- W tym roku po raz pierwszy podczas zapisów na Rajd Koguta już na wiele tygodni przed startem zostały zamknięte zapisy, a lista tych załóg, którym się udało, zatrzymała się na 2500, co wywołało sporo kontrowersji.
- Mieliśmy z tym trochę problemów, za co przepraszam. Generalnie jest kłopot ze znalezieniem takiego miejsca, gdzie tylu uczestników by się jednocześnie pomieściło. Pamiętajmy, że 2,5 tysiąca załóg to może być 5, ale i 8 tysięcy osób, bo przecież rzadko kiedy ktoś jedzie w pojedynkę.
- Rozumiem, że to względy organizacyjne zmusiły was do zablokowania zapisów?
- Tak. Ograniczyliśmy liczbę chętnych, a widzieliśmy po zaangażowaniu ludzi, że gdybyśmy tego nie zrobili, byłoby ich znacznie, znacznie więcej. Na to nie mogliśmy pozwolić, bo jednak mimo szerokiego wachlarza ofert 5 tysięcy załóg uniemożliwiłoby nam sprawną i bezpieczną organizację całości. Chodziło też o to, aby nie było pod drodze zbyt wielkich problemów z korkami, z zatorami komunikacyjnymi, a każdy mógł swobodnie skorzystać z bazy noclegowej. Tak dużą masą ludzie trzeba odpowiednio zarządzać, a my takich możliwości nie mamy.
- Czy to właśnie wielka masa chętnych to był ten ostateczny powód, aby tegoroczny Rajd Koguta był ostatnim, w co wielu nie uwierzyło, a pewnie niektórzy nadal nie wierzą?
- Przecież pamiętasz, jak organizowaliśmy w Oławie zloty pojazdów zabytkowych. I też się one rozrosły, zainteresowanie nimi przeszło nasze najśmielsze przewidywania i to samo się zadziało z rajdem. W tym momencie rajd nie ma już gdzie się rozwijać.
- Czy decyzja o zakończeniu Rajdu Koguta na ósmej edycji jest ostateczna, czy może jednak jeszcze tli się jakieś światełko nadziei dla tych, którzy nie wyobrażają sobie początku lata bez tej imprezy?
- Rajd Koguta w takiej formule, w jakiej był do tej pory, już nie będzie organizowany. To pewne. Być może będą mniejsze rajdy, kameralne, tematyczne, być może nawet trochę częściej. Takie są nasze plany, ale zobaczymy, jak się to ułoży. Co do przyczyn decyzji o zakończeniu Rajdu Koguta... Podobnie jak przy zlotach organizowanych w Oławie, to był zlepek różnych czynników, który się przyczynił do tego, że najpierw zmodyfikowaliśmy zloty w formułę rajdu, a teraz i Rajd Koguta osiągnął swoją górną granicę, więc...
- ...wszystko przechodzi do muzeum? Rajd Koguta ma już zresztą swoją salę w Muzeum Motoryzacji Wena.
- Wszystko przechodzi w jakąś inną formę, na pewno równie atrakcyjną jak Rajd Koguta.
- No dobrze, ale macie liczne grono zwolenników, uczestników, którzy byli na rajdzie wiele razy. Zostawiacie ich na lodzie?
- Absolutnie nie. Na pewno będzie jakaś inna formula.
- Czyli może być coś takiego, że w jednym roku pojadą tylko polskie maluchy, a w kolejnych auta zachodnie albo z konkretnych roczników?
- Ostateczną formułę opracujemy dopiero po tegorocznym Rajdzie Koguta. Coś już wiem, ale nie powiem... Będzie jakiś ciąg dalszy.
- Rozumiem, że mam nie dopytywać. Co ci dał ten Rajd?
- Cieszę się z wielu rzeczy, a zwłaszcza z jednej. Z tego, że ta branża muzealna otworzyła się na siebie nawzajem. Wprowadziliśmy element współpracy, a nie rywalizacji. Coraz więcej muzeów zdaje sobie sprawę z tego, że to nie jest konkurencja, tylko pole do współpracy, gdzie każdy może nakręcać każdego. Cieszę się, że udało się tę gałąź muzealnictwa zmobilizować, aby szła w tym kierunku. Rajd Koguta miał to na uwadze, aby właścicieli muzeów spinać, aby nie było konkurencji między nimi, i to na pewno się udało. Bardzo dużo dociera do nas głosów od ludzi, którzy teraz sami chcieliby organizować takie rajdy, większe czy mniejsze. Pokazaliśmy, jak można to zrobić, że można to zrobić, że da się skumulować siłę kilku muzeów w ramach jednej akcji. Zachęcam. Organizujcie takie imprezy, bo to na pewno przynosi satysfakcję i konkretną pomoc, czyli w naszym przypadku dla dzieci. Pamiętajmy, że w tym roku mamy około 500 dzieci z całej Polski, które finansowo skorzystają na rajdzie, do tego ponad setka dzieci z powiatu oławskiego, do tego jeszcze dzieci z Mrągowa. To są liczne stowarzyszenia czy fundacje, które otrzymają od nas zastrzyk finansowy, w tym także oławski szpital powiatowy. Oczywiście to wszystko będzie się odbywało już po tegorocznym Rajdzie Koguta, bo musimy zobaczyć, ile pieniędzy ostatecznie uda się zebrać.
