Z Katarzyną Trafalską, starszym specjalistą ds. obsługi klienta w DS Smith, rozmawiamy o pracy z dużymi korporacjami i łączeniu obowiązków młodej matki z życiem zawodowym.
Jesteś dokerką z miasta, gdzie próżno szukać portu. Czym więc się zajmujesz? W fabryce DS Smith, w której pracuję, rzeczywiście nie ma portu, ale jest za to DOK, czyli Dział Obsługi Klienta. Dlatego przyjęło się mówić o nas dokerki. I działamy nieco podobnie jak port. Jesteśmy punktem kontaktu dla klienta z firmą i firmy z klientem. Do nas spływają zamówienia. Dopracowujemy ich szczegóły. Zgłaszamy zapotrzebowanie do działu produkcji. Informujemy kontrahentów o terminie realizacji i dostawy. Można powiedzieć, że u nas wszystko się zaczyna i kończy. Współpracujesz z jednymi z najpopularniejszych marek w Polsce i na świecie. Jak pracuje się z tak potężnymi klientami? Duże firmy są wysoce sprofesjonalizowane. Dzięki temu współpraca jest konkretna i merytoryczna. Pracując z nimi, dostałam możliwość realizacji wielu bardzo interesujących projektów. Zresztą sam kontakt z klientem korporacyjnym pozwala wiele się nauczyć o sposobie działania, myślenia i standardach korporacji. Zrozumienie modelu funkcjonowania partnera poprawia komunikację, która jest kluczowa na moim stanowisku. Mówiąc nieco kolokwialnie, naszym zadaniem jest czytać w myślach klientów, przewidywać czego potrzebują i podpowiadać najlepsze rozwiązania. Czy zawsze wiesz, co doradzić klientowi? Zawsze mogę pomóc, bo mam wsparcie wszystkich działów DS Smith. Załóżmy, że klient chce wdrożyć nowe opakowanie. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Jednak zanim przekażę go do naszego działu rozwoju, gdzie konstruktorzy zajmą się szczegółowymi ustaleniami i projektowaniem, zbieram wszystkie potrzebne informacje. Pracujemy nad konstrukcją do momentu, kiedy wszystkie elementy spełnią oczekiwania zamawiającego. Następnie przechodzimy do realizacji zamówienia określonej liczby opakowań. Naszym zadaniem jest koordynacja harmonogramu z działem planowania i terminu dostawy z logistyką. Współpracujemy również z działem jakości, który dba, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. A co robisz, kiedy klient jest niezdecydowany? W przypadku dużych producentów to się właściwie nie zdarza. Jednak dla wszystkich firm, które poszukują pomysłu na nowoczesne rozwiązania opakowań, służymy radą. Zbudowaliśmy Impact Centre, w którym klienci mogą zapoznać się z najnowszymi trendami rynkowymi, dobrymi praktykami i najnowszymi rozwiązaniami z zakresu projektowania. Tym zagadnieniom poświęcone są prowadzone przez nas warsztaty inspiracyjne w zainscenizowanym supermarkecie z prawdziwymi produktami z polskich sklepów. Co jest największym wyzwaniem w twojej pracy? Dla mnie, bo uważam, że to jest to sprawa indywidualna, największym wyzwaniem jest nieuleganie rutynie. Codziennie wykonujemy wiele bardzo podobnych czynności, które różnią się jednak w szczegółach. Koncentruję się, angażuję i dzięki zaangażowaniu w pracę czerpię z niej dużą satysfakcję. A atmosfera w pracy, współpraca z kolegami i koleżankami z innych działów? Przyszłam do DS Smith z firmy, w której atmosfera była świetna. Początkowo obawiałam się, jak będzie w nowym miejscu pracy. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie się przejmowałam. Trafiłam do fantastycznego zespołu, w którym wszyscy bardzo się lubimy i dobrze czujemy się we własnym towarzystwie, a - co może najważniejsze - zawsze możemy na siebie liczyć. Zdecydowałaś się na zmianę firmy, założyłaś rodzinę. Jak DS Smith traktuje młodych rodziców? DS Smith jest tolerancyjna i elastyczna dla młodych rodziców. Kiedy potrzebuję, mogę wcześniej wyjść albo załatwić coś w ciągu dnia. Oczywiście odpracowuję to później, ale mam zapewnioną taką możliwość. Dla mnie, mamy dwóch córeczek w wieku 8 i 2 lat, jest to olbrzymia wartość i poczucie bezpieczeństwa. Niewielu pracodawców umie tak dobrze wyczuć potrzeby oraz zadbać o pracownika. Czy to oznacza, że pracując i wychowując dwoje dzieci, znajdujesz czas dla siebie? Ostatnio jest to towar mocno deficytowy. Moje dzieci są bardzo absorbujące. Szczególnie młodsze. Staram spotykać się ze znajomymi. Chciałabym przeczytać parę książek, ale na to przyjdzie zapewne pora, kiedy dzieci trochę podrosną. Natomiast piszę bajki, ale na pewno nie opowiadam bajek klientom i zespołowi (śmiech). Myślę, że dobrze mieć jakąś pasję, alternatywny świat, który pozwala odpocząć, wytchnąć od rutyny. Poza tym fantazja i wyobraźnia często przydają się w codziennej bieganinie. Szczególnie, kiedy trzeba czytać w myślach klientów. No cóż, w naszej pracy musimy wykazać się różnymi umiejętnościami. Udzielasz się także społecznie. To zbyt mocno powiedziane, ale staram się wspierać żłobek i szkołę, do których uczęszczają moje dzieci. Czasami, w wolnej chwili, koledzy z działu rozwoju opakowań wytną kwiatki albo zwierzątka z odpowiednio miękkiej tektury do kolorowania. Wtedy podrzucam je dzieciom, którym się to bardzo podoba.Tekst sponsorowany - komentarze nie będą zatwierdzane
Napisz komentarz
Komentarze