O trudnej sytuacji finansowej oławskiego szpitala piszemy od kilku tygodni. Ostatnio szpital i Starostwo Powiatowe w Oławie starały się o zwiększenie kredytu o ponad 1 mln zł w Banku Gospodarstwa Krajowego. Taki kredyt jest konieczny, by szpital mógł dalej funkcjonować i wypłacać wynagrodzenia pracownikom. By uzyskać kredyt, radni powiatowi mimo zastrzeżeń przyjęli na sesji nadzwyczajnej program naprawczy przygotowany przez dyrekcję szpitala, a starostwo zapewniało zabezpieczenie kredytu w postaci czterech działek.
Na sesji Rady Powiatu 30 listopada w sprawozdaniu z pracy Zarządu między sesjami starosta Mirosław Kulesza poinformował, że 20 listopada otrzymał od zastępcy dyrektora szpitala mail z informacją, że wsparcie Powiatu Oławskiego w Banku Gospodarstwa Krajowego oceniono jako niewystarczające.
- Z informacji ZOZ wynikało również, że organ założycielski nie pokrył nawet częściowo straty szpitala - mówił starosta. - Mając taką informację pani starosta Bożena Polakowska zadzwoniła w mojej obecności do BGK. Z tej rozmowy wynikało, że przyczyn nieudzielenia szpitalowi kredytu było więcej niż te, które podała w mailu zastępca dyrektora szpitala. Poprosiliśmy więc bank o wyjaśniania na piśmie, ale dopóki nie będziemy mieli tej pisemnej informacji, nie chcemy mówić o szczegółach (z dalszej dyskusji na sesji wynikało, że jednym z powodów był program naprawczy przygotowany przez dyrekcję szpitala, który - jak powiedziała Bożena Polakowska - nie wnosi istotnych zmian w sytuacji szpitala - red.). W kolejnych dniach do starostwa wpłynęło kolejne pismo, tym razem od dyrektora szpitala, w którym prosi Zarząd o rozważanie innych form pomocy szpitalowi, to jest przedstawienie do zabezpieczenia innego majątku i częściowego pokrycia straty szpitala.
Roman Kaczor: - To skandal do potęgi n-tej!
Ponieważ BGK nie udzielił szpitalowi kredytu, starosta zwrócił się o kredyt dla szpitala do Banku Spółdzielczego w Oławie. Okazało się, że rozmowy w tej sprawie z bankiem prowadzi też dyrektor szpitala, ale - jak wyjaśnił dyrektor szpitala obecny na sesji - wniosku o kredyt jednak nie złożyli, ponieważ nie mieli takiej możliwości. Do dnia sesji nie było decyzji banku w tej sprawie. - Jaki będzie finał tego postępowania i decyzja banku nie wiadomo, więc... na tę chwilę problem jest dość poważny - podsumował Kulesza i dodał, że 21 listopada otrzymał z ZOZ w Oławie również inne pismo, mówiące o tym, że będzie korekta i rozliczenie planu finansowego za trzeci kwartał 2023 roku zgodnie z zaleceniem pokontrolnym NIK i korekta ta będzie przedstawiona do zaopiniowania na Radzie Społecznej.
Mówiąc to starosta nie krył zdziwienia, bo - jak powiedział - chociaż jest radnym powiatu od początku tej kadencji, do czasu otrzymania tego pisma nie wiedział, że w szpitalu odbywała się kontrola NIK i, co więcej, jest też wystąpienie pokontrolne, które wpłynęło do ZOZ w Oławie pod koniec października 2022 roku. Co ciekawe, z protokołów posiedzeń poprzedniego Zarządu Powiatu wynika, że pismo informujące o kontroli NIK w szpitalu wpłynęło do Zarządu 2 maja wraz z protokołem pokontrolnym. Z protokołów Zarządu powiatu wynika też, że 8 maja pismo dotyczące tej kontroli wysłano do członków Zarządu Powiatu, w celu zapoznania się z nim oraz do przewodniczącego Rady Społecznej ZOZ-u.
- Jestem radnym, ale nie przypominam sobie, aby Zarząd czy starosta informowali Radę o takim piśmie i dlatego to sprawdziłem - powiedział starosta. - W sprawozdaniu z działalności Zarządu Powiatu, które przedstawiane jest na sesji, nie było takiej informacji. W dokumentach ze spotkań zarządu jest też informacja, że ówczesny starosta poinformował członków Zarządu, by zapoznali się z tym protokołem pokontrolnym. Mam więc pytanie do członków byłego Zarządu - czy rzeczywiście byliście państwo informowani o kontroli NIK? Czy zapoznaliście się z wystąpieniem pokontrolnym, które moim zdaniem zawiera bardzo istotne sprawy, częściowo pokrywające się z wynikami audytu przeprowadzonego w szpitalu?
Jasko pierwsza odpowiedziała radna Wiesława Pohoriło. Stwierdziła, że w tym momencie nie pamięta i sprawdzi to w pismach, które otrzymywała. Na tę chwilę nie może jednak jednoznacznie powiedzieć, że tak było. Radny Władysław Czubak stwierdził, że jeżeli w protokole z posiedzenia Zarządu Powiatu taką informację przedstawiono, to znaczy, że tak było. Mariusz Olender dodał natomiast, że nie wszystkie pisma do niego docierały. Informował o tym zarówno przewodniczącego RP jak i radnych klubu PiS, do którego należy (w dalszej części sesji RP wrócił do tematu i powiedział, że jednak "nie miał informacji na ten temat" - red.)
