Dr Edyta Wincewicz z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej UPWr nie chce używać słowa plaga szczurów do sytuacji, jaką obserwujemy we Wrocławiu od kilku tygodni. Mówi, że gryzonie są po prostu bardziej widoczne. Częściej wychodzą ze swoich schronień, choćby dlatego, że zrobiło się cieplej. Mają też teraz swój okres godowy i zaczynają aktywnie poszukiwać partnerów. Ich większa ilość może się również wiązać z remontem ulicy Pomorskiej, gdzie niszczone są ich siedliska, więc się przeprowadzają, szukają nowych kryjówek. Naukowczyni UPWr nie ma jednak wątpliwości, że szczurów we Wrocławiu jest dużo, a powodów tego, jest kilka.
- Szczury są od nas uzależnione, potrzebują człowieka do życia. To my im dostarczamy jedzenie i schronienie. Póki ludzie nie zadbają o swoje otoczenie, nie zaczną używać koszy na śmieci prawidłowo, nie uporządkują starych sprzętów, piwnic itd., póki działania służb miejskich nie będą zintegrowane, nic się nie zmieni - wylicza dr Wincewicz.
Tłumaczy, że długość życia dzikich szczurów norweskich jest trudna do oszacowania. Maksymalna znana długowieczność w niewoli to 3 lata, na wolności prawdopodobnie mniej niż 18 miesięcy. Roczna śmiertelność szczurów śniadych żyjących na wolności wynosi 91–97%, przy czym większość żyje tylko rok. - Ale rozmnażanie szczura śniadego może zachodzić przez cały rok, z różnymi sezonowymi szczytami. Ciąża trwa od 21 do 29 dni, a wielkość miotu to średnio 8 młodych. Samice mogą wydać do pięciu miotów w ciągu roku, a są zdolne do rodzenia w wieku 3 miesięcy - mówi ekspertka.
Pytana o to, jak walczyć ze szczurami w mieście, podkreśla, że skuteczna metoda ograniczania populacji szczurów wymaga zintegrowania i zastosowania wielu technik oraz zaangażowania wielu podmiotów.
- Z tych powodów warto stosować jednocześnie: metody sanitarne; szczelność obiektów; metody bezpośredniego zwalczania szkodników w celu obniżenia liczebności populacji oraz metody oceny skuteczności tych zabiegów. Akcja deratyzacyjna zawsze powinna łączyć ze sobą wdrożenie dobrych praktyk sanitarnych, skutecznych środków zapobiegawczych i stosowanie trujących przynęt i samych pułapek. Poleganie wyłącznie na stosowaniu środków chemicznych nie gwarantuje eliminacji szczurzej populacji czy nawet jej ograniczenia, szczególnie, jeżeli nie będą to działania zintegrowane - podkreśla i dodaje, że wzrost liczebności gryzoni w bardzo dużej mierze zależy od dostępu zwierząt do pożywienia, schronienia i możliwości rozprzestrzeniania się. W momencie, kiedy te możliwości ograniczymy, szczury przestaną mieć możliwość rozmnażania się i zajmowania nowych terytoriów. Jeżeli środowisko jest odpowiednie, co stwarzają sami ludzie, wówczas mimo prowadzonych akcji deratyzacyjnych populacja gryzoni bardzo dynamicznie i szybko się odradza.
- Należy również uwzględnić, że każde miejsce, w którym należy zastosować akcję deratyzacji, musi być rozpoznane, ponieważ potrzebuje dedykowanego zestawu środków - mówi.
Zasady deratyzacji powinny być następujące:
- Akcja musi odbywać się jednocześnie na dużych i wzajemnie połączonych obszarach.
- Kontrola szczurów musi odbywać się jednocześnie na wszystkich powierzchniach pomieszczeń i w odpowiedniej kanalizacji.
- W przynętach należy stosować wyłącznie wysoce skuteczne i akceptowalne dla środowiska substancje, które są atrakcyjne dla dzikich szczurów.
- Stosować odpowiednie techniki, które nie są szkodliwe dla środowiska.
Dr Edyta Wincewicz przypomina, że przykładem skutecznego ograniczenia liczby szczurów jest Budapeszt, gdzie na początku lat siedemdziesiątych wdrożono program, który polegał na podawaniu szczurom antykoagulantów (substancja, która zapobiega krzepnięciu krwi i w efekcie doprowadza do śmierci).
- Budapeszt nie był jedynym miastem gdzie zastosowano te metodę, ale tam działania były skoordynowane, prowadzono je na wielką skalę i powtarzano przez lata, a samo wyłożenie trutki poprzedzono dwuletnim badaniem na skutego którego miasto podzielono na strefy i zbadano wielkość populacji szczurów w każdej z nich – opowiada naukowczyni. Dodaje, że w ostatnim czasie pojawiają się doniesienia, że szczury do stolicy Węgier „wróciły”, ale nie ma wątpliwości, że to tam przeprowadzono najlepszy długoterminowy projekt zwalczania gryzoni na świecie.
Napisz komentarz
Komentarze