- Kto zdecydował, że to pan będzie kandydatem na burmistrza Oławy z ramienia PiS? Pan czy koledzy z partii?
- Propozycja wypłynęła od kolegów z partii, ale decyzja była wspólna. Koledzy uznali, że z moim doświadczenia, wiedzą oraz energią do działania, będę odpowiednim kandydatem. Poza tym mam doświadczenie, bo kilka razy kandydowałem już na radnego, a raz także na burmistrza. Wtedy była to dość nierówna walka z ówczesnym burmistrzem Franciszkiem Październikiem i pomimo że nie wygrałem, to tamte wybory dobrze mi się kojarzą, bo wtedy było mniej hejtu niż teraz. Po wyborach stworzyliśmy koalicję, ale nasza współpraca układała się różnie. W wielu prawach nie zgadzaliśmy się, ale nie było między nami nienawiści. Teraz polityka nawet lokalna naszpikowana jest hejtem.
- Zastanawiał się pan, dlaczego nie udało się wówczas wygrać wyborów?
- Powody były dwa. Pierwszy to taki, że to był moment, gdy spadło poparcie polityczne dla naszej formacji...
- Czyli tak jak teraz?
- Ja tego nie powiedziałem, chociaż rzeczywiście sytuacja jest trudniejsza niż przed poprzednimi wyborami samorządowymi. Wracając do pytania... burmistrz Październik był uznawany w Oławie za instytucję samą w sobie. Bez względu na to, jak pojedyncze osoby oceniały jego rządy, to bez problemu wygrywał wybory i był skuteczny.
- Są tacy, którzy to samo mówią o obecnym burmistrzu.
- Myślę, że na to, by w przypadku obecnego burmistrza mówić o nim, że jest "instytucją", jest jeszcze za wcześnie. Burmistrz Październik rządził albo współrządził Oławą dużo dłużej, a na pewne określenia pracuje się latami. Czy obecny burmistrz zasługuje na takie Nie mnie to oceniać. Zawsze staram się mówić o tym, co ja bym zrobił lepiej, a nie o tym, co ktoś zrobił źle. Wystarczająca liczba kandydatów, mówiąc kolokwialnie, "żre się między sobą", a nie na tym to polega. Zróbmy coś dobrego, mówmy o tym, co zrobimy, a nie obrażajmy się nawzajem.
- Jeden z pana kontrkandydatów mówi, że wszyscy żyjecie w tej samej małej społeczności, którą dotykają te same problemy, więc trudno o różne programy wyborcze.
- I tak, i nie. Tak - jeżeli mówimy o żłobku, przedszkolu, szkole czy obwodnicy, która w mniejszym stopniu zależy od burmistrza, a w większym od tego, czy teraz kolejna ekipa rządowa będzie kontynuować to, co zaczęła przednia (chociaż z racji pracy w KOWR dużo na ten temat wiem i zakładam, że akurat obwodnica będzie). Burmistrz nie ma jednak na to większego wpływu. Może ten proces tylko przyspieszać i wspomóc poprzez wydawanie pewnych decyzji i jeżeli ja zostanę burmistrzem, będę to robił. O ile więc takie potrzeby są oczekiwaniem większości, to można powiedzieć, że są potrzebami wszystkich. Z drugiej zaś strony, są różne problemy, co zależy od grup wiekowych, tzn. od tego, czy mówimy o młodzieży, czy tych, którzy większość czasu poświęcają na pracę, czy też tych, którzy mają już czas na odpoczynek. Każda z tych grup ma inne potrzeby i dla każdej z nich trzeba mieć ofertę, by pomóc im zrealizować ich marzenia. Mój program powstał z inspiracji ludzi w wieku od lat 15 do 80 lat bo każdy oławianin, niezależnie od wieku, powinien mieć coś w tym naszym kochanym mieście dla siebie.
- Co więc pan ma do zaoferowania mieszkańcom, w skrócie?