Starosta Kulesza podkreślił, że ta sprawa jest ważna z kilku powodów - dlatego że radni nie byli informowani o kontroli, że w wystąpieniu pokontrolnym są istotne dla sprawy szpitala wnioski. Dodał, że sprawa jest świeża i będzie szczegółowo omawiana na kolejnym posiedzeniu zarządu. Nie jest wykluczone też, że odbędzie się "w tym temacie" kontrola. - Jestem zdziwiony tym, że my jako radni nie byliśmy informowani o takich sprawach i to jest problem - podsumował.
*
Informacja starosty wywołała dyskusję. Radny Krzysztof Skrzydłowski z PiS chciał wiedzieć, czy Tadeusz Kułakowski z Bezpartyjnych Samorządowców Ziemi Oławskiej (przewodniczący Rady Społecznej w czasie działalności poprzedniego Zarządu Powiatu - red.) był informowany o kontroli NIK i jej wynikach, a jeżeli "tak", to dlaczego Rada Powiatu nie została o tym poinformowana.
- Rada Społeczna nie miała pojęcia, że NIK kontrolował szpital i że był protokół pokontrolny - odpowiedział Tadeusz Kułakowski. - Ja zapoznałem się z tym materiałem w momencie, gdy wpłynął do nas audyt. Wcześniej Rada Społeczna nie miała takiej wiedzy i nigdy nie zajmowała się tym tematem. Jako przewodniczący RS też o tej kontroli NIK w szpitalu nie wiedziałem.
Radny Roman Kaczor z KO uznał, że to, o czym się właśnie dowiedzieli, "przekracza wszelkie norny uczciwości pracy poprzedniego starosty". - Z dzisiejszych informacji wynika, że nie wiedzieli Zarząd Powiatu, przewodniczący RS, Rada Powiatu - wyliczał. - To pokazuje, jaki był styl pracy starosty Brezdenia. Ukrywanie, zatajanie, nieprzekazywanie informacji. Raport NIK pokrywa się w części lub w całości z audytem wykonanym w szpitalu. Gdyby Rada Powiatu wiedziała o wynikach kontroli NIK, już wtedy podjęłaby działania, które doprowadziły do tego, że dzisiaj szpital nie byłby w tak trudnej sytuacji finansowej, w jakiej jest obecnie. To, czego dzisiaj się dowiedzieliśmy, to jest już skandal, skandal do potęgi n-tej!
W obronie byłego starosty Zdzisława Brezdenia, którego nie było na sesji RP 30 listopada, stanął radny Władysław Czubak. Nie zgodził się z taką oceną pracy starosty, jaką wyraził radny Kaczor.
- Jest to opinia niewłaściwa - powiedział. - Jeżeli istnieje protokół z posiedzenia Zarządu Powiatu z 8 maja, a w nim są takie zapisy, jak powiedział starosta, i ten protokół jest podpisany przez obecnych na posiedzeniu, to należy uznać, że taka informacja została przekazana. Przestrzegam też przed ocenianiem wniosków ujmowanych przez kontrolerów NIK, gdyż noszą one charakter życzeniowy. Jeżeli NIK w ciągu ostatnich lat objął kontrolami gro szpitali powiatowych i wyciągnął z tego istotny wniosek o tym, że procedury medyczne wykonywane przez szpitale powiatowe są źle wycenione, to w jaki sposób parlament czy rząd się tymi wnioskiem przejęły? W żaden. Absolutnie nic nie zrobiono w tym temacie. Więc cóż państwo chcecie zrobić jako radni powiatu? Jako Zarząd Powiatu? Nic nie zrobimy, bo nie mamy na to żadnego wpływu. Jeżeli raport NIK jest tak istotny, tak dramatyczny, a nie przejmuje się tym ani parlament, ani rząd, to cóż my mamy do powiedzenia?
Radny Kaczor ripostował, że nie może inaczej oceniać pracy poprzedniego starosty, bo przez jego postępowanie Rada nie miała wiedzy. Przypomniał sytuację, gdy wykonano kontrolę w sprawie mobbingu w Starostwie Powiatowym i wtedy, jak twierdzi, też wszystko zostało ukryte. - Radni też nie dostali do wglądu wyników tamtej kontroli, więc po co my tu jesteśmy? - pytał retorycznie Kaczor. - Jako atrapa? Nie, my jesteśmy po to, by zaradzać, jeżeli jest zła sytuacja w organach powiatowych i jeżeli starosta miał informacje, powinien przekazywać je Radzie, by radni mogli reagować, bo inaczej skończy się to tragicznie.
Szpital to sprawa nadrzędna - mówią radni
O tym, że nie może być tak, by starosta nie przekazywał informacji o kontroli radnym, mówił też radny Józef Hołyński z WS. Gdyby raport pokontrolny NIK był uzewnętrzniony grubo ponad rok temu, zmieniałby obraz obecnej sytuacji i Rada wcześniej zaczęłaby tę poważną debatę.
- Nie ma więc co bronić rzeczy, które są skandalem - stwierdził.
Napisz komentarz
Komentarze