Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 09:20
Reklama BMM
Reklama
News will be here

Oława moja miłość

Nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia ani też od drugiego. To coś zaiskrzyło w wieku w pełni dojrzałym. Nie jest takie jak miłość młodych ludzi, przepełniona namiętnością, gorąca, zmysłowa, niekiedy ślepa lub nieodwzajemniona. Moja miłość do Oławy to coś z pogranicza fascynacji, odnalezionego po latach piękna, umiłowania tego, co zostało niespodziewanie odkryte, a jest niepowtarzalne i nie będzie zapomniane
Oława moja miłość
Kolarze na trasie Wyścigu Pokoju, 3 etap Katowice-Wrocław, przejeżdżających przez Plac Zamkowy

Źródło: Zdjęcie autorstwa Michaliny Żydło, ze zbiorów Ryszarda Olejnika

Moje uczucie skierowane jest ku czemuś i komuś. Rodziło się wolno i w bólach. Nasze miasto opuściłem w roku 1958. W latach sześćdziesiątych minionego stulecia, gdy przyjeżdżałem na kolejne urlopy i szedłem od stacji na Zwierzyniec pokonując zwały gliny, piasku, niekiedy gruzów, omijając wszechobecne wykopy i pokonując błotne kałuże, myślałem: "jak dobrze, że te ruiny opuściłem". Brakowało mi wówczas wiary i nadziei, że to wszystko zmieni się, wypięknieje.

Mijały lata, długie lata, aż niespodziewanie zacząłem zauważać, że coś się zmienia, że z nieopierzonego brzydkiego kurczaka wyrasta piękny biały kogut, który piejąc wszem i wobec donośnie obwieszcza: "Oława jest cudowna i niepowtarzalna". Usłyszawszy ten głos, uświadomiłem sobie, że zawsze była piękna, bo te miejsca i Ci ludzie, których pokochałem, byli w Oławie od zawsze, tylko nie umiałem wyraziście Ich dostrzec. A zatem, co i kogo dostrzegłem w pełni urody, zalet i wartości? Nie będę pisał o zamku, ratuszu, kościołach, śluzie lub jazie. Chcę przywołać pamięć o miejscach mniej rzucających się w oczy i o ludziach, którzy po wielokroć przewijali się podświadomie w moich myślach i utrwalili w pamięci.

Rozpocznę od miejsc

Oławskim oknem na świat przez wiele lat był dworzec kolejowy. Linia Wrocław - Oława była pierwszym na obecnych ziemiach polskich odcinkiem kolei żelaznej uruchomionym 21 maja 1842 roku. Sympatia szczególna do tego miejsca jest wynikiem dziesiątków radosnych uniesień, które przepełniały i przepełniają mnie nadal, gdy po wielomiesięcznej nieobecności stawiam pierwsze kroki na oławskim peronie. To wówczas zaczynam czuć ducha i atmosferę Oławy. To oczywiście nie kurort, ale coś bardzo, bardzo bliskiego.

Podobnych uniesień i przeżyć doznawałem na oławskim stadionie. Ileż radości, czasem zawodu, ale zawsze emocji dostarczali piłkarze oławskich drużyn, tych odległych i tych bliższych: KS Oława, KS Marta, Gwardia, Związkowiec, Sparta, Stal, Olavia i wreszcie od 1961 roku Moto-Jelcz Oława. Byłem fanem wszystkich piłkarzy, a nazwiska lub ksywki niektórych pamiętam do tej pory. Pan Romcio - wieloletni bramkarz, pan Denefeld - napastnik, pan Siewior - obdarzony piorunującym uderzeniem, bracia bliźniacy "Kajku" i Marian, no i nieoceniony ksiądz Kośtykow. Piłkarska historia sięgnęła lat późniejszych niż opisywane. Gdy Moto-Jelcz Oława grał w II lidze, kilkakrotnie jego przeciwnikiem była Gwardia Warszawa. Byłem na każdym meczu tych drużyn w Warszawie przy ulicy Racławickiej i oczywiście kibicowałem oławianom.

