- Jak długo ciągnąłeś program "Absurdy Drogowe" w TVN Turbo?
- Program nie jest już nagrywany od około trzech lat a przy jego realizacji spędziliśmy bodajże sześć bardzo dobrych lat. Na castingu byliśmy w 2014 roku, czyli to już blisko dekadę temu. Zrobiliśmy 13 sezonów Absurdów, po 8 odcinków w sezonie, a w każdym odcinku średnio pokazywaliśmy 12 absurdów. Sporo tego, ale to był bardzo dobry czas.
- Czy robiliście kiedyś odcinek z oławskim absurdami drogowymi?
- To jest najczęściej pojawiające się pytanie dotyczące całej mojej historii pracy w telewizji. Bardzo trudno jest mi na nie odpowiedzieć ponieważ nagraliśmy ponad 1200 Absurdów, więc zwykle nie jestem w stanie podać precyzyjnie, o co chodziło w przypadku konkretnej miejscowości. To troszeczkę tak, jak z zespołami Lady Punk czy Perfect w trasie - w pewnym momencie nawet nie wiesz, gdzie jesteś. Jak myśmy wyjeżdżali na Absurdy, to taka trasa trwała na przykład 10 dni, a w tracie jednego odwiedzaliśmy 8-10 miejscowości, co w sumie daje około 100 miejsc, gdzie byliśmy, więc naprawdę już w okolicach 5-6 dnia nie masz pojęcia, gdzie nocowałeś wczoraj, a gdzie będziesz jutro. Wszystko się miesza do tego stopnia, że nie wiesz czy dany absurd był nagrywany w Oławie, Poznaniu czy może w Białymstoku. Ale na pewno coś w Oławie kręciliśmy. O, mam w telefonie informację, że chodziło o jakieś zagrodzone schodki osiedlowe.
- A pamiętasz z tych wszystkich programów najbardziej absurdalny absurd ze wszystkich?
- Chciałbym odpowiedzieć prosto, ale nie da się. Jest kilka kategorii absurdów i w każdej są takie bardzo absurdalne absurdy. Są absurdy pt. "Skok na kasę", gdy np. jakaś ławeczka złożona z czterech prętów kosztuje 100 tys. zł. Są absurdy wynikające z przepisów. Gdy nagrywaliśmy Absurdy, był taki przepis unijny, że jeżeli UE dotowała inwestycję, to przez 5 lat po oddaniu jej do użytku, nie można było niczego zmienić. W związku z tym budowano ronda z tymi wypustkami, które miały kiedyś stanowić odnogi dróg, ale w trakcie tych 5 lat zmienił się plan, więc tych dróg już nie zbudowali. Do dzisiaj mamy sporo takich rond, z których wyjazdy nigdzie nie prowadzą i już nie poprowadzą. Ale taki największy absurd chyba dotyczył wiaduktu czy mostu drewnianego, który po zainwestowaniu w niego dziesiątek milionów złotych przez 2 miesiące był otwarty, a potem półtora roku zamknięty i remontowany, następnie 2 miesiące otwarty i znów remont. I tak przez 10 lat. Gdy przyjechaliśmy, aby go nagrać, właśnie miał być otwarty, ale... był. zamknięty. Finalnie chyba miał być rozebrany i bodajże wykonany na nowo w wersji betonowej. To są tego typu absurdalne absurdy. Co ciekawe, bardzo często spotykaliśmy się z zarzutami, że Absurdy realnie niczego nie zmieniają w życiu. Czasem jednak przez kilkanaście lat ludzie wnioskowali o jakąś zmianę znaków, a wystarczyło, abyśmy wykonali jeden telefon i była reakcja. Bywało, że dzwoniłem w poniedziałek do jakiegoś urzędu, zdjęcia mieliśmy w czwartek i zdarzało się, że w tzw. międzyczasie dało się coś naprawić. W tych drobniejszych absurdach bardzo często dało się coś poprawić czy naprawić.
- Od jakiegoś czasu współpracujesz z Muzeum Motoryzacji Wena w Oławie prowadząc kanał na YouTube. Kiedy ruszyliście?
- W styczniu 2023 roku, ale najpierw była taka rozbiegówka, żeby wszystko się zapięło, aby odcinki były regularnie. Trzeba było się przygotować. Niedawno, bo w połowie maja przekroczyliśmy liczbę 10 tys. subskrypcji i mamy oczywiście nadzieje na więcej.
