Porządkowanie tego, co jest na cmentarzu, to jedno, ale mieszkańcy planują też uporządkować to wszystko w głowach, uświadamiając sobie i innym mieszkańcom, że na tym cmentarzu są konkretni byli mieszkańcy ich miejscowości.
- Chcemy zrobić wystawę upamiętniającą nagrobki - mówi Ewa Nosek, mieszkanka Grędziny. - Będą przetłumaczone na język polski, a niektóre z nich są naprawdę przepiękne. Już mamy część materiałów przetłumaczonych. W grędzińskiej świetlicy zrobimy wystawę zdjęć nagrobków z tymi tłumaczeniami. Myślę, że uda nam się to przy okazji rajdu rowerowego...
- ...który będzie pod koniec kwietnia - dopowiada stary/nowy sołtys Grędziny Łukasz Gnadkiewicz. - Będziemy jechać rowerami z Dębiny przez Gredzinę do miejscowości Smolno i w drodze powrotnej zajrzymy tutaj na cmentarz, a potem na wystawę, koniec rajdu zaplanowaliśmy przy ognisku. Mamy w planie także kolejny etap porządkowania cmentarza. To będzie zabezpieczanie tego wszystkiego, co udało się odkryć, wydobyć, żeby nic tego nie zginęło.
- Wydobyliśmy na przykład dużo numerów grobów, co pomoże nam odtworzyć przebieg alejek i kolejność miejsc pochówku poszczególnych osób - mówi Ewa Nosek. - To, co się da z tych kawałków, spróbujemy z powrotem skleić, zmontować, zabezpieczyć. Chcemy też odkryć fundamenty cmentarnej kapliczki, bo na razie dokopaliśmy się tylko do podłogi.
Po relacji z pierwszej akcji porządkowania gredzińskiego cmentarza, czyli parę tygodni temu, w internecie pojawiło się mnóstwo głosów poparcia. Były jednak też pojedyncze głosy zniechęcające do akcji, mówiące, że nie ma co porządkować cmentarza, bo jest niemiecki, czyli ci, którzy tu leżą, odpowiadają za wszelkie okropieństwa II wojny światowej, w tym za ludobójstwo.
- Widzieliśmy te komentarze - mówi sołtys Grędziny. - Ani razu nie pomyślałem, że robimy to dla kogoś, tylko zawsze robię z potrzeby serca. Wiedziałem, że jest tu ten stary cmentarz i w jakiś sposób trzeba go uszanować. Dlatego zaczęliśmy działać. W samej Grędzienie akcja spotkała się z pozytywnym odzewem, mamy dzisiaj kolejnych, którzy przyszli pomóc. Szczerze mówiąc akcja trochę przerosła moje oczekiwania, bo oddźwięk był naprawdę wielki. Pojawił się nawet o niej artykuł w gazecie niemieckiej. Miłe zaskoczenie, bo początkowo to miała być akcja tylko lokalna, a okazało się, że wyszła poza granice Grędziny.
- Jak napisała do mnie pewna Niemka z Budziszyna, posłańcami pokoju są ci, którzy budują mosty przyjaźni ponad podziałami religijnymi, politycznymi i narodowościowymi - mówi Ewa Nosek. - Myślę, że my do takich ludzi należymy. Co ciekawe, napisała do mnie, że skoro my porządkujemy poniemieckie cmentarze, to ona pójdzie do burmistrza Budziszyna i postara się uporządkować, zabezpieczyć tamtejszy obelisk związany z polską historią. To dowód na to, że w jakiś sposób dobro powraca...
Napisz komentarz
Komentarze