2014-2018 - początki
Lokalna polityka połączyła obu panów w 2014 roku. 24-letni wtedy Krzysztof Skrzydłowski po raz pierwszy został radnym Rady Miejskiej, a w innym okręgu tryumfował Ireneusz Stachnio, który w RM zasiadał od 2010 roku. Obaj startowali z list Prawa i Sprawiedliwości. Wybory na burmistrza wygrał Bogdan Szczęśniak, który zdawał się być osobą o wartościach bliższych Platformie Obywatelskiej, a Kazimierz Putyra, którego wtedy pokonał, w przeszłości był popierany przez PiS. Dla Skrzydłowskiego i Stachni naturalne było ustawienie się w kontrze do nowego włodarza, więc przez kolejne lata wspólnie starali się szukać błędów, wytykać potknięcia, wskazywać problemy i przekonywać potencjalnych wyborców, że gminą dałoby się rządzić lepiej. Krzysztof Skrzydłowski i Ireneusz Stachnio jako opozycja zwykle działali wspólnie, najczęściej wspierani jeszcze przez Michała Pakosza (wtedy ze Wspólnoty Samorządowej) i Krystynę Dekret (SISRZJ-L).
2018-2024 - w innych samorządach
Zarówno Skrzydłowski jak i Stachnio w wyborach na burmistrza miasta i gminy Jelcz-Laskowice w 2018 popierali kandydata PiS Łukasza Dudkowskiego. Sami ponownie startowali na radnych z list PiS, choć tym razem do innych samorządów. Stachnio ponownie do Rady Miejskiej, a Skrzydłowski do Rady Powiatu. Obaj z sukcesami, po których zostali wiceprzewodniczącymi tychże Rad.
Wybory na burmistrza J-L ponownie wygrał Bogdan Szczęśniak (Koalicja 2018-2023), a Stachnio jako członek prezydium RM przestał atakować włodarza gminy. To nie oznacza, że zamilkł - wciąż był aktywnym radnym, wciąż zabierał głos w sprawach, które były dla niego ważne, czasami krytykował i często lobbował za rozwiązaniami, w które wierzył. Nieoficjalnie słyszymy, że naraził się partii, gdy został jednym z uczestników protestu przeciwko budowie Kolei Dużych Prędkości. Dla Prawa i Sprawiedliwości temat Centralnego Portu Komunikacyjnego był bardzo ważny, więc gdy na pierwszej stronie naszej gazety pojawiło się zdjęcie protestujących, a wśród nich Ireneusz Stachnio pokazujący czerwoną kartkę, nie mogło to zostać w partii dobrze odebrane.
W 2023 roku Krzysztof Skrzydłowski został jednym z dwóch (obok Krzysztofa Mazurka) pełnomocników PiS w powiecie oławskim. Już wtedy mówiło się, że może być kandydatem na burmistrza Jelcza-Laskowic, choć oficjalnie on sam tego jeszcze nie potwierdzał. W Radzie Powiatu zabierał głos na temat inwestycji dotyczących gminy J-L, a oprócz tego blisko współpracował z posłem Pawłem Hreniakiem. Jego pozycja w strukturach partii niezmiennie rosła, więc coraz więcej sygnałów potwierdzało plotki o ambicjach dotyczących zarządzania miastem i gminą Jelcz-Laskowice.
2024 - Nowa Generacja i konflikt
Gdy Krzysztof Skrzydłowski potwierdził start na burmistrza, dowiedzieliśmy się, że nie będzie kandydatem partii, a lokalnego komitetu. Został liderem "Nowej Generacji", na której listach znajdziemy ludzi o różnych poglądach - zaczynając od konserwatywno-narodowych, przez centrowe, aż po lewicowe. Kandydatami na radnych są głównie ludzie młodzi, mniej lub bardziej znani z akcji charytatywnych, lokalnych stowarzyszeń i organizacji. Jest też kilku obecnych radnych, którzy w 2018 do RM wchodzili z list PiS. Nie ma jednak Ireneusza Stachni, choć - jak nam potwierdził - był nawet na sesji zdjęciowej wraz z innymi kandydatami. Dlaczego więc zmienił barwy i startuje z Koalicji dla Jelcza-Laskowic, czyli komitetu Bogdana Szczęśniaka?