- "Mistrzostwa sportów mieszanych", co wydaje mi się pomysłem unikatowym. Idea jest taka, żeby zerwać ze stereotypem współczesnego młodego człowieka, który ciągle jest niewyspany, ma czerwone oczy, bo noce spędza przed komputerem grając w gry, często drużynowe. Celem mistrzostw sportów mieszanych jest to, by te same osoby zagrały w jakąś grę drużynową najpierw na komputerach, a następnie w realu. Myślę, że gdyby to rozpropagować, zerwalibyśmy z wieloma stereotypami. Po drugie - bezpieczeństwo. Jest ono potrzebą wszystkich mieszkańców i coś, na czym mi zależy od lat. Uważam, że straż miejska musi mieć możliwość rozwoju. Czasy mamy, jakie mamy, lepiej nie będzie, więc musimy zadbać o to, żeby ktoś, kto wraca wieczorem do domu, czuł się w Oławie bezpiecznie. Sposobem na to nie jest opłacanie dodatkowych etatów na policji, potrzeba więcej strażników miejskich i wydłużenia ich czasu pracy. Owszem, są to koszty, ale wydane w słusznym celu. Po trzecie - bardzo ważnym elementem mojego programu jest też likwidacja korków w Oławie. Jak widać, wyłączenie tylko jednych świateł drogowych na głównym skrzyżowaniu w mieście powoduje, że ten problem znacznie się zmniejsza. Burmistrz powinien więc lobbować i naciskać na właścicieli dróg, by ustawiono tam światła inteligentne, jeżeli trzeba nawet do tego dopłacić, albo zabiegać o ich likwidację, bo - jak widzimy - kultura jazdy kierowców zmieniła się na plus i radzą sobie bardzo dobrze, gdy te światła są wyłączone.
- Mówi pan, że chce wybudować żłobek na działce przy drodze na Zabardowice, która obecnie należy do KOWR. Na tej działce, na której od lat planowany jest park. Jest pan przeciwko pomysłowi utworzenia tam parku?
- Tam chcę przede wszystkim żłobek z przedszkolem, natomiast wielu moich kontrkandydatów popiera pomysł parku i oczekuje ziemi od KOWR-u na ten cel, ale to tak nie działa. Wiele lat byłem jego szefem. Współpracowałem z samorządami w temacie nieodpłatnego przekazywania gruntów należących do skarbu państwa i wiem, jak to działa. Obecne przepisy nie pozwalają na przekazanie gruntów skarbu państwa pod park. Obecny burmistrz dotychczas jako jedyny uczciwie o tym powiedział. Pozostali kandydaci na stanowisko burmistrza najprawdopodobniej nie mają o tym pojęcia i wydaje im się, że to odbywa się "ot-tak" Otóż nie. Zgodnie z ustawą KOWR jako zarządzający ziemią skarbu państwa może tę ziemię przekazać na wprost wymienione w ustawie cele, w tym żłobki czy szkoły. Ustawa ta nie pozwala zaś na nieodpłatne przekazanie ziemi skarbu państwa pod park, bo nie ma gwarancji, że dany samorząd za kilka lat tego nie sprzeda i nie będzie na tym zarabiał.
- Nie ma więc szans na zieleń w tym rejonie?
- Granice Oławy są jasno określone. Zostało niewiele terenów niezagospodarowanych, na których miasto mogłoby się rozwijać. Więc zróbmy tak, jak sprytni włodarze gmin, np. Kobierzyc. Przeznaczmy swoje grunty na cele inwestycyjne i sprzedajmy je pod przemysł, usługi czy budownictwo, a na gruntach skarbu państwa stawiajmy szkoły, przedszkola itp. Obok nich można stworzyć niewielki zielony skwer, bo jest szansa, że na to uda się uzyskać zgodę KOWR-u. Duże tereny zielone, jak parki, twórzmy natomiast na terenach, gdzie budować nie można, czyli np. na terenach Natura 2000. Lepiej zagospodarujmy też Piaski. Gdy czytam pomysły moich kontrkandydatów, mam wrażenie, że brakuje tylko lądowiska dla promów kosmicznych. Z drugiej strony, gdy słyszę, ile chcą wybudować, a przy tym jeszcze obniżyć podatki, to zastanawiam się, gdzie są granice populizmu. Owszem, w mieście można zrealizować jeszcze wiele inwestycji, ale nie w tak chaotyczny sposób, jak proponują, tylko poprzez odpowiednie układanie planów zagospodarowania przestrzennego, by miasto też na tym zarabiało. Nie planujmy więc parku na terenie, który może przynieść miastu stały dochód.
- Dyskusja o planach zagospodarowania przestrzennego miasta trwa i budzi kontrowersje.
- Oława ma pecha, bo jest jednym z miast, w którym nie ma myślenia o tym, co będzie za lat 30 czy 50. Dzisiaj wnuk korzysta z lasu, który kiedyś sadził dziadek, i na takiej samej zasadzie powinno się odbywać planowanie przestrzenne. Planując miasto, powinniśmy więc myśleć o następnych pokoleniach, bo ziemi więcej nie będzie. Dlatego pięć razy trzeba się zastanowić, nim zmienimy plan zagospodarowania w danym rejonie.
Napisz komentarz
Komentarze