- Czy prowadzenie tego kanału to jedyne Twoje pole współpracy z Weną?
- Działalność Muzeum, gdy już będzie otwarte, ma być na tyle szeroka, że z pewnością coś tam się znajdzie. Mam nadzieję, że ta współpraca wyjdzie poza kanał youtubowy, bo generalnie i sama idea muzeum, i idea Rajdu Koguta, są dla mnie ciekawe, intrygujące i chciałbym w nich uczestniczyć.
- Czy przez te 5 miesięcy na YouTube coś się zaszokowało, zdziwiło, jakieś nietypowe reakcje?
- Wcześniej pracowałem w TVN Turbo, zatem wszystko co robiłem i robię ma wspólny mianownik - "motoryzacja". Dla mnie absolutnie ciekawe jest to, jak ludzie, którzy mają jedną pasję, potrafią się ze sobą kontaktować, potrafią mile spędzać czas. Niesamowite, że ktoś, kogo poznałeś kilka lat temu przypadkowo podczas realizacji Absurdów Drogowych, a teraz go widzisz w Oławie, bo przyjechał zobaczyć eksponaty, dzięki temu, że mamy wspólną pasję to od razu łapiemy dobry kontakt. Ta interakcja miedzy ludźmi jest głęboko zakorzeniona. Dzięki wspólnej pasji spotykamy się ponownie, mamy tematy do rozmów. Jeżeli chodzi o odbiór kanału generalnie jest pozytywny. Jest mnóstwo osób związanych z muzeum, które mu kibicują i czekają, aż ono się wybuduje. Oczywiście świat internetu jest dziś tak zbudowany, że i u nas pojawia się hejt. Zdarzają się nieprzyjemne komentarza, ale staramy się tym nie przejmować. Natomiast jeżeli pojawia się konstruktywna krytyka to wyciągam z niej wnioski i dzięki niej możemy stworzyć w internecie miejsce jeszcze bardziej przyjazne dla naszych motoryzacyjnych przyjaciół.
- Rozumiem, że teraz teraz kanał jest rodzajem nakręcania zainteresowania Muzeum, które wkrótce ma być otwarte. A czym ma być ten kanał docelowo, gdy już wszystko będzie działało?
- Teraz kanał się rozpędza i za cel ma rozpropagowanie Muzeum wtedy, kiedy ono nie jest jeszcze otwarte, natomiast gdy Muzeum powstanie, kanał będzie miał znacznie szersze spektrum działania. Będziemy wtedy prezentować odcinki codziennie, choćby z życia muzeum, będą prezentacje eksponatów, będą rożnego rodzaju serie na tym kanale... Warto wiedzieć, że jeżeli odcinek na YouTube trwa 12 minut, to nagrywa się go o wiele, wiele dłużej. A jeszcze dłużej się to wszystko montuje, więc przygotowanie jednego odcinka to jest dobry dzień roboty. Ale pracy nam nie zabraknie. Muzeum to jest ogromna inicjatywa. Prawdopodobnie będzie to największe muzeum w Polsce, bo to 5,5 tys. metrów kwadratowych, wliczając antresole może to być nawet 6,5 tyś metrów kwadratowych, około 300 wystawionych eksponatów, a cała kolekcja liczy ich około 500. Będzie więc rotacja. Jak ludzie będą przychodzili, zawsze będzie coś nowego. Przez kanał na YouTube będziemy ich o tym informować. O tym, co aktualnie będą mogli zobaczyć. Chcemy stworzyć też serię odcinków z wywiadami, na przykład gdy przyjedzie do nas znany i lubiany aktor, zapytamy go o motoryzację, o wspomnienia. Przecież w naszym Muzeum są samochody, które były obecne w dzieciństwie każdego z nas. Wyobrażam sobie taką sytuację, że osoba powszechnie znana i lubiana opowiada, jak to maluchem jechała na wakacje do Bułgarii czy do Ustki itp.
- W ilu subskrybentów, czyli inaczej obserwujących, mierzyliście z Tomkiem Jurczakiem, gdy kanał powstawał?
- Oczywiście chcemy aby było ich jak najwięcej. Dzięki naszym widzom kanał Muzeum Motoryzacji w Oławie ma już 10 000 subskrypcji co było naszym pierwszym marzeniem.
- No i już tyle macie. Co dalej?
