- Identyfikuje się pan z Prawem i Sprawiedliwością?
- Moje serce zawsze było po prawej stronie i to się nie zmieniło. Uważam jednak, że samorząd powinien być wolny od dużej polityki. Każdy z moich kontrkandydatów wywodzi się z jakiegoś środowiska, ale chcielibyśmy w naszej gminie łączyć, a nie dzielić.
- Od dawna mówiło się o tym, że planuje pan start na burmistrza Jelcza-Laskowic, ale większość spodziewała się, że wystartuje pan pod szyldem PiS-u, czyli partii, której jest pan członkiem. Skąd pomysł, żeby z tego szyldu zrezygnować?
- Od września różne środowiska przekonywały mnie do tego, bym wystartował w wyborach i był kandydatem na burmistrza miasta i gminy Jelcz-Laskowice. Długo o tym myślałem, aż w końcu się zdecydowałem, bo jestem przekonany, że nasz samorząd potrzebuje pilnych zmian. Wraz z ludźmi, z którymi stworzyliśmy komitet "Nowa Generacja", chcielibyśmy zmienić nasze miasto na lepsze. Nie chcemy kolejnych lat marazmu i pozorowanych działań.
- Uciekł pan od pytania, które dotyczyło tego, skąd pomysł, by nie startować pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości? W jednym z artykułów rzuciłem tezę, że to polityczna taktyka, motywowana tym, że PiS stracił władzę w kraju i notowania tej partii są najniższe od lat.
- Nie chodzi o żadną taktykę wyborczą. "Nowa Generacja" to projekt, który ma pokazywać, że jesteśmy w stanie zjednoczyć wiele środowisk. Na naszych listach są młode, energiczne osoby, które chciałyby wprowadzić zmiany w gminie. Ta grupa ludzi postawiła na mnie, po długim namyśle zdecydowałem się na start w wyborach i działamy dziś ponad podziałami - liczą się ludzie, nie szyldy.
- Czyli różnicie się światopoglądowo, ale łączy was wspólny pomysł na gminę J-L?
- Oczywiście, że mamy różne poglądy i ideały. Wspólnym mianownikiem jest chęć zmiany naszej gminy.
- Ireneusz Stachnio, który do Rady Miejskiej 5 lat temu wszedł z list Prawa i Sprawiedliwości, pana start pod szyldem "Nowej Generacji" nazywa "zdradą prawicowych ideałów i brakiem poszanowania dla konserwatywnych wyborców". Jak pan skomentuje te słowa?
- Jestem w szoku, zwłaszcza że pan Ireneusz Stachnio bardzo mocno zabiegał o to, by startować z "Nowej Generacji", ale niestety przyszedł do nas z warunkiem, że albo dostanie "jedynkę" w jednym z okręgów, albo wypowiada nam wojnę. Nie mogliśmy poddać się temu szantażowi, więc nasze drogi się rozeszły. Pan Ireneusz wojnę rozpoczął, ale my nie mamy zamiaru brać w niej udziału. Wolimy budować pozytywny przekaz, przedstawiać naszą ofertę dla mieszkańców, a wojny pozostawiamy konkurentom politycznym.
***
Od autora: Ireneusz Stachnio wystartuje do Rady Miejskiej z KWW Koalicja dla Jelcza-Laskowic, którego liderem jest burmistrz Bogdan Szczęśniak.
***
- Rozumiem jednak, że byliście gotowi, by Ireneusz Stachnio na liście "Nowej Generacji" się znalazł, ale na waszych warunkach?
- Tak, dyskutowaliśmy o tym, ale niestety nie możemy zaakceptować tego, że ktoś nas szantażuje w sposób "albo jestem jedynką, albo idziemy na wojnę". Patrząc na to, jakich dalszych metod używa osoba, która jest nauczycielem i radnym, każdego dnia wysyłając SMS-y do członków mojego komitetu, strasząc ich, cieszę się, że taka decyzja została podjęta. Tak jak powiedziałem wcześniej, w naszych szeregach nie ma miejsca na hejt i negatywną kampanię względem któregokolwiek z konkurentów. Jednocześnie apeluję do kontrkandydatów o zajęcie podobnego stanowiska.