W ogłoszeniu płatnym, opublikowanym na naszych łamach Stachnio, pisał tak: - Krzysztof Skrzydłowski postanowił zagrać "na siebie", nie licząc się z tym, że rola pełnomocnika powiatowego PiS niesie za sobą nie tylko "blichtr i frukty", lecz odpowiedzialność za prawicowy elektorat, a przede wszystkim za wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Rola lidera to ciężka praca na rzecz lokalnej społeczności, niezależnie od jej sympatii i poglądów politycznych - to służba mieszkańcom, nie puste deklaracje i czcze obietnice, koloryzowane w mediach społecznościowych. Pan Skrzydłowski zamiast pełnić z należytą odpowiedzialnością i dumą funkcję lokalnego lidera partii Prawo i Sprawiedliwość, rozpoczął swój prywatny marsz, wykorzystując sztandar partii, jednocześnie będąc z dala od prawicowych ideałów i konserwatywnego środowiska, które ma obowiązek reprezentować. Szokiem jest dla mnie fakt, że komitet Krzysztofa Skrzydłowskiego to liberalno-lewicowa "Nowa Generacja", odcinająca się w sposób jednoznaczny od PiS i prawicowych wartości. Według pana Skrzydłowskiego wszystko jest w porządku, to tylko taka hybryda, metoda na zgarnięcie większego elektoratu, zwykła "polityka" i czysty marketing.
Do tych słów w wywiadzie, który przeprowadzaliśmy ze wszystkimi kandydatami, odnosił się Skrzydłowski: - Jestem w szoku, zwłaszcza że pan Ireneusz Stachnio bardzo mocno zabiegał o to, by startować z "Nowej Generacji", ale niestety przyszedł do nas z warunkiem, że albo dostanie "jedynkę" w jednym z okręgów, albo wypowiada nam wojnę. Nie mogliśmy poddać się temu szantażowi, więc nasze drogi się rozeszły. Pan Ireneusz wojnę rozpoczął, ale my nie mamy zamiaru brać w niej udziału. Wolimy budować pozytywny przekaz, przedstawiać naszą ofertę dla mieszkańców, a wojny pozostawiamy konkurentom politycznym. Nie możemy zaakceptować tego, że ktoś nas szantażuje w sposób "albo jestem jedynką, albo idziemy na wojnę". Patrząc na to, jakich dalszych metod używa osoba, która jest nauczycielem i radnym, każdego dnia wysyłając SMS-y do członków mojego komitetu, strasząc ich, cieszę się, że taka decyzja została podjęta. Tak jak powiedziałem wcześniej, w naszych szeregach nie ma miejsca na hejt i negatywną kampanię względem któregokolwiek z konkurentów. Jednocześnie apeluję do kontrkandydatów o zajęcie podobnego stanowiska.
Ireneusz Stachnio miał więc być kandydatem na radnego "Nowej Generacji", ale w tzw. międzyczasie ogłosił start na burmistrza z komitetu, który próbował stworzyć razem z Michałem Pakoszem i Tomaszem Kołodziejem, a ostatecznie został kandydatem na radnego z Koalicji dla Jelcza-Laskowic, której liderem jest urzędujący burmistrz Bogdan Szczęśniak. Na swojej ulotce wyborczej Stachnio ma orła w koronie, co łatwo odczytać jako nawiązanie do Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest to znaczek żywcem ściągnięty z partyjnego logotypu, ale skojarzenia budzi od razu. Obok widzimy trzy epitety: "państwowiec, prawicowiec, samorządowiec" oraz sformułowanie "kandydat wyborców prawicy", choć lider Koalicji dla Jelcza-Laskowic Bogdan Szczęśniak nigdy nie ukrywał swojego krytycznego stosunku do partii, której członkiem był Ireneusz Stachnio. Piszemy "był", bo jego status jest obecnie niejasny. Po tym, gdy ogłosił nieaktualny już start na burmistrza, poseł Paweł Hreniak, jeden z liderów dolnośląskiego PiS-u, poinformował: - W związku z działaniami Ireneusza Stachni, które są sprzeczne z naszymi zasadami, podjęliśmy decyzję o wszczęciu procedury wykluczenia go ze struktur PiS. Pragnę poinformować, iż jedyną osobą, której kandydaturę popiera PiS, jest Krzysztof Skrzydłowski.