Nie mogę nie przywołać kina "Odra". Ileż ciekawych filmów tam obejrzałem, m.in. jedne z pierwszych polskich powojennych produkcji: komedię "Skarb" i przejmujący dramat "Ostatni etap". "Odra" była właściwie jedynym, tuż powojennym, obleganym ośrodkiem kultury w Oławie. Nie mogę też nie darzyć szczególnym uczuciem tego miejsca, gdzie kiosk ze słodyczami i napojami prowadziła moja ukochana ciocia Rozalia, mama mojego ciotecznego brata Floriana, a wieloletnią kierowniczką kina była pani Kowalska, mama Halinki, mojej czarującej koleżanki z klasy.

Wiadomości Oławskie
Rozalia Karg - była pracownicę kiosku w kinie Odra na przełomie lat 40/50 (fot. ze zbioru autora)

Później nastąpiła przerwa w działalności kina, trwał długi remont. Po latach, w czasie X Zjazdu Absolwentów Liceum w 2015 roku, byłem znowu w "Odrze". Zostałem oczarowany jej wystrojem, wyposażeniem i atmosferą. Gdy przeglądam kolejne egzemplarze "Gazety Powiatowej" i czytam anonse "Odry", jestem pełen podziwu dla różnorodności repertuaru, przedsięwzięć i rangi odbywających się uroczystości oraz klasy artystów w niej występujących. I jak nie kochać "Odry"?

Miejsca wyżej wspominane zna i zapewne ceni każdy oławianin, ale są też takie, gdzie człowiek pojawia się rzadko. Do takich lubiłem chodzić. Jednym z nich był cypel u zbiegu Odry, kanału żeglugowego i Młynówki. Wybierałem się tam z książką, by w osamotnieniu, pośród szumu wody, a niekiedy warkotu płynących holowników cieszyć się przyrodą i chłonąć strony interesującej prozy. Zupełnie blisko, bo na drugim brzegu kanału było miejsce podobne, teren ogródków pracowniczych fabryki kleju, a w nim duże enklawy, gdzie ludzie rzadko się zjawiali. Były to liczne drzewa orzecha włoskiego i coś w rodzaju plantacji czerwonej porzeczki. Moim "rajem" była plantacja, wyszukiwałem spory krzew, kładłem się obok i słuchając muzyki przyrody - odgłosów ptactwa, brzęku owadów i szumu nieodległych drzew, objadałem się porzeczkami. Jakież to było uczucie? Błogość ciała i romantyzm duszy.

Wróćmy do codzienności

Siedząc z Rysiem Bronowskim w liceum w jednej ławce wyżłobiliśmy w jednej z desek tejże ławki spory otwór i utykaliśmy w nim zaoszczędzone banknoty. Gdy otwór był już zapełniony, ostrożnie wyjmowaliśmy "kasę" i szliśmy z nią do cukierni pana Krawczyńskiego, by kupić najlepsze według nas ciastka. To była nasza słodka tajemnica i "niebo w gębie". Uczucia do Oławy mają zatem także smak słodyczy.

Pod koniec mojego pobytu w Oławie modne stały się tzw. "piaski" - dzikie kąpielisko powstałe w wyniku wydobycia piasku i podpłynięcia wyrobisk wodami gruntowymi. To były nasze Baleary, Cyklady, Wyspy Kanaryjskie, Madera i Capri razem wzięte, a świat wokół był piękny, jak na kolorowych pocztówkach. Teraz Oława ma "Termy Jakuba" - doskonale, ale - jak mówi piosenka - "tamtych lat nie odda nikt".

