- Mijająca kadencja w Oławie to koalicja BBS-PiS. Pana koledzy jako koalicjant mieli możliwość zrealizować wiele z tych pomysłów, o których pan mówi, a tego nie zrobili.
- Nie wszystko na raz. Poza tym są takie elementy rozwoju miasta, i jest ich bardzo dużo, w których moi koledzy z rady zgadzają się z burmistrzem i dlatego je popierali. Jeżeli chodzi o konstruowanie studium i planów miejscowych, to są to moje pomysły a nie partyjne. Co do obecnej koalicji rządzącej w Oławie i mijającej kadencji, to jest powód do zadowolenia. Kiedyś budżet Oławy dobijał do 100 mln zł, teraz to jest drugie tyle. Narracja medialna jest inna, ale tak naprawdę samorządy w ostatnich kilku latach, bez względu na to, kto nimi rządził, dostały nieprawdopodobnie duże pieniądze na rozwój i nie ma wójta, który by chociaż po cichu o tym nie mówił. Także w Oławie w tej kadencji bardzo zmieniło się na dobre dlatego, że samorządy mogły realizować swoje zamierzenia w oparciu o dofinansowanie państwowe.
- Nie obawia się pan, że teraz, kiedy władzę w kraju stracił PiS, burmistrzowi z tej partii trudno będzie rządzić i realizować program wyborczy?
- Jako szef KOWR-u miałem kontakt chyba z każdym wójtem, burmistrzem i prezydentem z Dolnego Śląska, bo każdy po ziemię do KOWR-u przychodził. Nigdy nie sprawdzałem, z jakiej partii są te osoby i oczekuję, że obecna władza tak samo będzie podchodziła do tematu. Uważam, że każdy z nas pracuje dla ludzi, a nie dla wąsko pojętych interesów partyjnych.
- Czyli kontynuacja koalicji BBS-PiS w Oławie?
- Z różnych stron dochodzą mnie deklaracje różnych komitetów i kontrkandydatów, że z tym czy tamtym nie wejdą w koalicję. OK. Tylko zadałbym tym wszystkim pytanie, co jest ważne - koalicja - czy Oława? Albo chcemy zrobić coś dobrego w Oławie i nie skreślamy pomysłów człowieka tylko dlatego, że jest w BBS, PiS, PO czy jakimś innym ugrupowaniu, albo myślimy tylko o czubku własnego nosa i własnej partii, a chyba nie o to chodzi w wyborach samorządowych. Jeżeli zostanę burmistrzem, będę współpracował z każdym, kto będzie chciał coś dobrego w Oławie zrobić, i nie jest ważne, od kogo ten pomysł wyjdzie. Przykładowo - spodobał mi się pomysł jednego mieszkańców na wyznaczenie w mieście tras oznaczonych tablicami historycznymi. Czy w Oławie jest przynajmniej jedno miejsce, gdzie w oczy rzucałaby się np. tablica z cyframi 1234? Nie. Nigdzie w mieście takiej tablicy nie ma, tymczasem jest to data roku, w którym Oława otrzymała prawa miejskie ale czy ktoś o tym wie, albo ma możliwość dowiedzenia się o tym, spacerując po mieście? Nie. A uważam, że takimi rzeczami trzeba się chwalić podobnie, jak wieloma innymi.
- Co więc wymaga zmiany?
- Będę się upierał i powtórzę - podejście do planowania przestrzennego miasta, bo tak "zepsuto" Wrocław. Oławę na szczęście nie aż tak. Trzeba też sporo zmienić w promocji miasta. O ile w ostatnich latach Oława wypiękniała w zakresie skwerów, trawników itd., to Odra i Oława wciąż pozostają niewykorzystane do promocji miasta. Temat kompletnie leży. Nie licząc przystani w Ścinawie, chociaż to już teren gminy, to można się tam zatrzymać, ale jest jeszcze mała śluza w okolicy Piachów, która jest prawie czynna, więc można by tam stworzyć małą marinę, gdzie można by sobie popływać łódką czy zatrzymać się na wypoczynek. Mamy więc tam małą perełkę, którą można wykorzystać, aby zbudować coś dla mieszkańców, co jednocześnie byłoby świetnym sposobem promocji miasta. Zagospodarowania wymagają też same Piaski, by w końcu służyły mieszkańcom do spędzania wolnego czasu.
- Dlaczego mieszkańcy mieliby zagłosować na pana?
- Człowiek szlachetny nie szafuje obietnicami, lecz czyni więcej niż przyrzekł, jak powiedział Konfucjusz. Nie obiecuję gruszek na wierzbie, tylko wiem, co chcę zrobić, jak to zrobić i skąd wziąć na to pieniądze.
- Skąd?
- Albo obciąć wydatki, co biorąc pod uwagę, że ponad 90% budżetu Oławy stanowią wydatki sztywne, może być trudne. Chociaż można pod publiczkę oferować rozwiązania takie, jak ograniczenie pensji burmistrza czy zlikwidowanie stanowiska jednego wiceburmistrza, ale to ładnie brzmi, a w praktyce nie przynosi większych korzyści. To, co odniesie dobry skutek, to przekonanie ludzi, by płacili podatki w Oławie - na razie daje to dochód rzędu 55 mln zł rocznie, a może być więcej, gdyby płacący tu podatki otrzymali w zamian np. darmową komunikację miejską, jakieś zniżki na basenie itp.
- Jest pan oławianinem i od zawsze tu mieszka, ale jak wiemy od lat pracuje we Wrocławiu. Sprawdźmy więc pana wiedzę o obecnej Oławie. Gdzie niedawno powstał mural wzorowany na rycinach dawnej Oławy?
- To moja pięta achillesowa. Znam w Oławie dwie trasy dojazdu do pracy i najbliższego miejsca zakupowego. Z murali w Oławie kojarzę dwa miejsca - jeden przy ul. 3 Maja w okolicach szkoły i drugi okolicach garaży na osiedlu Sobieskiego.
- To żadne z tych miejsc. Mural panoramy starej Oławy znajduje się na murze przy ul. Wałowej.
- Przyznaję. Jak Pani o tym wspomniała, to oczywiście przypomniałem sobie mural przy jednokierunkowej ulicy idącej od wieży ciśnień, którędy wracam z kościoła. Córka wspominała mi o nim, ponieważ zna autora tego muralu.
- A co powstaje w piwnicach ratusza?
- Już dawno powinna powstać tam stylowa restauracja lub kawiarenka jak w większości takich miejsc i wiem, że obecnie trwa tam remont, ale... co będzie ostatecznie? Przyznaję, że nie wiem.
- Powstaje tam Centrum Edukacji Historycznej, na które miasto otrzymało 8 mln zł dotacji a inwestycja ma się zakończyć w tym roku. Będzie też kawiarenka, ale zostawmy to przepytywanie ze znajomości miasta. Jak pan ocenia swoje szanse biorąc pod uwagę to, że notowania PiS bardzo spadły.
- Gdy startowałem po raz pierwszy na burmistrza Oławy, PiS miał poparcie na poziomie 18%. Uzyskałem wówczas kilka procent więcej. Ludzie rozumieją, że w wyborach samorządowych liczy się człowiek, a nie partia. Mam nadzieje, że tak będzie i tym razem.
Napisz komentarz
Komentarze