitej. "Orlis"
Nasz oławski niezłomny (wyklęty) to porucznik Klemens Panasiuk, używający pseudonimów "Żytosław" i "Orlis". Klemens Panasiuk (1903 - 1968), syn Mieczysława, urodzony 22 stycznia 1903 w Lubieniu, gmina Wyryki, powiat Włodawa, mieszkał w Załuczu, gmina Wola Wereszczyńska, powiat Włodawa. W latach dwudziestych ubiegłego wieku odbył dwuletnią służbę wojskową w 27. pułku ułanów im. Króla Stefana Batorego w Nieświeżu i uzyskał stopień plutonowego. 27. pułk (słynni ułani Radziwiłła) podlegał nowogródzkiej Brygadzie Kawalerii. Przed wybuchem II wojny światowej Klemens ukończył szkołę powszechną. W latach 30. był rolnikiem w swojej rodzinnej miejscowości. Zbudował tam dom, założył rodzinę i z żoną Marianną miał troje dzieci - Helenę, Gustawa i Józefa. Klemensa Panasiuka zmobilizowano ponownie do służby wojskowej w sierpniu 1939.
O Klemensie Panasiuku Przemysław Pawłowicz pisał już na naszych łamach wiele razy. Przypominamy najważniejsze informacje:
Po wkroczeniu armii sowieckiej do Polski, "Orlis" pozostał w konspiracji, nadal pełnił funkcję komendanta rejonu w Obwodzie AK-DSZ Włodawa, jednocześnie był dowódcą oddziału partyzanckiego, w lipcu 1946 został zastępcą komendanta Obwodu WiN (Zrzeszenie "Wolność i Niezawisłość"). To była nowa niepodległościowa organizacja podziemna, która - oprócz wielu innych - przejęła na siebie główny nurt walki o uratowanie polskiego podziemia i kraju. Na większości terenów Polski rok 1944 przyniósł zmianę okupanta. Po pokonaniu Niemców i ich sojuszników na terenach zajętych przez armię sowiecką natychmiast rozpoczynał się nowy terror. Znowu ruszyły transporty na Syberię, sowieci szybko wypełnili Polakami więzienia i byłe hitlerowskie obozy zagłady. Polskie podziemie zaczęło nową walkę, tym razem nie tylko z nowym okupantem, który przecież miał być sojusznikiem i aliantem. To była krwawa walka o przeżycie, o przetrwanie.
*Lubelszczyzna (rejon działania Panasiuka) była obszarem wyjątkowo bezwzględnych represji i terroru. Oddziały podległe "Orlisowi" były bardzo aktywne. 13 listopada 1944 w okolicach wsi Babsk oddział AK, dowodzony przez Józefa Struga "Ordona", zorganizował zasadzkę, w którą wpadła jadąca w celu kolejnych aresztowań grupa operacyjna Milicji Obywatelskiej z Wytyczna, wraz z tamtejszym komendantem wojennym Armii Czerwonej. Pod silnym ogniem broni maszynowej partyzantów zginęło 7 milicjantów i dowodzący nimi oficer sowiecki. Kolejną akcją podziemia było rozbicie posterunku MO w Wytycznie. Konspiratorzy z miejscowej placówki zameldowali Komendzie Obwodu o brutalnym zachowaniu milicjantów wobec ludności, w związku z czym porucznik "Orlis" podjął decyzję o ich rozbrojeniu. W biały dzień, 1 czerwca 1945, oddział z zaskoczenia opanował i rozbroił posterunek MO (zdobyto 3 automaty, kilka karabinów i pistolet). Akcja nabrała dużego rozgłosu w terenie, co spowodowało dość szybki napływ w szeregi oddziału ukrywających się w okolicy ludzi, m.in. pięciu dezerterów z Ludowego Wojska Polskiego. (...) Klemens Panasiuk jest również częścią dziejów jednej z najbardziej niezwykłych akcji polskiego podziemia po II wojnie światowej. 