Pierzeja wschodnia zaczyna się z lewej strony od ulicy Krótkiej, a kończy się na ulicy Kopernika.
Pierwszy budynek od Krótkiej to Rynek25, powszechnie nazywany Pałacem Ślubów, jest jednym z najstarszych w Oławie. Na przestrzeni wieków w tym miejscu był zakład złotniczy, później jedna z najstarszych aptek na Dolnym Śląsku - aż do 1945 roku. Po wojnie w lokalach handlowych na parterze były różne działalności, m.in. drogeria, znana polska firma Jubiler, później po sprywatyzowaniu prowadził go pan Leszek Żydło, była też kwiaciarnia i galeria sztuki.
Na pierwszym piętrze był klub Ruch i były mieszkania. W 1969 roku w budynku wybuch pożar, po którym obiekt długo nie był odbudowany, co widać na moich zdjęciach. W 1976 roku powstał tu na piętrze Urząd Stanu Cywilnego, który jest do dzisiaj.
2. Przedwojenna widokówka Rynku, na której w głębi widzimy północną część strony wschodniej - z kolekcji Izby Muzealnej Ziemi Oławskiej
W następnej kamiennicy na parterze od wojny do 1980 była piekarnia (później wypiekano tu też ciastka) prowadzona przez Społem w Oławie. Kierownikami byli między innymi Tadeusz Gawron, a później Zdzisława Ozdarska. Pamiętam jak jeszcze w latach 70. wypieki ciastkarskie do sklepów spożywczych w Rynku i sąsiednich ulicach wożono dwukołowym wózkiem (takim do wożenia mleka), a robiła to pani Urszula Dudka. W następnym budynku przed wojną na parterze był sklep meblowy. Po wojnie budynek należał do PZGS - na parterze był Wiejski Dom Towarowy, gdzie głównie był sprzęt gospodarstwa domowego, a także sprzęt i osprzęt elektryczny. Przez jakiś czas sprzedawano tam też firanki.
Na parterze był też sklep z obuwiem, ale wejście było od ulicy Głowackiego.
Na I piętrze przez lata była prowadzona księgowość PZGS - o pracy tam na początku lat 50. opowiadała pani Julia Czernik w wywiadzie, który ukazał się jakiś czas temu w "Gazecie Powiatowej". Ciekawostką jest to, że z panią Julią pracował również pan Edward Bykowski, późniejszy wieloletni dziennikarz gazety.
Później była tam branża odzieżowa (damska, męska i dziecięca).
Na trzecim piętrze była w latach 50-60 świetlica PZGS, w której organizowano zajęcia dla dzieci - choinki czy mikołajki - wcześniej przychodził nawet Dziadek Mróz, bo próbowano wprowadzić zwyczaje z ZSRR, ale na szczęście się nie przyjęły. Ćwiczył tam także chór pod dyrekcją Zbigniewa Leśniaka. W tamtych latach każdy większy zakład miał świetlicę dla swojej załogi, gdzie organizowano zajęcia kulturalno-oświatowe (pamiętajmy, że wtedy w radiu były dwa programy, a TV dopiero zaczynała nadawanie).
Przez długi okres po zmianach ustrojowych w latach 90. w tym budynku mieścił się Bank PKO, a dziś od dłuższego czasu obiekt stoi pusty.
Mijamy ulicę Bartosza Głowackiego, która do początku lat 70. była ulicą w pełni tego znaczenia. Tędy z Rynku była najkrótsza droga na stadion, a później na Targ Miejski przy Urzędzie Gminy (co ciekawe, tą uliczką jeździły autobusy na przystanek przy ówczesnym placu Jedności Narodowej, który dziś nazywa się pl. J. Piłsudskiego). Za ulicą Głowackiego zaczynała się z przed wojną linia ściśle zabudowana 10 kamieniczkami, z których 9 nie przetrwało wojny. Zachowała się tylko czwarta kamieniczka, licząc od Głowackiego.
7. Rok 1953, zdjęcie z albumu Stanisława Litowińskiego. Jest to jedyne zdjęcie, jakie znam, gdzie widać czwarty budynek od ulicy Głowackiego, który przetrwał wojnę. Niestety, został zburzony. Na pierwszym planie jedna z pań to Wanda Litowińska z córką Ewą w wózku
Długo stała ona samotnie po wojnie, a wokół uprzątano gruzy po zburzonych domach. Wszystko wskazuje na to, że w tym budynku po wojnie na parterze miała sklep warzywny pani Stefania Deja, która później przez lata była kierownikiem spożywczego sklepu nr 1 na Brzeskiej obok księgarni. Prawdopodobnie ówczesna władza nie wiedziała, co z tym domem zrobić. Gdy zapadła decyzja o budowie dużego bloku, gdzie potem, powstała m.in. restauracja Adria, po prostu starą kamienicę zburzono.
4. Zdjęcie z 1947 roku, na którym w głębi widzimy wypalone budynki ściany wschodniej. Proszę zwrócić uwagę, jak wyglądał plac rynkowy zaraz po wojnie
Z opowiadań starszych mieszkańców wiem, że w miejscu, gdzie później mieściła się Adria, był w latach 50. przystanek autobusowy. Zlikwidowano go w 1958 , gdy rozpoczęto budowę bloku mieszkalnego z gastronomią na parterze. Budynek mieszkalny trzypiętrowy z lokalami handlowymi na parterze pod adresem Rynek 13,14 i 15 wybudowano w 1962. Te lokale miasto przekazało do Społem ale w stanie surowym. Po wielu problemach Społem znalazło w województwie opolskim firmę, która wykończyła te lokale (wtedy była rejonizacja firmy, więc nie mogły pracować w innym województwie) i powstały restauracja Adria, kawiarnia Jola i sklep spożywczy.
Przed wojną w Rynku i w najbliższym sąsiedztwie było kilkanaście restauracji, ale zaraz po wojnie w Rynku były same gruzy, restauracje powstawały na sąsiednich ulicach. Decyzja ówczesnych władz o upaństwowieniu handlu i usług spowodowała, że większość lokali gastronomicznych zlikwidowano. Restauracja Adria i kawiarnia Jola przez lata były najelegantszymi - według powszechnej opinii - lokalami w Oławie. Restauracją kierowali m.in. Jan Frącz, Danuta Niemiec czy Barbara Kanus, a kierowniczką kawiarni była m.in. pani Maria Jakubowicz. Tu odbywały się dansingi w piątki, soboty i niedziele. Tu organizowano sylwestry, andrzejki i wesela, a do tańca przygrywały oławskie zespoły muzyczne - jeden z nich nosił nazwę się Big Band.
Napisz komentarz
Komentarze