- Sprecyzował, w jaki sposób ta wojna ma wyglądać?
- Nie, ale myślę, że przykładem jest to, co się wydarzyło w ostatnich dniach. Mam na myśli oświadczenie, które zostało opublikowane na waszym portalu oraz w gazecie. W przestrzeni publicznej pojawiają się również memy, które obrażają wiele osób. Jest to skandaliczna metoda!
- Czy na jakimkolwiek etapie przedwyborczych rozmów Ireneusz Stachnio usłyszał od pana albo od kogoś z "Nowej Generacji" obietnicę, że otrzyma pierwsze miejsce na liście?
- Nie. Rozmowy dotyczyły ewentualnego startu w wyborach, a nie konkretnych miejsc.
- Domyślam się, że jako osoba od wielu lat obecna w lokalnej polityce, Ireneusz Stachnio mógł nie do końca pasować do szyldu "Nowa Generacja", choć z drugiej strony na listach są również doświadczeni radni, którzy wcześniej startowali z PiS-u. Mam tu na myśli Tomasza Rygielskiego i Juliana Kozłowskiego. W ten sposób może i dla Ireneusza Stachni miejsce mogło się znaleźć...
- Jesteśmy inicjatywą społeczną, oddolnym ruchem, który pokazuje, że można łączyć młodość z doświadczeniem. Sam jestem młodym człowiekiem (34 lata - przyp. red.), ale przez ostatnie dziesięć lat zebrałem spore doświadczenie samorządowe. Julian Kozłowski i Tomasz Rygielski są radnymi, będą starać się o reelekcję i nie mam wątpliwości, że stanowią wzmocnienie naszej drużyny. Obaj potrafili w normalny sposób usiąść do stołu, by dyskutować o warunkach programowych, czy tych związanych z budowaniem list wyborczych. Kolega Ireneusz Stachnio tego nie potrafił, więc wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że nie możemy się poddać szantażowi i dlatego go z nami nie ma.
- Jeden z pana kontrkandydatów, Piotr Stajszczyk, zaprezentował kandydatów na swoich zastępców. Czy pan również wykona taki ruch?
- A kto powiedział, że musi być ich dwóch?
- Czyli pana pomysł jest taki, by wiceburmistrz był jeden?
- Tak, mogę powiedzieć, że będzie to kobieta. Powszechnie znana i lubiana, ale na razie nie chciałbym zdradzać jej nazwiska. Oszczędności w skali całej kadencji będą oscylować na poziomie około 1 mln złotych, co chciałbym przekazać na doposażenie szkół oraz przedszkoli na terenie miasta i gminy.
- Zróbmy tak, że ja podam jedno nazwisko, a pan potwierdzi, jeśli trafię.
- Ok, jeden strzał.
- Kamila Ciastek-Majtyka.
- Nie.
- Dowiemy się, kto to będzie jeszcze w trakcie kampanii wyborczej?
- Jeśli wejdę do drugiej tury, to zaprezentuję kandydatkę jeszcze przed dogrywką.
- Niedawno kandydat na burmistrza Oławy Witold Niemirowski powiedział na konferencji prasowej, że chciałby mieć tylko jednego zastępcę. Na tym samym spotkaniu dodał jednak, że ewentualna konieczność zbudowania powyborczej koalicji może te plany zweryfikować.
- W naszym przypadku na pewno tak nie będzie. Schemat organizacyjny urzędu mamy przygotowany, będzie to na pewno jeden zastępca i na pewno kobieta.
- A jeśli wejdzie pan do drugiej tury i kandydat, który był trzeci, zaproponuje poparcie w zamian za stanowisko?
- Jestem przeciwny tego typu układankom. Jeśli ktoś będzie chciał mnie poprzeć, to mam nadzieję, że ze względu na podobną wizję rozwoju gminy, a nie za stanowiska.
