Jacek Mikołajczyk to lokalny człowiek instytucja. Czy gwiazda w dębińskiej alei zmieni cokolwiek w dotychczasowej działalności społecznika, bo tak jest nazwany w napisie na gwieździe.
- Jako Jacek Mikołajczyk osobiście czuję się tym wszystkim zaszczycony, satysfakcja olbrzymia, bo nagle ta nasza aleja, która miała być tylko w zamyśle pierwotnym dla ludzi kultury, zaczyna się robić aleją dla ludzi w jakiś sposób zasłużonych, bo jest tu przecież i profesor Miodek, i kolarz Ryszard Szurkowski, sportowiec Zdzisław Wrona, trener kolarski Zygmunt Walczak...
Niezłe towarzystwo. Jak się czuje wśród takich sław Jacek Mikołajczyk?
- Jeszcze się nie zdążyłem z tym oswoić, ale bardzo się cieszę, że moje wnuki i dzieci dzisiaj mi towarzyszą. A czy bym coś zmieniał? Od kilkunastu lat cały czas zajmuję się tym samym i dopóki będą przychodzili ludzie, dopóki będzie zapotrzebowanie na to, co robię, będą rajdy, będzie wszelka inna działalność, która daje ludziom zadowolenie... Bo i mnie to daje zadowolenie.
Co ciekawe, w tym roku nie było problemów ze sponsorem gwiazdy, bo uczestnicy rajdu skrzyknęli się miedzy sobą i zrzutka spokojnie wystarczyła na wszystko. To chyba pierwszy taki przypadek w historii dębińskiej alei, a także dodatkowy powód do satysfakcji, że ludzie tak doceniają społecznika.
ZDJĘCIA z dzisiejszej uroczystości w galerii pod tekstem.
*
A oto fragmenty laudacji, którą podczas dzisiejszej uroczystości odczytywał m.in sołtys Dębiny Szczepan Szafran:
Jacek Mikołajczyk jest znanym działaczem społecznym. Jego życie toczy się wokół kolei, gdzie pracuje, rozległych zainteresowań i działalności społecznej.
Skąd u Jacka taka chęć działania? Mówi, że dostrzega potrzeby ludzi i stara się wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom. Pochodzi z rodziny kolejarskiej, jego ojciec był kolejarzem od 1945 roku aż do emerytury. On sam pracuje w tej branży od 1982 roku, choć ma dwa zawody związane z górnictwem. Wymyślił „Słowianina”, organizuje rajdy rowerowe, odkrywa lokalną historię. Wciąż mu jednak mało!
Może nie wszyscy wiedzą, ale warto, aby się dowiedzieli, że Jacek nie tylko wymyślił nazwę dla pięknego dębu z Dębiny, ale uczynił go obiektem dumy oraz symbolem gminy Jelcz-Laskowice.
Aby opowiedzieć jak doszło do odkrycia i wypromowania „Słowianina”, sięgamy do dzieciństwa: W 1968 roku wybrałem się z mamą na spacer. Przez łąki doszliśmy do dębu. Wtedy zobaczyłem go po raz pierwszy, zafascynował mnie. Jak rozmawiałem z ludźmi, mało kto o nim wiedział. Od samego początku był dla mnie cudem natury. To zostało w głowie. Gdy w późniejszych latach jeździłem ze swoimi dziećmi rowerami w stronę dębińskiego lasu, robiliśmy zdjęcia pod dębem. Poczułem potrzebę, aby sprawę dęba nagłośnić. Mamy w naszej gminie dużo drzew, spełniających warunki, aby ustanowić je pomnikami przyrody. To praca na przyszłość, mam różne pomysły. W moim życiu jest tak dużo pracy społecznej, że nie mogę wszystkiego zrobić, choć bardzo chcę. Są rzeczy, które muszą poczekać i …czekają. Wierzę jednak, że niebawem da się uczynić więcej.