17 lipca 1946 na szosie Lublin - Włodawa w okolicy Marysina doszło do wydarzenia wyjątkowego w skali całego kraju. Połączone oddziały "Jastrzębia" (WiN) i "Boruty" (Narodowe Siły Zbrojne) przypadkowo zatrzymały samochód, którym podróżowała siostra urodzonego pod Lublinem Bolesława Bieruta, który od 1947 był prezydentem RP. Zofia Malewska, bo o niej mowa, jechała autem z mężem, synem i synową. Uwięzienie krewnych Bieruta spowodowało ostrą kontrakcję władz. W rejon zajęty przez oddziały podziemia skierowano silne jednostki Urzędu Bezpieczeństwa i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Uniknięto starcia zbrojnego. Z polecenia komendanta Obwodu Włodawa kpt. Z. Szumowskiego "Komara" (jego zastępcą był "Orlis") po dwóch dniach rodzinę Bieruta zwolniono. Kpt. "Komar" tak zapamiętał tamte dni: W połowie 1946 r. zgłosił się do mnie "Jastrząb" i zawiadomił, że ma w swoich rękach siostrę Bieruta i jej męża. Zasugerował, by zażądać od Bieruta wypuszczenia uwięzionych na Zamku Lubelskim akowców w zamian za uwolnienie tej pary. Moje stanowisko w tej kwestii było odmienne. Uważałem, że należy zwolnić rodzinę Bieruta bez stawiania żadnych warunków. W przeciwnym razie UB i milicja dokonają zmasowanej i bestialskiej pacyfikacji terenu, na której ucierpi jedynie ludność miejscowa. W rezultacie "Jastrząb" wypuścił zatrzymanych. Po tej akcji do powiatu włodawskiego wysłano kolejne oddziały operacyjne KBW i UB, które dokonały masowych aresztowań członków miejscowego podziemia. Zostali oni w większości przewiezieni do aresztu PUBP we Włodawie. (...) Wojenne i szczególnie powojenne losy "Orlisa" nie zostały dokładnie zbadane i opisane. Wobec szerokiej pacyfikacji Lubelszczyzny wielu żołnierzy niezłomnych i wyklętych postanowiło przerwać walkę. Niektórzy wyjechali na "Ziemie Odzyskane", inni potajemnie przedostali się na zachód, wielu zginęło w trakcie próby nielegalnego przekroczenia granicy państwa. Czasem zmieniali tożsamość, wielu skorzystało z namowy władz komunistycznej Polski i podjęło decyzję o ujawnieniu się - w zamian za wolność i deklarację, że nie podejmą dalszej walki. Nie wiemy, jakie były motywy porucznika Panasiuka. "Orlis" ujawnił się 22 kwietnia 1947 w Gdańsku, co wiemy z dokumentu archiwalnego o sygnaturze: "AIPN Gd, 00118/195 Wojewódzki Urząd spraw Wewnętrznych w Gdańsku, Oświadczenie z ujawnienia: Panasiuk Klemens, k. 8-13". Powodów takiej decyzji mogło być wiele. Trudno dzisiaj ustalić, jakie były najważniejsze. Pomimo decyzji o ujawnieniu, żonę "Orlisa" potraktowano surowo i bezwzględnie. Wyrzucono ją wraz z dziećmi z rodzinnego domu i nakazano osiedlić się na Warmii. Część rodziny mieszka tam do dzisiaj, ale żonie Mariannie udało się w 1963 roku odkupić swój własny dom (sic!) i powrócić w rodzinne strony. To kolejny przykład, że w ramach akcji "Wisła" przy okazji rozprawiano się z polskim podziemiem. Porucznik Panasiuk do swoich stron już nie powrócił.
Po latach znalazł się na terenie naszego powiatu - osiadł w Polwicy, położonej dzisiaj w gminie Domaniów. Być może było to wymuszone przez władze i uzależnione od losu najbliższych. Tego nie wiemy. Był lubianym człowiekiem, zdobył uznanie sąsiadów - również jako bardzo dobry weterynarz, W Polwicy założył nowy związek, jego córka obecnie tam mieszka, natomiast jej matka i partnerka Panasiuka zmarła w 2016 r. Życiorys Klemensa Panasiuka wymaga kolejnych badań, nie znamy wielu podstawowych dat, faktów, np. gdzie studiował po wojnie, w którym szpitalu zmarł i wielu innych. Z pozyskanych ostatnio informacji wynika, że zmarł w 1968 roku, we Wrocławiu, a przyczyną zgonu był nowotwór oka. (...) Klemens Panasiuk pozostał w Oławie niezauważony przez wiele lat. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w czasie listopadowego święta zmarłych 2015 roku spotkałem na cmentarzu Tomasza Rożniatowskiego, zawodowego żołnierza, który zwrócił uwagę na grób AK-owca. Obydwaj, pomimo zainteresowania przeszłością, nie znaliśmy losów porucznika Panasiuka. Pierwsze pobieżne sprawdzanie w internecie pokazało, kto spoczął w Oławie...
Napisz komentarz
Komentarze