- Już wiadomo, że rekordowo dużo, bo do rajdu były jeszcze dwa miesiące i już mieliście na koncie 2,5 miliona złotych!
- Dlatego jesteśmy bardzo wdzięczni uczestnikom rajdu za zaufanie. Przez te wszystkie lata współpracy zaufanie miedzy nami wciąż rosło i to nas bardzo cieszy.
- Jesteś odpowiedzialny za organizację Rajdu Koguta, w tym roku chyba nawet bardziej niż zwykle. Czym się będzie on różnił od poprzednich?
- W tym roku każdy dzień rajdu będzie się kończył jakąś imprezą integracyjną, np. koncertem. Mamy po drodze takie miejsca, gdzie jesteśmy w stanie pomieścić znaczną część uczestników Rajdu Koguta, np.w Łodzi. I tam się będzie sporo działa. Pamiętajmy też, że już od piątku będą się odbywały koncerty w Mrągowie. Czyli te osoby, które ominą Łódź czy inne atrakcje, i pojadą od razu do Miasteczka Westernowego Mrongoville w Mrągowie, już od piątku będą przyjmowane koncertami i innymi imprezami, które tam się będą odbywały. Zatem można jechać do Mrągowa szybko i tam już od piątku się bawić, a można spokojnie podróżować, zaliczając jak najwięcej atrakcji po drodze. Bardzo dużo jest tych ciekawym miejsc po drodze. Jest np. Muzeum Dywizjonu 303, który mieści się pod Częstochową, ale filię ma także na Mazurach - chodzi o Wilczy Szaniec w Gierłoży, wojenną kwaterę Hitlera. W Nieborowie jest bardzo ciekawe muzeum motoryzacji z traktorami, prototypami polskich ciągników. Bardzo ładne i sporo miejsca z ofertą gastronomiczną. Jest bardzo dużo innych muzeów, a wszystkie będą opisane w Paszporcie Rajdu Koguta. W internecie uczestnicy zresztą już od dawna wymieniają się doświadczeniami i podpowiadają sobie, co ciekawego można zobaczyć po drodze.
- Czyli jadąc do Mrągowa można zaliczyć przepisowe 570 km, ale można i 2 tys. zwiedzając po drodze co ciekawsze miejsca.
- Taka jest nasza idea, aby uczestnicy Rajdu Koguta jak najwięcej mieli tych punktów ciekawych pod drodze.
- Co podczas organizacji dotychczasowych rajdów zdziwiło cię najbardziej?
- Fajne jest to, że ludzie zmieniają swoje nastawienie do polskiej motoryzacji, bo do tej pory często traktowali ją po macoszemu. Aaa, to polskie, to na pewno niedobre... Teraz to się trochę zmienia, a nawet bardzo. Zaczynamy doceniać syrenki, maluchy czy duże fiaty. Na pewno sam zauważyłeś, że po Oławie jeździ coraz więcej tych starych aut.
- Mam wrażenie, że dzięki Rajdowi Koguta w ogóle w całej Polsce zainteresowanie starymi autami wzrosło.
- Tak, to jest na pewno jakiś plus i nasz sukces. Podczas organizacji Rajdów Koguta zaskoczyło mnie też to, że branża motoryzacyjna tam mocno łączy ludzi, nie ma konkurencji, rywalizacji, tylko często czysta przyjaźń i przyjemność ze spędzania wspólnie czasu. Taki rodzaj braterstwa. Ostatnio dużo rozmawiamy z uczestnikami Rajdu Koguta i któryś z nich powiedział, że fajnie jest jechać w rajdzie, ale... czasem trochę głupio, bo nawet gdy zatrzymasz się tylko na sikanie, to zaraz zatrzymują się inni, żeby spytać, czy aby auto się nie zepsuło i czy nie trzeba pomóc. Bardzo życzliwi są wzajemnie. To piękne.
- W końcu nie jest wyścig, chodzi tu o pomaganie.
- Tak jest. I to najbardziej promowaliśmy i nadal promujemy. Mam nadzieję, że się udało tak to elegancko zrobić, aby wszyscy sobie pomagali, gdy zajdzie taka potrzeba. To jest też na pewno sukces rajdu, że ludzie są dla siebie serdeczni i pełni przyjaźni.
Napisz komentarz
Komentarze