Ireneuszowi Stachni niewątpliwie zależy na tym, by do wyborców dotarło, że kandydat na burmistrza komitetu "Nowa Generacja" dopuścił się "zdrady prawicowych ideałów". Swojemu dawnemu koledze poświęcił sporą część wyborczej ulotki, pisząc w niej m.in. to, co w cytowanym fragmencie ogłoszenia, które wykupił na naszych łamach.
Skrzydłowski nie odcina się jednak od prawicowych poglądów, odpowiadając na nasze pytanie tak: - Moje serce zawsze było po prawej stronie i to się nie zmieniło. Uważam jednak, że samorząd powinien być wolny od dużej polityki. Każdy z moich kontrkandydatów wywodzi się z jakiegoś środowiska, ale chcielibyśmy w naszej gminie łączyć, a nie dzielić.
2024 - spotkali się w sądzie
Nie skończyło się na medialnych i internetowych przepychankach. Po tym jak Krzysztof Skrzydłowski w wywiadzie powiedział, że Ireneusz Stachnio esemesowo straszył członków komitetu, ten postanowił go pozwać w trybie wyborczym. Chciał zakazania rozpowszechniania informacji o "straszeniu" i nakazania przeprosin w mediach. Sąd Okręgowy wniosek oddalił, tłumacząc w uzasadnieniu, że Ireneusz Stachnio komunikował się w różnych dniach z członkami Nowej Generacji, używając takich sformułowań jak:
- "Skrzydłowski skanalizował was w lewactwo".
- "Witamy w PIS-owskim piekiełku. Od wczoraj reprezentujesz PiS i jesteś PiS-iorem. Masz już przyklejoną łatkę *** 8 gwiazdek to teraz Błażej Telążka. Z tego tak łatwo się nie wychodzi, długo będziesz z szyldem PiS. Za chwilę Skrzydłowski, Dudkowski i Hreniak we wspólnym medialnym wystąpieniu do mieszkańców J-L ogłoszą, że NG to komitet wyborczy PiS, a Skrzydłowski to jedyny kandydat PiS na burmistrza. I będziecie w tym spotkaniu jako PiS-owska NG uczestniczyć.
- "Zaraz zacznie się ostra jazda".
- "PiS kontra PiS. A Ty w tym piekiełku jako twarz jednej z frakcji PiS. Będziesz zwykłym mięsem armatnim. Przeżują was i wyplują. Oczywiście jako byłych fanów PiS. Witam Ciebie i Twoich ludzi w PiS".
To kilka przykładów z uzasadnienia. O komentarz do wyroku poprosiliśmy lidera Nowej Generacji Krzysztofa Skrzydłowskiego, który odpowiedział tak: - Pan Ireneusz Stachnio, startujący z Koalicji dla Jelcza-Laskowic, swoją kampanię oparł tylko i wyłącznie na atakach na nasz komitet. To pokazuje jak duży jest jego strach przed naszym zwycięstwem w nadchodzących wyborach. Jako Nowa Generacja mówimy temu dość. Po raz kolejny apeluję do wszystkich liderów o zabranie stanowiska w tej sprawie i wygaszenie negatywnych emocji. Mieszkańców miasta i gminy Jelcz-Laskowice nie interesują kolejne spory. Zamiast tego z pewnością woleliby porozmawiać o ofercie. O tym, żeby mieli dostęp do nocnej i świątecznej pomocy medycznej, żeby zwierzęta były godziwie traktowane, żeby w gorące dni mogli wyjść do Parku Europejskiego, który jest obiecywany od dawna albo pójść na zmodernizowany basen, który aż prosi się o remont i rozbudowę. Wyrok sądu z 20 marca, który oddalił oskarżenia, potwierdził tym samym, że mówię prawdę o tym, że członkowie naszego komitetu byli straszeni przez kontrkandydatów. To powinna być przestroga dla innych. Zatrzymajmy w końcu falę hejtu, która przewija się od lat w naszym samorządzie. 8 kwietnia będziemy już po wyborach i bez względu na wynik, wszyscy będziemy żyć w tej gminie nadal.
Jak do decyzji sądu odnosi się Ireneusz Stachnio?