 

Zima też była urocza za sprawą Młynówki. Niezbyt głęboka, wolno płynąca, bardzo szybko zamarzała. Byliśmy, ja i kilku kolegów, ostrożni, wchodziliśmy na lód,upewniwszy się, że ma przynajmniej 10 cm grubości, ale najczęściej miał około 30 cm. Lodowisko miało około 1 km długości i około 50 m szerokości. Sprzęt do ślizgania miałem kiepski, poniemieckie stare podrdzewiałe łyżwy, każda inna, przymocowane do służbowych drewniaków Ojca. Ale jaka była jazda? Szybkość, szum w uszach, wyprzedzanie kolegów, efektowny zwrot i jazda tyłem. Tamtego czasu i drewniaków z przykręcanymi łyżwami nie zamieniłbym na żadne panczeny w czasach obecnych.

Naprzeciwko wcześniej wspomnianej cukierni pana Krawczyńskiego znajdowała się przez długi czas jedyna w mieście księgarnia. Często do niej zachodziłem tylko po to, by przeczytać tytuły wyeksponowanych pozycji. Na kupno bardzo rzadko miałem pieniądze. Ale gdy nadchodził sierpień i w sprzedaży ukazywały się podręczniki szkolne, Mama zawsze dbała, bym miał ich komplet i zawsze nowe. Choć minęły lata i zamazały mi się twarze sprzedawczyń, to dobrze pamiętam ich przychylność, dobrą radę i chęć pomocy. Tu miała miejsce "symbioza" - miłość do ludzi i książek.

Na Placu Starozamkowym pamiętam dwa sklepy. Pierwszy - mięsno-wędliniarski, ciągle oblegany przez tłum, i drugi - obuwniczy pana Ducha, z eleganckim obuwiem na wystawie. Gdy byłem w pobliżu, zawsze szedłem je obejrzeć. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych modne były wśród panów, jeśli dobrze pamiętam nazwę, tzw. tyrolki. Charakteryzowały się tym, że między podeszwą a częścią wierzchnią przebiegał czerwony otok obszyty podwójną warstwą grubych nici. Jak ja marzyłem o tych butach! O dziwo, marzenie spełniło się. Na przełomie lat 1957/58 przez kilka miesięcy pracowałem, zarobiłem trochę pieniędzy i zamówiłem takie buty u pana Plizgi, szewca na Zwierzyńcu. Byłem dumny w dwójnasób: z eleganckich moim zdaniem butów, a przede wszystkim z tego, że sam na nie zapracowałem. Sklep pana Ducha ciągle istnieje i choć zmienił właścicieli, jest kolejnym elementem urody Oławy. Tejże urody i wdzięku dodają mu właśnie nowi właściciele - państwo Stanisława i Zbigniew Skórscy. Pan Zbigniew jest spokrewniony z rodziną państwa Duchów. Nie ośmielając się nikomu liczyć lat, firma ma ich już ponad 70. Aż prosi się życzyć jej co najmniej tyleż kolejnych.

Tym, czym dla warszawiaków są Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście, a dla zakopiańczyków Krupówki, dla mnie w Oławie była ulica Krótka. Autentycznie krótka, w dodatku po jednej stronie same gruzy, a po drugiej tylko dwie kamienice. W jednej z nich mieszkała moja ukochana Babcia Rozalia - ciepła, serdeczna i bardzo kochająca swoje wnuczęta, a było ich niemało. W okresie późniejszym w kamienicy obok zamieszkała moja wychowawczyni z liceum - pani profesor Sajkiewicz. Głęboki sentyment do Krótkiej jest więc uzasadniony.

Wszystkie wymienione miejsca, obiekty, budowle tkwią na stałe w mojej pamięci, mam do nich szczególny sentyment i szacunek, ale oczywiście nie przesłaniają one ludzi. Jest ich mnóstwo i darzę ich bardzo serdecznym uczuciem. Zaliczają się do nich: moja rodzina, Jagodzińscy, Kargowie, Maśnikowie i Stempinowie, moi nauczyciele ze szkoły podstawowej i liceum oraz koledzy i rówieśnicy. Są też inne osoby, z którymi zetknął mnie los, a których bardzo cenię, szanuję, jestem im wdzięczny i mam dla nich stałe miejsce w moim sercu.