- Jak to się stało, że skrzyżowały się drogi Krzysztofa Skrzydłowskiego i Błażeja Telążki, który jest pełnomocnikiem "Nowej Generacji"? Można się było spodziewać, że obaj weźmiecie udział w wyborach, ale jeszcze kilka miesięcy temu, pewnie mało kto stawiał, że pod jednym szyldem...
- Zawsze bardzo doceniałem pracę Błażeja na rzecz mieszkańców. Od dawna współpracowaliśmy, często rozmawialiśmy i myślę, że połączyła nas chęć zmiany i działania.
- Kto wyszedł z propozycją stworzenia wspólnego komitetu?
- To wyszło naturalnie podczas którejś z rozmów. Nie zostało zainicjowane konkretnie przez jedną stronę.
- Jako "Nowa Generacja" chcecie być powiewem świeżości, nową energią. Na listach jest sporo młodych ludzi, ale wielu z nich nie ma żadnego samorządowego ani wyborczego doświadczenia. Nie obawia się pan, że tego kampanijnego i politycznego obycia wam zabraknie?
- Każdy z moich kontrkandydatów ma na listach osoby, które wcześniej nie startowały w wyborach. I dobrze, bo wybory samorządowe nie polegają tylko na tym, że wybieramy tych samych ludzi, którzy już zasiadają w Radzie Miejskiej. Każdy w "Nowej Generacji" może korzystać z doświadczenia takich osób jak Julek, Tomek czy ja. Tak jak mówiłem wcześniej, jestem młody, ale gdy pan Bogdan Szczęśniak pierwszy raz zostawał burmistrzem, to miał dokładnie tyle lat, co ja teraz.
- Dlaczego uważa pan, że lokalną scenę polityczną należy odmłodzić?
- Nasza gmina przede wszystkim potrzebuje nowej energii. Świeższych inicjatyw i dostrzeżenia problemów, których nie widzą obecne władze. W mojej ocenie doświadczenie też jest ważne, dlatego staraliśmy się stworzyć mieszkankę tego i tego.
- Co obecnie w gminie Jelcz-Laskowice działa najsłabiej?
- Myślę, że jest duży problem, jeśli chodzi o relacje na szczeblu władza-mieszkaniec. Z różnych stron słyszymy, ze ta kwestia bardzo kuleje. Burmistrz i jego zastępcy powinni być dla ludzi, spotykać się z nimi, konsultować wszelkie inicjatywy. Jako "Nowa Generacja" będziemy w tym kierunku zmierzać. Bardzo zależy nam na dialogu społecznym.
- Jest pan jednym z inicjatorów petycji, dotyczącej sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu Witosa i Oławskiej. Jaki ma pan pomysł na to skrzyżowanie? Domyślam się, że nie jest to całkowita likwidacja świateł, na które nie tak dawno wydano publiczne pieniądze...
- Zapewne większość zgodzi się z tym, że te pieniądze zostały wydane źle. Skoro ta sygnalizacja już tam jest, to w pierwszej kolejności powinniśmy ją zautomatyzować. Po drugie -należy ograniczyć działanie świateł, bo absurdalną sytuacją jest to, że w niedzielę o 7.00 rano jedno auto sto na czerwonym świetle, gdy ruchu praktycznie tam nie ma. Musimy poszukać rozwiązań, które usprawnią ruch. Być może będzie trzeba też poszerzyć prawoskręt z ul. Oławskiej.
- W programie wspomina pan również o przebudowie ul. Wrocławskiej. Obecna władza zapowiada, że wraz z Dolnośląską Służbą Dróg i Kolei będzie budować sygnalizację na skrzyżowaniu Oławskiej z Wrocławską.
- W tym miejscu światła nie powinny być tak uciążliwe, zwłaszcza że w porównaniu do Oławskiej i Witosa jest tam jedna odnoga mniej. Na pewno coś z tym skrzyżowaniem trzeba zrobić, ale myślę, że w pierwszej kolejności należy się skupić na przebudowaniu ulicy Wrocławskiej.