Historia sukcesu „Słowianina”, Drzewa Roku 2014 w Polsce i 4. w konkursie Europejskie Drzewo Roku 2015, zaczyna się od aktywności Jacka Mikołajczyka jako radnego. Niektórzy się śmiali, że drzewo, że przecież to polityka… Ale on się uparł. Bo tak już ma, że gdy czuje w sercu, że coś ma sens, angażuje się na całego. To także zgodne z jego zasadą, że albo robić coś dobrze, albo w ogóle nie robić. Szedł jak burza, bo był przekonany, że mieszkańcom należy się wiedza o czymś cennym, co mają w zasięgu ręki, w zasięgu kilkunastu minut jazdy rowerem. Uważał i nadal uważa, że w najbliższej okolicy jest dużo ciekawych zjawisk przyrodniczych i obiektów historycznych, które trzeba pokazywać, co czyni. Stąd pomysł na rajdy rowerowe. Wycieczki niezwyczajne, z dokładnie opracowaną i przemyślaną trasą, oprawą graficzną, pamiątkowymi znaczkami. Jacek chciał wyjść naprzeciw ludziom, którzy lubią taką formę spędzania wolnego czasu, a przy okazji dać im coś więcej. Wiedzę o lokalnej historii, o tym, co wspólne. Opracowując mapki wyjazdów, zaznaczał ciekawe obiekty. Nie mogło zabraknąć dębu, dla którego wymyślił, podpowiedzianą przez serce nazwę, „Słowianin”. Wysłał zgłoszenie do konkursu – Drzewo Roku. Rozpoczął kampanię promocyjną. Organizował kolejne wycieczki, a dębem zainteresowali się strażacy z Dębiny, miejscowe koło gospodyń wiejskich oraz osoby indywidualne. Teren wokół został uprzątnięty. Namówił profesora Miodka, aby stał się ambasadorem „Słowianina”. Na pamiątkę profesor otrzymał swoją gwiazdę w tutejszej Alei Gwiazd. Słowianin stał się popularny. Pan Eugeniusz Chorostecki z Oławy napisał dwa wiersze o Słowianinie i dwa o Matczynej Lipie. Odbyły się konkursy rysunkowe i poetyckie.
Jacek jest też członkiem Strzeleckiego Bractwa Kurkowego Grodu Jelcz-Laskowice. Pełni w nim funkcję sekretarza, pociąga go historia, wspaniali ludzie, miejsce, w którym znajduje się strzelnica oraz możliwość realizacji pasji strzeleckiej. Jest też prezesem miejscowych struktur Ligii Obrony Kraju. Wiele lat był działaczem PCK oraz honorowym krwiodawcą - oddał honorowo ponad 62 litry krwi, za co w roku 2000 otrzymał najwyższe odznaczenie PCK – „Kryształowe Serce”. W roku 2018, w Kolegiacie Świętej Anny w Krakowie, z rąk Biskupa Gliwickiego, Jego Ekscelencji Jana Kopca, została mu udzielona Inwestytura Rycerskiego Orderu Świętego Jana Kantego. Wraz z tym odznaczeniem Jacek Mikołajczyk otrzymał tytuł Rycerski z prawem posługiwania się herbem Srebrny Kur. Wszystkie odznaczenia z dumą nosi na mundurze brackim.
Jacek cieszy się wszystkim, co dzieje się wokół Słowianina. Odbywa się pod nim symboliczne zakończenie sezonu rowerowego oraz wiele innych imprez. W ubiegłym roku z inicjatywy Jacka, pod Słowianinem została odprawiona msza święta z udziałem zwierząt. W zamyśle mamy, aby msza taka, stała się wydarzeniem cyklicznym, organizowanym w porozumieniu z innymi zainteresowanymi podmiotami.
„Matczyna Lipa”, rosnąca na najwyższym wzniesieniu w mieście, gdzie mieści się strzelnica bracka, to kolejne drzewo, które zachwyciło Jacka. To wzięło się z pasji do historii lokalnej. Pasjonuje go też kartografia, uwielbia dawne mapy. I na takiej mapie Księstwa Wrocławskiego, zobaczył wzniesienie - Matczyną Górę. Skoro jest Matczyna Góra, to drzewo - „Matczyna Lipa”! Opisane miejsce jest szczególnie urokliwe. Dla podkreślenia jego walorów rekreacyjnych i usytuowania strzelnicy, teren ten został nazwany Parkiem Strzeleckim – Matczyna Góra.
- Gdy zobaczyłem tę mapę, z zaznaczonymi wszystkimi stawami, obiektami i gdy odnalazłem je w lasach, serce podpowiedziało mi, że trzeba to ludziom pokazać! mówi Mikołajczyk. - Matczyna Góra to nazwa z połowy XIX wieku, co doskonale koresponduje z polskością zachowaną na tym terenie. Stąd nazwa dębu „Słowianin”, bo ma to swoje historyczne uzasadnienie.
Od Jacka emanuje nie tylko pasja, ale także pozytywne nastawienie do ludzi. Wszystko co robi, jego niesamowite społeczne zaangażowanie, biorą się właśnie z tego. Chce dzielić się z tym, co ma - wiedzą, entuzjazmem i swoją miłością do miejsca, w którym żyje.
Napisz komentarz
Komentarze