Pani Halecka i pan dr Bienias. To oni na tyle skutecznie udzielali mi pomocy medycznej, że wryli się trwale w moją pamięć. W IX lub X klasie liceum podczas gry w koszykówkę na zajęciach z wf padając uderzyłem twarzą w grzejnik. Mój nos znalazł się wewnątrz czaszki. Pierwszej pomocy udzieliła mi pani Halecka, wówczas opiekunka szkolnego koła PCK, to również ona wezwała karetkę. Oczywiście niezbędny był zabieg chirurgiczny. Przeprowadził go dr Bienias, ówczesny dyrektor szpitala. Po trzech dniach pokazywał mnie studentom wyjaśniając, jak od nowa kształtował mój nos. Nie omieszkał dodać, że po zabiegu jest ładniejszy niż poprzednio.

Drugim lekarzem, którego uwielbiałem, był szkolny stomatolog dr Niemkiewicz. Dopadła mnie próchnica i jeden ząb był do usunięcia. Byłem przerażony. Przed ekstrakcją bąknąłem panu doktorowi, żeby robił to szybko. No i się zaczęło - musiałem wysłuchać długiego wykładu, że taki smarkacz jak ja nie będzie mu mówił, jak ma usuwać zęby. Ale... zrobił to szybko i prawie bezboleśnie. Kolejne wizyty już mnie nie przerażały, wręcz podziwiałem, jak w skoordynowany sposób doktor operował wiertłem w ustach, jednocześnie nogą naciskając pedał wiertarki. No i jak nie kochać Oławy tamtych lat? Gdzie teraz w szkole znajdziecie stomatologa?

Autorytetem dla mnie i innych uczniów Szkoły nr 3 był Stanisław Sokołowski, dojeżdżający z centrum Oławy szef naszej drużyny harcerskiej. Sprzętu nie mieliśmy żadnego. Bazę działania stanowiły pomysły pana Stanisława, a miał ich wiele. Bardzo lubiłem organizowane przez niego ogniska i podchody. Każda odnaleziona na ziemi czy na drzewie strzałka lub list z poleceniem dawały ogromną radość. Podobnie było z grą w "dwa ognie". Jakże żałuję, że z wiadomych przyczyn drużyna istniała tak krótko. Pamięć o druhu Stanisławie trwa o wiele dłużej.

Również krótko i z tych samych powodów miały miejsce lekcje religii w "trójce". Przyjeżdżał na rowerze i prowadził je młody ksiądz Komendera. Bardzo lubiłem jego lekcje, bo nie było to przysłowiowe "klepanie" pacierzy, ale rozmowa o sprawach ważnych w życiu.

Jednej rzeczy mocno wymagał, starannego prowadzenia zeszytu. Starałem się sprostać temu wymaganiu i zostało to docenione przez naszego katechetę. Wstawił mi do tegoż zeszytu "celująco", choć wówczas takiej oceny nie było. I to jest jedyna ocena celująca, jaką dostałem w swojej dość długiej, bo trwającej 18 lat, edukacji. I znów, czyż Oława nie jest warta uczucia?

Wyjątkowo bliskimi mi osobami, bowiem mundurowymi i kresowianami, byli dwaj oławscy doręczyciele, panowie Władysław Samsonowicz i Joachim Olejnik. Ten pierwszy doręczał przesyłki mieszkańcom Zwierzyńca. Co tydzień w czwartek czekałem na niego niecierpliwie, bo w tym dniu przynosił mi kolejny numer tygodnika "Sportowiec". Gdy czasem egzemplarz nie dotarł na czas, pan Władysław sumitował się, jak gdyby była to jego wina, a przecież nie była. Od kiedy pamiętam, aż do mojego wyjazdu z Oławy tylko on obsługiwał nasz rejon.