- Jakie są trzy najważniejsze punkty pana programu?
- Nasza oferta dla mieszkańców jest bardzo szeroka. Mamy takie postulaty jak wypracowanie porozumienia z aptekami w sprawie 24-godzinnego dyżuru w Jelczu-Laskowicach oraz przywrócenie nocnej i świątecznej pomocy medycznej, ale jeśli chodzi o te trzy najważniejsze postulaty, to chcielibyśmy stworzyć punkt obsługi mieszkańca w centrum miasta. Świadczyłby on usługi związane z dowodami osobistymi czy meldunkami. Uważamy, że konieczność wizytowania budynku UMiG, który znajduje się aż za wiaduktem, może być dla niektórych uciążliwa. Punkt do załatwienia najprostszych spraw powinien znajdować się w centrum. Kolejna sprawa to rozbudowanie Pływalni Miejskiej, która powstała prawie 30 lat temu i do dziś nie została zmodernizowana. Chcielibyśmy, żeby ta inwestycja wpisywała się w projekt Parku Europejskiego na którym bardzo nam zależy. Trzecia sprawa to zwiększenie częstotliwości odbioru odpadów segregowanych. Słyszymy od mieszkańców, że śmieci często zalegają bardzo długo, co jest uciążliwe.
- Co z nowym budynkiem dla Miejsko-Gminnego Centrum Kultury?
- Chcielibyśmy kontynuować wizję rozpoczętą przez obecną władzę, czyli stworzyć wizualizację, projekt i zrealizować inwestycję na terenie naprzeciwko Centrum Sportu i Rekreacji.
- Czy jako burmistrz dokonałby pan zmian na kluczowych stanowiskach kierowniczych?
- Zmieniłby się na pewno schemat organizacyjny pracy Urzędu Miasta i Gminy, a jeżeli chodzi o prezesów spółek, to nie idę do wyborów z zamiarem usuwania poszczególnych osób.
- Co pan sądzi o swoich kontrkandydatach?
- Pani Anna Witkowska jest jedyną kobietą w naszym gronie i zaczyna przygodę z samorządem. Zarówno pan Bogdan Szczęśniak jak i Piotr Stajszczyk mieli już okazję tworzyć lokalną władzę wykonawczą. Jestem więc jedynym kandydatem zmiany i nikogo nie chcę oceniać personalnie.
- Z kim po wyborach mógłby pan stworzyć koalicję?
- Jesteśmy komitetem, który chce łączyć. Mamy nadzieję na szeroką współpracę w Radzie Miejskiej, by wyglądało to inaczej, niż dotychczas. Widzę więc możliwość współpracy z każdym.
- Dlaczego to Krzysztof Skrzydłowski miałby być najlepszym wyborem dla Jelcza-Laskowic?
- Moje listy pokazują, że potrafiłem zjednoczyć różne środowiska. Są na nich osoby, które bardzo aktywnie działają w przestrzeni publicznej. Tworzymy silną drużynę, która pokaże mieszkańcom, że nasza gmina może lepiej wykorzystać swój potencjał.
- Skąd wiara, że uda się wygrać?
- Uważam, że moje dziesięcioletnie doświadczenie i inwestycje, o które zabiegałem, udowodniły, że jestem osobą godną zaufania. Jestem aktywny, zawsze stoję blisko mieszkańców, czego dowodem są takie inwestycje jak obwodnica ulicy Hirszfelda czy przebudowa ul. Oławskiej, o której mówiłem startując do Rady Powiatu.
- Jest pan kojarzony z Prawem i Sprawiedliwością. To dziś może punktów dodać czy odjąć?
- Nie analizuję tego w ten sposób. W "Nowej Generacji" łączymy różne środowiska i wierzę, że mieszkańcy nam zaufają.
Napisz komentarz
Komentarze