- Te osiem rajdów to dla uczestników parę dni radości, przygody, zadowolenia, zabawy, ale dla was organizatorów to za każdym razem parę miesięcy ciężkiej pracy. Co było i jest najtrudniejsze dla ciebie?
- Cały czas się mierzymy z ludźmi, bo ilu ich jest, tyle bywa różnych problemów. Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy z tego, jakie ludzie potrafią mieć pytania. Wczoraj na przykład zadzwonił uczestnik i pół godziny przekonywał mnie, że nigdzie nie podaliśmy informacji, że w Mrągowie on też musi sobie załatwić nocleg. I miał pretensje, dlaczego takiej informacji nigdzie nie znalazł, a jednocześnie przyznał, że... wiele razy brał już udział w Rajdzie Koguta.
- Czyli podstawowe sprawy wciąż bywają najtrudniejsze?
- Tak. Widocznie akurat tego dnia potrzebował zadzwonić i kogoś opierniczyć. Padło na mnie. Bardzo dużo osób pyta też, czy - skoro już płacą za Rajd Koguta - to paliwo jest w cenie albo czy noclegi są w cenie itp. I tak co roku.
- W tym roku zamykamy rozdział Rajdu Koguta. Czego ci najbardziej będzie żal?
- Rajd Koguta to naprawdę dużo emocji... Najlepsze jest to, że kiedy już się kończy i te emocje zwalniają, spada napięcie, to potem przez jakiś czas trzeba odreagować, jest jakieś tąpnięcie, takie "zwolnienie maszyny losującej", ulga, ale... już 2-3 później ponownie brak tego napięcia.
- Będzie brakowało?
- Na pewno. Ja to widzę po Ministrze Leszku, który może nie bierze udziału w organizacji rajdu, ale jedzie w rajdzie i też bardzo dużo dobrej energii czerpie od ludzi dla siebie. A potem, gdy przychodzi porajdowy poniedziałek i nie ma już tej atencji ludzi w stosunku do niego... Brakuje mu tego, jest jakiś taki podenerwowany, zawiedziony.
- Chyba wszyscy czerpiecie wielką energię od uczestników rajdu?
- To prawda, ale po Ministrze Leszku widać to najbardziej. Gdy ktoś, kto ma 70 lat, na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi 8 godzin rozdaje autografy, to jednak wymaga siły i wyrzeczeń. No, ale potem przyjeżdża 3 tysiące gości do Oławy na jego urodziny...
- Wróćmy jeszcze na chwilę do tego, co będzie dalej, po Rajdzie Koguta. Kiedy się dowiemy?
- Decyzja na pewno zapadnie do grudnia. Czyli ci, którzy pojadą na Rad Koguta i nie wyobrażają sobie, że to ostatni raz, niech śledzą nasze media społecznościowe, bo na pewno jakaś informacja się ukaże.
- Czy otwarcie Muzeum Motoryzacji Wena miało wpływ na decyzję o zakończeniu Rajdu Koguta, bo te dwie daty jednak się zbiegają?
- Bezpośrednio nie miało to wpływu, choć faktycznie organizacja i obsługa muzeum wymaga sporego zaangażowania od nas, a nie jest nas aż tak wielu. W każdym razie bez względu na to, że wkrótce otwiera się Muzeum Motoryzacji Wena i tak Rajd Koguta by się skończył w tej formule.
- Czego ci będzie brakowało oprócz tej organizacyjnej adrenaliny?
- Serdeczności ludzi. To na pewno. Nikt nie mówi, że tego już nie będzie, ale może nie w takiej skali...
Napisz komentarz
Komentarze