Pan Joachim pracował zaś w samym centrum Oławy. Prawie codziennie bywał z przesyłkami w liceum. Znała go i ceniła cała Oława, bo pan Joachim to był doręczyciel-mistrz. Doręczanie przesyłki to była ceremonia. Najpierw uśmiech i szarmancki ukłon, potem kurtuazyjna rozmowa, przekazanie korespondencji i serdeczne pożegnanie z życzeniami rychłego zobaczenia i dobrych wiadomości. Uśmiechy pan Olejnik miał dwa: ten nigdy nie znikający z jego pogodnej twarzy i drugi, szczególnie ujmujący - dla odbiorcy przesyłki.

Wspomniałem, że obaj panowie to "mundurowi". Tak było, bo swoje służbowe obowiązki wykonywali w pocztowych mundurach, niekiedy salutowali, a to wzbudzało u ludzi szacunek i poważanie. Zasługi obu panów dostrzegli ich przełożeni, byli wyróżniani i nagradzani. Pan Olejnik został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, a później Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Mój podziw wzbudzały dwie nauczycielki ze Szkoły Podstawowej nr 3. Jeśli dobrze pamiętam, były to panie Ostrowska i Woźniak. Zachwycały urodą i umiejętnością gry w siatkówkę. Wracając z liceum do domu od czasu do czasu spotykałem je i podopiecznych uczniów na boisku w pobliżu fabryki papieru. Chętnie dołączałem do gry, gdy panie pozwalały, i usiłowałem imponować umiejętnościami, ale tylko raz trochę mnie pochwaliły.

Inną panią, przez którą chciałem być zauważony, była kierowniczka jednego z magazynów w ZNTK Oława, pani Horbacz. Pracowałem w tych zakładach przez kilka miesięcy. Piękna kobieta o kasztanowych włosach, zgrabnej sylwetce, o miłym, choć stanowczym sposobie bycia. Niestety, mój rozmarzony wzrok podążający za nią nie został zauważony.

Już tylko te trzy mieszkanki Oławy wystarczą, by to miasto kochać, a przecież urokliwych dziewcząt oraz pań było i jest w Oławie co niemiara, a właściwie wszystkie.

W końcowej refleksji chcę przywołać postać pana Pilińskiego, dyrektora wówczas jeszcze fabryki kleju. Znałem go tylko z widzenia, ale dobrze znała go moja Mama, była bowiem pracownikiem zakładu. Miała o nim bardzo dobre zdanie, postrzegała go jako człowieka prawego, życzliwego, dbającego o załogę i sympatycznego w obejściu. Pan dyrektor ceniony przez Mamę był oczywiście ceniony też przeze mnie.

Mieszkałem w Oławie w okresie powojennym 1945-1958, a dopiero po latach zacząłem wyraziście dostrzegać miejsca i ludzi, tworzące to miasto, które traktuję obecnie jako moje miasto rodzinne, ze wszech miar godne gorącego uczucia.

I to jest mój oławski wspomnień czar.

Zygmunt Piskozub

Sulejówek, listopad 2017


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Mazur Zbigniew 23.01.2024 23:37
Piękne wspomnienia, ale mam jedno pytanie : czy nauczycielem prowadzącym drużynę harcerską w Sz.P. nr 3 był Stanisław Sokołowski a nie Stanisław Konopacki? Wiem, że Stanisław Konopacki był związany ze SP nr 3 a Stanisław Sokołowski ze Szkołą nr 1. Niestety obaj już nie żyją i nie wyjaśnią. Jako młodszy od Pana, lubię czytać w naszej "Powiatowe" różne Pana wspomnienia i dowiaduję się z nich ciekawych informacji. Pozdrawiam Zbigniew Mazur

Beata 18.01.2024 20:55
Bardzo pięknie i z wielką kurtuazją.

oławiak 18.01.2024 17:30
Wspaniale to Pan opisał. Pozdrawiam.