- Z Tomkiem mam bardzo dobre zrozumienie. Jest to wyjątkowy człowiek, o czym z pewnością wszyscy uczestnicy Rajdu Koguta przynajmniej raz w roku mogą się przekonać, gdy go poznają osobiście. Przy tworzeniu kanału mam wolną rękę natomiast jego finalny kształt to efekt pracy wielu osób. Jest w to oczywiście zaangażowany Tomek, ale mam też wyjątkowego operatora kamery - Henryka. Do tego dochodzi Paweł i Darek, czyli mechanicy, na co dzień pracujący przy muzealnych eksponatach. Jest też oczywiście człowiek orkiestra, ulubieniec publiczności - zawsze uśmiechnięty Minister Leszek. Rosnąca liczba subskrybentów to dla nas sygnał, że tworzone przez nas treści się Wam podobają. I jeżeli mamy tak pozytywny odbiór, za co serdecznie dziękuję, to mamy jeszcze większą energię do tworzenia ciekawego kontentu zbudowanego wokół prawdziwej motoryzacji. Jeżeli chodzi o liczbę subskrypcji, to każda kolejna daje nam tyle samo radości. Mamy takie prywatne archiwum, w którym dokumentujemy zrzutami ekranu kolejne poziomy - 5000, 7000 czy właśnie ostatnio 10 000 subskrypcji. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i chcemy, aby ta wartość była coraz większa.
- Czy poznałeś już wszystkie eksponatu muzealne i czy masz wśród nich jakiś twój ulubiony?
- Wszystkich jeszcze nie poznałem, ponieważ są schowane w kilku halach i nawet gdybym w nich był, to są tak gęsto upchane eksponatami, że nie sposób ich lepiej poznać. Natomiast auto, które najbardziej mnie ciekawiło, już poznałem. Miałem nawet okazję się nim przejechać. To jest BMW Z8, taki roadster z końcówki lat 90. Samochód jest dla mnie wyjątkowy, bo raz w życiu byłem na międzynarodowych targach samochodowych we Frankfurcie i akurat była premiera tego samochodu. Dla mnie jako wtedy małego chłopaka, kilkunastoletniego, to było duże wydarzenie. Zresztą teraz, dla chłopaka trzydziestokilkuletniego, było to wydarzenie jeszcze większe, że moglem się tym autem przejechać, bliżej z nim poobcować. Mam do niego wyjątkowy sentyment, niemal osobisty stosunek. Gdy go prowadziłem, przez chwilę znów poczułem się jak trzynastolatek. Mnie w ogóle najbardziej w motoryzacji interesuje jazda. Nie cel podróży jest ważny, a sama podróż, sama droga jest ciekawa. To jest idea, która wspiera także Rajd Koguta, bo wszyscy cieszymy się już na starcie. Owszem, meta w jakiś sposób też jest ważna, bo będą atrakcje, ale liczy się przygoda związana z drogą.
- Gdy widzisz auto, to co dla ciebie jest ważniejsze? To, że ono jest technicznie nietypowe, bo śrubka jest nie po tej stronie co zwykle albo ma wyjątkowe światła? Czy ważniejsza jest historia człowieka, który tym autem jeździ, który je odbudował? Jakbyś to zważył?
- To jest pytanie z gatunku tych, na które nie ma dobrej odpowiedzi, bo każde auto to jest indywidualna historia. Jeżeli chodzi o mnie i o takie auto do użytku codziennego, które możemy kupić sobie w salonie, to mi się z wiekiem zmieniło. Kiedyś wydawało mi się, że wyłącznie auta sportowe. Z wiekiem okazuje się, że jednak auta bardziej wygodne, bo są przyjemniejsze. Natomiast generalnie, jeżeli chodzi o motoryzację, to tym, co mnie interesuje, co kręci, jest wolność za kierownicą. To jest zawsze intrygujące i tutaj nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czy jedziemy autem za 200 zł, za 200 tys. zł czy za 2 mln złotych. Wspólny mianownik ich wszystkich to niezależność - gdzieś jedziemy, jesteśmy wolni, stanowimy sami o sobie i to jest ta część motoryzacji, która mnie najbardziej kręci. Oczywiście to jest wszystko potęgowane wysoką mocą czy dźwiękiem silnika, ale sama istota zawiera się w tym, że za kierownicą mamy po prostu wolność.
Napisz komentarz
Komentarze