- Sąd oddalił mój wniosek o sprostowanie nieprawdziwych słów, wypowiedzianych przez pana Krzysztofa Skrzydłowskiego, zacytowanych w artykule "Gazety Powiatowej", jakoby członkowie jego komitetu otrzymywali ode mnie codziennie esemesy, w których ich straszę. Decyzja sądu miała charakter typowo arbitralny. Sąd skupił się w uzasadnieniu swojego postanowienia na zagadnieniach semantycznych, tłumacząc między innymi, że sformułowanie "codziennie" wcale nie musi oznaczać oświadczenia o codziennej komunikacji "każdego dnia", lecz zbieżności czasowej, np. dzień po dniu". Sąd uznał także, że SMS to również wiadomość na WhatsApp, powołując się na - uwaga! - "powszechnie obowiązującą neutralność technologiczną". W dalszej części uzasadnienia są przytoczone, za słownikiem j. polskiego, wszystkie znaczenia słowa "straszyć". Należy z tego wywnioskować, że rzeczownik ten jest bardzo "pojemny", więc na pewno pan Skrzydłowski w któreś z jego znaczeń poprawnie "wycelował". Na szczęście to wszystko ma dla mnie znaczenie drugoplanowe, gdyż w całej sprawie jestem moralnym zwycięzcą. Pozew złożony w trybie wyborczym musiał skutkować zeznaniami świadków, czyli członków Nowej Generacji, którzy tylko potwierdzili wszystko to, co mówię w przestrzeni publicznej. Panowie Błażej Telążka i Krystian Skrzydłowski stwierdzili, że mają poglądy lewicowe. Obaj zeznania składali pod przysięgą. Oczywiście cała rozprawa była nagrywana, a ja mam kompletny zapis video. Reasumując, dla każdego prawicowego wyborcy mariaż Lewicy i PiS-u w postaci pełnomocnika powiatowego PiS Krzysztofa Skrzydłowskiego jest szokujący. Dlatego powszechną jest opinia, że w Jelczu-Laskowicach mamy własny "Tercet egzotyczny"! To autentyczny fenomen na skalę kraju i temat na przyszłe doktoraty. Szanuję decyzję sądu, choć się nie zgadzam. Uważam, że Krzysztof Skrzydłowski jako pełnomocnik PiS w Jelczu-Laskowicach miał obowiązek stworzenia list Prawa i Sprawiedliwości i wybrania kandydata na burmistrza z ramienia partii. Dopiero w lutym okazało się, że powstał komitet Nowa Generacja. Nikt wcześniej nie informował o tym, że będzie jakaś zmiana, że PiS ani nie wystawi kandydatów na radnych, ani na burmistrza. Dla mnie to jest zdrada i oszustwo wyborców prawicowych i "pisowskich", którzy są zdezorientowani, bo nie wiedzą, na kogo mają głosować. Nowa Generacja jest komitetem lewicowo-liberalnym, co w trakcie rozprawy się potwierdziło. Na sali pojawili się liderzy, którzy przekonywali, że nazywanie ich "pisowcami" ich obraża, bo oni mają poglądy lewicowe. Okazało się, że łączenie ich z PiS-em powoduje u nich wielki stres i jest zastraszaniem. A ja nikogo straszyć nie chciałem. Po tym, jak na łamach państwa Gazety poseł Paweł Hreniak przyznał, że jedynym kandydatem na burmistrza popieranym przez PiS jest Krzysztof Skrzydłowski, uznałem, że ludzie z jego komitetu powinni wiedzieć, kogo popierają. Skoro zastraszaniem ich jest określenie, że są "pisowcami", to mamy dowód, że Nowa Generacja jest tworem lewicowo-liberalnym. Jeszcze gdy trwały rozmowy o moim starcie, to usłyszałem, że na ulotce nie mogę napisać, że jestem prawicowcem. Już teraz rozumiem dlaczego. Wierzę, że mieszkańcy wybiorą kandydatów prawdomównych, którzy nie zdradzają ideałów i chcą działać na rzecz naszej gminy.
***
Już 7 kwietnia wybory samorządowe. Choć nie wiemy, w jakich humorach w powyborczy poniedziałek będą panowie Krzysztof Skrzydłowski i Ireneusz Stachnio, to domyślamy się, że każdemu z nich humor poprawi nie tylko własny sukces, ale też porażka tego drugiego.
Napisz komentarz
Komentarze