mgid.com, 649292, DIRECT, d4c29acad76ce94f lijit.com, 349013, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b lijit.com, 349013-eb, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b openx.com, 538959099, RESELLER, 6a698e2ec38604c6 appnexus.com, 1019, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 improvedigital.com, 1944, RESELLER rubiconproject.com, 9655, RESELLER, 0bfd66d529a55807 Xapads.com, 145030, RESELLER google.com, pub-3990748024667386, DIRECT, f08c47fec0942fa0 Pubmatic.com, 162882, RESELLER, 5d62403b186f2ace video.unrulymedia.com, 524101463, RESELLER, 29bc7d05d309e1bc lijit.com, 224984, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b Pubmatic.com, 163319, RESELLER, 5d62403b186f2ace adyoulike.com, a15d06368952401cd3310203631cb18b, RESELLER rubiconproject.com, 20736, RESELLER, 0bfd66d529a55807 pubmatic.com, 160925, RESELLER, 5d62403b186f2ace onetag.com, 7a07370227fc000, RESELLER lijit.com, 408376, RESELLER, fafdf38b16bf6b2b spotim.market, sp_AYL2022, RESELLER, 077e5f709d15bdbb smartadserver.com, 4144, RESELLER nativo.com, 5848, RESELLER, 59521ca7cc5e9fee smartadserver.com, 4577, RESELLER, 060d053dcf45cbf3 appnexus.com, 13099, RESELLER pubmatic.com, 161593, RESELLER, 5d62403b186f2ace rubiconproject.com, 11006, RESELLER, 0bfd66d529a55807 onetag.com, 7cd9d7c7c13ff36, DIRECT ssp.e-volution.ai, AJxF6R4a9M6CaTvK, RESELLER rubiconproject.com, 16824, RESELLER, 0bfd66d529a55807 adform.com, 2664, RESELLER, 9f5210a2f0999e32 appnexus.com, 11879, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 appnexus.com, 15825, RESELLER, f5ab79cb980f11d1 [Kopiuj]
ReklamaOdszkodowania
KOMENTARZE
Autor komentarza: SpecOdNiczegoTreść komentarza: https://www.tuolawa.pl/artykul/34567,trzy-pytania-do-tomasza-frischmanna Jak zrealizowane zostaną te wszystkie plany to będzie w Oławie luz na drogach.Data dodania komentarza: 20.05.2024, 08:26Źródło komentarza: Radna Magdalena Ziółkowska o budowanym przystankuAutor komentarza: SpecOdNiczegoTreść komentarza: https://www.tuolawa.pl/artykul/34567,trzy-pytania-do-tomasza-frischmanna Jak zrealizowane zostaną te wszystkie plany to będzie w Oławie luz na drogach.Data dodania komentarza: 20.05.2024, 08:24Źródło komentarza: Radna Magdalena Ziółkowska o budowanym przystankuAutor komentarza: JanekTreść komentarza: Pan Jacek zawsze ten sam - Wszystko dla Niemiec!Data dodania komentarza: 20.05.2024, 08:07Źródło komentarza: Jacek Pilawa zasłużony dla OberasbachAutor komentarza: Waldek z cargoTreść komentarza: Pochwal się co w życiu osiągnąłeś? Bo jak marnujesz niedzielny wieczór na obrażanie innych w internecie to chyba niewiele.Data dodania komentarza: 20.05.2024, 07:16Źródło komentarza: Radni z 4 komitetów utworzyli 6 klubów. Po co aż tyle?Autor komentarza: WSLP J-LTreść komentarza: A wystraczy wybrać przewodniczącego RM, który nie będzie przerywał wypowiedzi radnych, tylko da każdemu się merytorycznie wypowiedzieć. Zapraszamy do Jelcza-Laskowic.Data dodania komentarza: 19.05.2024, 22:38Źródło komentarza: Radni z 4 komitetów utworzyli 6 klubów. Po co aż tyle?Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Super gratulacje Panie JackuData dodania komentarza: 19.05.2024, 21:39Źródło komentarza: Jacek Pilawa zasłużony dla Oberasbach
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama